Dodany: 18.06.2023 19:57|Autor:

nota wydawcy


Sekret, który wstrząśnie światem. Miłość, która odmieni życie.

Opowieść o wielkim uczuciu i przerażającej tajemnicy. I o tym, że czasem dla miłości warto zaryzykować wszystko.


Żadne z nich nie spodziewało się zakochać. Ale przeznaczenie miało wobec nich własne plany…

Kiedy Wren zdaje sobie sprawę, że jej narzeczony kocha inną, ma wrażenie, że rana, która powstała w jej sercu, nigdy się nie zagoi.

W tym samym czasie, gdzieś po drugiej stronie świata, Anders, który cztery lata temu stracił żonę, wciąż walczy o to, by nauczyć się żyć dalej bez niej.

Wren ma nadzieję, że spędzenie lata z tatą i przybraną rodziną na farmie w Indianie pomoże jej zapomnieć o złamanym sercu. To tam, pośród pól kukurydzy i świetlików, los postanowi skrzyżować drogę jej i Andersa, a to spotkanie na zawsze zmieni ich życie.

Czas płynie, a uczucia tej pary stają się coraz silniejsze. Dziewczyna nie wie jeszcze, że Anders skrywa wstrząsający sekret i jeśli pozwoli sobie na miłość do niej, będzie to miało poważne konsekwencje dla wszystkich.

Odejście od Andersa, do którego nieuchronnie dochodzi, rani Wren bardziej, niż potrafiłaby to sobie wyobrazić. Ale jaki ma wybór, skoro odkryła przeszkody, które nie pozwalają im być razem?


[Wydawnictwo Albatros, 2023]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1679
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 35
Użytkownik: mchpro 29.06.2023 07:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Sekret, który wstrząśnie ... | sylkaa_s
Ciekaw jestem, dlaczego wydawnictwo nie przetłumaczyło tytułu książki na język polski. Czyżby tłumacz nie potrafił sprostać temu zadaniu?
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 29.06.2023 07:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciekaw jestem, dlaczego w... | mchpro
Mnie to także denerwuje, ale ostatnio Czytacze wrzucili film, gdzie próbują to tłumaczyć – nie przekonali mnie zbytnio (szczególnie co do powieści POLSKICH autorów, którzy używają angielszczyzny bez rozsądnego uzasadnienia), ale przynajmniej podają sensowne argumenty:

www.youtube.com/watch?v=bW1dMxisRDk

Istotnie jednak jest parę "klasycznych" tytułów, które również nie zostały przetłumaczone (niekoniecznie z angielskiego) i nikogo zbytnio nie rażą:

Pape Satàn aleppe: Kroniki płynnego społeczeństwa (Eco Umberto)
Norwegian Wood (Murakami Haruki)
Locus Solus (Roussel Raymond)


Może powinniśmy też zapytać "u źródła", skoro jeden z "biblionetkowych" autorów także podobnego zabiegu użył?:

Doll story (Urbaniak Michał Paweł)
Użytkownik: jolekp 29.06.2023 08:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie to także denerwuje, ... | LouriOpiekun BiblioNETki
No nie wiem, dla mnie te ich argumenty są mocno naciągane. Wybijają się głównie dwa: że tytuł po angielsku może być trudny do przetłumaczenia oraz że jest to lepsze pod kątem marketingowym - i oba te argumenty da się obalić w minutę. Po pierwsze, to przede wszystkim zakłada, że tytuł musi być przetłumaczony dosłownie, a jak przypadkowy człowiek nie jest w stanie wymyślić dobrego przekładu w minutę, to znaczy, że nie da się tego zrobić, podczas gdy naprawdę niewiele jest tytułów faktycznie nieprzetłumaczalnych. Poza tym, to też nie jest tak, że angielski ma jakiś monopol na nieprzetłumaczalne gry słów, bo one występują w każdym języku, ale jakoś nie widziałam, żeby ktoś postulował zostawianie tytułów np. francuskich w oryginalnym brzmieniu, bo przekład zgubi ich wyjątkowe znaczenie.
Być może od biedy dałoby się jeszcze te argumenty obronić, gdyby nie istniały takie książki jak "A Cuban Girl's Guide to Tea and Tomorrow", co jest tak świetnym marketingowo tytułem, że za każdym razem muszę go googlać, bo nie jestem w stanie tego zapamiętać , albo "My Summer in Seoul", który jest tak złożonym, trudnym i wieloznacznym tytułem, że nijak nie da się go przetłumaczyć na "Lato w Seulu", no skądże.

"Norwegian Wood" raczej nie podpada pod ten trend, bo jest nawiązaniem do piosenki Beatlesów.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 29.06.2023 08:55 napisał(a):
Odpowiedź na: No nie wiem, dla mnie te ... | jolekp
Zgadzam się, jak pisałem – nie przekonali mnie zbytnio. I wiem, że pewne tytuły są uzasadnienie nieprzetłumaczone (jak właśnie "Norwegian Wood").

Słyszałem również argumenty, że jest to uzasadnione marketingowo, że młodzież chętniej kupuje takie tytuły – chyba dlatego, że im się kojarzy z mitycznym przefajnym Zachodem (czyli klasyczny kompleks Zachodu, tudzież tzw. mentalność postkolonialna). No ale z drugiej strony przecież cały "środek" książki jest po polsku!
Użytkownik: jolekp 29.06.2023 09:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się, jak pisałem ... | LouriOpiekun BiblioNETki
Chyba coś jest na rzeczy z tym kompleksem, bo słyszałam też, że w polskich książkach bohaterowie często mają teraz zagraniczne imiona, bo te polskie podobno brzmią obciachowo.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 04.08.2023 15:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Chyba coś jest na rzeczy ... | jolekp
Przedwczoraj polazłam do księgarni, żeby zrobić rozeznanie prezentowe dla najstarszego z rodzinnych dzieci (lat 10, ale czyta tak jak ja w jej wieku, więc wchodzi już w lektury dla nastolatków) i na regale z książkami oznaczonymi jako "dla młodzieży" co rusz rzucały mi się w oko okładki z ewidentnie polskimi nazwiskami autorów i ewidentnie angielskimi tytułami. Nie powiem, że do każdej książki zajrzałam do środka, ale do kilku tak, i wszystkie te historie rozgrywały się w USA (albo w innym kraju anglojęzycznym).
Także i wśród napotkanych w Biblionetce not widzę sporo takich, z których streszczenia jasno wynika, że rzecz dzieje się z pewnością nie w Polsce, a autor (albo raczej autorka, bo chyba wszystkie te dzieła - głównie z gatunku romansowego lub sensacyjnego - zostały popełnione przez kobiety) personalia ma tutejsze.
Czyli widać taka moda.
Fantastyki to chyba w najmniejszym stopniu dotyczy, bo powiedzmy, że rządzi się ona swoimi prawami, miejsce akcji jest nierzeczywiste, bohaterowie mogą mieć imiona, nazwiska, przezwiska wzięte z dowolnego języka. Ale i tak wolę, gdy tytuł jest polski (albo przetłumaczony na polski, chyba że jest nazwą własną, jak "Hobbit").
Użytkownik: jolekp 04.08.2023 16:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedwczoraj polazłam do ... | dot59Opiekun BiblioNETki
Ale wygląda na to, że w tym konkretnym przypadku wydawca jednak poszedł po rozum do głowy i przetłumaczył tytuł:)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 04.08.2023 17:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale wygląda na to, że w t... | jolekp
Może czytał tę dyskusję :-)?
Użytkownik: mchpro 29.06.2023 09:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się, jak pisałem ... | LouriOpiekun BiblioNETki
Nawet ja z moją niezbyt biegłą znajomością angielskiego mógłbym zaproponować 2 tłumaczenia:
- Tylko miłość może boleć jak to
- Tylko miłość potrafi tak boleć
Jestem pewien, że da się to przetłumaczyć.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 29.06.2023 10:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Nawet ja z moją niezbyt b... | mchpro
Oczywiście – nie sądzę, by problemem/powodem zastosowania angielskiego tytułu były zdolności translatorskie :)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 29.06.2023 10:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Nawet ja z moją niezbyt b... | mchpro
Mnie wpadła do głowy wersja mniej dosłowna, ale oddająca istotę myśli - i równocześnie zawierająca aluzję do piosenki Budki Suflera: "Nic nie boli tak jak miłość".
Użytkownik: jolekp 29.06.2023 12:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie wpadła do głowy wers... | dot59Opiekun BiblioNETki
No i właśnie o to chodzi. Dużo ludzi twierdzi, że lepiej zostawiać angielskie tytuły, bo przetłumaczone brzmią kulawo właśnie dlatego, że próbują tłumaczyć słowo po słowie, koniecznie zachowując oryginalny szyk zdania, podczas gdy powinni się raczej zastanowić jak tę samą myśl oddać w innym języku tak, żeby brzmiała dobrze i naturalnie. Inna rzecz, że do tej pory częstą praktyką było takie przekładanie tytułów, że niewiele już miały wspólnego z oryginałem, jak np. "Lovely Bones" jako "Nostalgia anioła", "Arystoteles and Dante Discover the Secrets of the Universe" jako "Inne zasady lata", czy "The Lacuna" jako "Odyseja", choć nad tym ostatnim to akurat do tej pory ubolewam.
Użytkownik: fugare 29.06.2023 12:32 napisał(a):
Odpowiedź na: No i właśnie o to chodzi.... | jolekp
Niewykluczone, że jak to często bywa (niestety) chodzi o pieniądze i reklamę. O "klikalność" w wyszukiwarce i inne działania marketingowe, w tym obecność tytułu na portalach społecznościowych.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 29.06.2023 13:16 napisał(a):
Odpowiedź na: No i właśnie o to chodzi.... | jolekp
Potrzeba po prostu odwagi – tłumacz/wydawca Arcydzieło (Hanks Tom (właśc. Hanks Thomas Jeffrey)) nie ten-tegował się w tańcu i wydatnie skrócił oryginalny tytuł "The Making of Another Major Motion Picture Masterpiece"…
Użytkownik: Losice 29.06.2023 10:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciekaw jestem, dlaczego w... | mchpro
Sądząc po nocie wydawcy, mam podejrzenie, że tytuł ma rezonować z tytułem filmu "Love story" - a to ostatnie określenie, weszło chyba na stałe do języka polskiego, przypisane do najbardziej poruszających historii miłosnych związków.

Zdaję sobie sprawę, że może być to tylko moje indywidualne odczucie, jako osoby "żywiącej się mainstreamem i cierpiącej na kompleks Zachodu" - nie jest to bynajmniej żart.

Mojej ukochanej córce chciałem kiedyś nadać imię - Cindy. Moja żona i babcie skutecznie wyperswadowały mi ten pomysł, ale pozostawiły mi prawo wyboru - ostatecznie było to: Magdalena Monika.
Tutaj też nie ukrywam, że wolę jej imię w wersji, kiedy studiowała we Francji: Madeleine Monique (brzmi bardziej śpiewnie i "ten francuski akcent") - sam nie znam języka francuskiego.

To rodzinne wydarzenie (nadawanie imienia moje córce), przyczyniło się do rodzaju przydomka, którym jestem często określany, a który wywodzi się z fraszki (chyba Jana Sztaudyngera):

"Zjadłby nawet kaktusa,
gdyby był z USA"
Użytkownik: mchpro 30.06.2023 11:21 napisał(a):
Odpowiedź na: A co z takimi tytułami?: ... | LouriOpiekun BiblioNETki
Kolejny kwiatek:
On One Condition (Bromberg K.)
To nowość w katalogu i kontynuacja tej niepokojącej tendencji.
Jestem zniesmaczony, więc pewnie zostanę uznany za dziadersa.
Użytkownik: margines 30.06.2023 12:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Kolejny kwiatek: On One ... | mchpro
My, „dziadersi”!:P
Też mnie to zniesmacza, przeraża.
Rozumiem naukę j. angielskiego i innych, ale bez czegoś takiego, że zapomina się, jak się mówi i pisze w języku, który powinien być ojczysty.
Użytkownik: Losice 30.06.2023 22:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Kolejny kwiatek: On One ... | mchpro
Myślę, że ta niepokojąca tendencja musi wynikać z jakiegoś rozpoznania marketingowego rynku czytelniczego i bazuje na grupie czytelników, którzy kupią książkę z ciekawości, że ma angielski tytuł i że autor ma angielskie nazwisko (choćby miał to być tylko pseudonim).
Nam "dziadersom" wydaje się, że grupa takich czytelników nie może istnieć, bo delikatnie mówiąc są to ... zwykłe "tumany" ... ale rynek kieruje się swoimi bezwzglednymi prawami i wypełnia zapotrzebowanie ..

Prawdę mówiąc nie martwie się tym zbytnio, bo moda na to przeminie ... tak jak moda na różne ruchy młodzieżowe .... w tym na moich barwnych hippisów z filmu Milosa Formana "Hair" .....

Zacytuję mojego 94-letniego teścia ..... "No i komu to przeszkadzało" ....
Użytkownik: OlimpiaOpiekun BiblioNETki 01.07.2023 00:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Myślę, że ta niepokojąca ... | Losice
Wtrącę jeszcze jedną uwagę: zauważyliście, że młodzież na Instagramach, FB itp. daje swoje opisy w języku angielskim? I nieważne, że ledwo dukają i piszą z błędami - ważne, że opis jest anglojęzyczny. Nie przeszkadza mi to, ale trochę bawi.
Użytkownik: Raptusiewicz 01.07.2023 08:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Wtrącę jeszcze jedną uwag... | OlimpiaOpiekun BiblioNETki
To akurat zapewne dlatego, że młodzież bierze udział w rozmowach, czyta i ogląda materiały po angielsku w tych serwisach. Nic dziwnego, że chcą się komunikować w języku , który jak największa liczba osób zrozumie.
Użytkownik: OlimpiaOpiekun BiblioNETki 01.07.2023 09:31 napisał(a):
Odpowiedź na: To akurat zapewne dlatego... | Raptusiewicz
Całkiem możliwe, ale pod spodem jest przycisk tłumacz tekst.
Użytkownik: Raptusiewicz 01.07.2023 10:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Całkiem możliwe, ale pod ... | OlimpiaOpiekun BiblioNETki
Na Instagramie tej funkcji nie ma, na Facebooku też nie widzę, na Twitterze raz działa, raz nie, więc mogłoby być z tym ciężko.
Użytkownik: Losice 01.07.2023 14:39 napisał(a):
Odpowiedź na: To akurat zapewne dlatego... | Raptusiewicz
Czyż nie przypomina to wieku XVIII i XIX gdzie język francuski tak głęboko wniknął w naszą (polską) kulturę i jakoś nie miało to zgubnego wpływu i na naszą literaturę i poczucie tożsamości narodowej.
Język angielski dla młodego pokolenia to drugi, akceptowalny i bardzo często dobrze opanowany kanał (oprócz polskiego) komunikowania się ze światem. Dodatkowo daje dostęp do wielu publikacji, filmów, wykładów, analiz i informacji prasowych, których nie znajdziemy w języku polskim - zabezpiecza poczucie osobistej wolności wypowiedzi, słowa i przekonań - szczególnie teraz w Polsce, gdzie mamy jawne próby wprowadzania cenzury prewencyjnej i ograniczania wolności wypowiedzi i publikacji ...
Użytkownik: Raptusiewicz 01.07.2023 15:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Czyż nie przypomina to wi... | Losice
Oczywiście, zgadzam się z tym wszystkim :) Według mnie młodzi używają angielskiego przede wszystkim dlatego, że go znają, tak jak Pasek wtrącający ciągle coś po łacinie. Poza tym to współczesna lingua franca, która ułatwia dostęp do kultury i informacji. Obejrzałam przed chwilą film Rosjanina, który mówi, że zdystansował się do rosyjskiej propagandy właśnie dzięki różnym mediom, które konsumował jeszcze jako czternastolatek po angielsku. Tak w temacie :)
Użytkownik: mchpro 05.07.2023 08:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Kolejny kwiatek: On One ... | mchpro
Końca nie widać:
The Long Game (Armas Elena)
Cipher (Maldonado Isabella)
Na szczęście nie zamierzam tego czytać.
Użytkownik: wwwojtusOpiekun BiblioNETki 05.07.2023 11:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Końca nie widać: The Lon... | mchpro
Przy zapowiedziach jest jeszcze nadzieja, że to się zmieni.

Wiem, że np. w niektórych mangach czasem to jest wymóg licencyjny wydawcy oryginalnego. Tytuł mangi jest jakby znakiem handlowym i wtedy nie można sobie tego zmieniać, tak jak nie zmieniamy loga Nike, czy Coca-Coli. Często istnieją wtedy wersje japońskie i angielskie tytuły. Ale to raczej specyfika rynku mang, nie sądzę, żeby te książki się do tego przypadku kwalifikowały.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 23.07.2023 08:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Końca nie widać: The Lon... | mchpro
To powinno podnieść Ci ciśnienie – polska autorka z niepolsko brzmiącym pseudonimem, tytuł książki po angielsku (choć z tłumaczeniem jest ZERO wątpliwości) – i jeszcze tytuł cyklu po angielsku (z tłumaczeniem także ZERO wątpliwości) :D

Secret (Bekher Nana)
Użytkownik: Raptusiewicz 29.06.2023 11:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciekaw jestem, dlaczego w... | mchpro
Może ten tytuł to nawiązanie do piosenki Palomy Faith "Only Love Can Hurt Like This", która najwyraźniej była wiralem na TikToku jakiś czas temu.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 29.06.2023 13:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Może ten tytuł to nawiąza... | Raptusiewicz
Jeśli tak, to ten tytuł zestarzeje się w czasie krótszym, niż potrzeba na przeczytanie tej książki ;D
Użytkownik: Raptusiewicz 29.06.2023 14:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeśli tak, to ten tytuł z... | LouriOpiekun BiblioNETki
To wtedy się zmieni ;)
Użytkownik: OlimpiaOpiekun BiblioNETki 29.06.2023 11:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciekaw jestem, dlaczego w... | mchpro
Niestety autorzy też coraz częściej używają pseudonimów obcojęzycznych, tytuł książki wybierają angielski, a w opisie książki: język oryginału - polski. Brzmi to ciekawie i zastanawiająco (ironia).
Użytkownik: margines 01.07.2023 15:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Niestety autorzy też cora... | OlimpiaOpiekun BiblioNETki
Tak, niestety.
Użytkownik: alva 01.07.2023 08:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Sekret, który wstrząśnie ... | sylkaa_s
Ależ ta tendencja nietłumaczenia angielskich napisów ma już co najmniej z rok, hula po wydawnictwach YA aż miło. Wynika z faktu, że takie książki są ostro promowane, nierzadko przez samych autorów, na TikToku. I jasne, że polski nastolatek chętniej kupi książkę, której tytuł już mu się opatrzył na booktoku czy niechby i na bookstagramie. Mnie to irytuje głównie z tego powodu, że jak widzę angielski tytuł, to go omijam, bo zakłądam, że i treść po angielsku, a języka nie znam, i kto wie, czy nie omijam przy tym jakiejś naprawdę sympatycznej książki.
Natomiast nadawanie angielskich tytułów przez polskie autorki wattpadowe śmieszy mnie niewypowiedzianie, bo co, naprawdę liczą, że jak tytuł angielski, to mają szansę na wylansowanie w krajach anglojęzycznych?
Użytkownik: margines 01.07.2023 15:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Ależ ta tendencja nietłum... | alva
Mimo że znam (tyle o ile, kiedyś podobno dobrze), to też omijam takie teksty, nawet artykuły, czy jakieś długachne komentarze w Internecie.

Co do książek po polsku to nie działa to u mnie aż tak, wiem, ale dopiero po tekście z okładki czy jakiejś recenzji gdzieś, że mimo angielskiego tytułu książka jest po polsku, ale jednak nastawia mnie to z daleka i dużo trzeba, żeby taka książka mnie przyciągnęła.
Jeśli to są polscy autorzy czy autorki z pseudonimami to już w ogóle nie rozumiem tego i snie śmieszy, ale przeraża i zniesmacza mnie to.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: