Dodany: 24.12.2005 22:52|Autor: skaara

Czytatnik: Co dziś czytam?

24.12.2005 - "Ostatnia tajemnica Leonarda da Vinci"


Dziś Wigilia. Najpiękniejsza noc w roku. W taką noc chciałam znaleźć dla siebie jakąś lekturę pod choinkę - od tak, na święta. I udało się... Dwa dni temu dostałam w bibliotece dwie książki autorstwa Davida Zurdo i Angela Gutierreza. Właśnie zaczęłam czytać "Ostatnią tajemnicę Leonarda da Vinci" i jest świetna, wciągająca, niezwykła. Ostatnio na rynku księgarskim pojawiają się coraz ciekawsze powieści o największych tajemnicach naszej historii - tajemnicach religii. "Kod Leonarda da Vinci" przeczytałam jednym chaustem. Tą książkę czyta się dokładnie tak samo. Cieszę się, bo to oznacza, że dobrą lekturę wybrałam sobie na świąteczny czas. Cóż, brakuje śniegu, a ciągły deszcz psuje efekt sympatycznego spaceru, trzeba więc założyć ciepłe kapcie, usiąść w fotelu, z boku postawić kawałek makowca, gorącą kawę i zabrać się do lektury.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 6341
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 47
Użytkownik: LUCJUSZ 29.12.2005 00:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziś Wigilia. Najpiękniej... | skaara
Niech nikt nie odnajdzie Arki Przymierza, Świętego Graala, nigdy... Ale niech nikt nie zaprzesta
poszukiwań, bo to czyni nas zdobywcami po wsze czasy...
Użytkownik: skaara 29.12.2005 18:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Niech nikt nie odnajdzie ... | LUCJUSZ
Tyle tajemnic kryje nasze życie,
tyle skarbów czeka jeszcze na odkrycie
tyle wody przepłynie w strumieniu,
tyle miłości jest w serca pragnieniu,
tyle dróg do domu wiedzie zagubionych,
tyle myśli w eterze twoich i nie twoich
tyle pytań na które nie ma odpowiedzi
tyle życia przed tobą jeszcze
tyle życia za tobą już
więc nie zwlekaj
tylko ż y j...

Użytkownik: jamaria 29.12.2005 18:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Tyle tajemnic kryje nasze... | skaara
Jakie ładne - co to jest?
Użytkownik: skaara 30.12.2005 05:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Jakie ładne - co to jest? | jamaria
To cała ja... Nadchnienie lubi przychodzić i odchodzić, a jak już jest, to się po prostu pisze...
Pozdrawiam
:-)
Użytkownik: jamaria 30.12.2005 13:03 napisał(a):
Odpowiedź na: To cała ja... Nadchnienie... | skaara
No, no :) brawo
Użytkownik: LUCJUSZ 29.12.2005 23:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Tyle tajemnic kryje nasze... | skaara
Kiedy Twoje wiersze są jak ciepła, delikatna kołdra - sen w takiej sytuacji jest kontynuacją marzeń.

"ktoś Mały chciał naprawić świat
patrzcie go
wykpili wyszydzili
ktoś Duży chciał naprawić świat
jego słowa zagłuszono oklaskami
z tłumu niezauważony
cicho wymknął się Mały"



Użytkownik: skaara 30.12.2005 05:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedy Twoje wiersze są ja... | LUCJUSZ
Ale najmniejszy, najdrobniejszy, ten za kotarą potrafi uczynić to co najważniejsze i najcenniejsze w życiu. Dużemu wydaje się, że jest wielki, ale jemu najczęściej się tylko w y d a j e.

"Aby czegokolwiek dokonać, należy zacząć. Aby zacząć, trzeba podzielić swój cel na mniejsze, wykonalne cele, i zacząć od pierwszego z nich."
Mark Twain
Użytkownik: LUCJUSZ 30.12.2005 17:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale najmniejszy, najdrobn... | skaara
A więc przeczytałem, przemyślałem i zacząłem. Podzieliłem zadanie na części. Najpierw ustawiłem
podobrazie na małej sztaludze. Wyjąłem farby i pędzle, starłem kurz zapomnienia, którym były pokryte,
znalazłem zdjęcie z pejzażem Szyszkina i będę próbował skopiować. Aż boję się o efekt końcowy.
Widzisz, do czego mnie doprowadzasz!
Dziękuję Ci Nieznajoma Istoto i Tobie amerykański pisarzu...
Użytkownik: skaara 30.12.2005 18:15 napisał(a):
Odpowiedź na: A więc przeczytałem, prze... | LUCJUSZ
Malujesz mój Nieznajomy?
Okazuje się, że ja też. Choć moje próby są skromne i cichuteńkie. Moje pędzle i farby pokrywa ostatnio spory kurz. Moje dłonie tworzą bowiem obrazy na kanwie - w moich rękach ciągle błyska igła. Tworząc obraz na kanwie trawię czasem i 2-3 miesiące, ale wtedy efekt jest kwestią długich rozmów z płótnem i własnymi myślami. Dlatego w nich można ukryć więcej siebie...

"Przekraczam śpiew ptaków,
by dosięgnąć granicę twoich uczuć.

By poruszyć powieki świtu,
które budzą tajemnice
najpłodniejszego dnia!

Na napiętej tęczy
po skronie horyzontów -
bym mógł cię dotknąć!"
Użytkownik: LUCJUSZ 30.12.2005 22:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Malujesz mój Nieznajomy? ... | skaara
wyruszyłem do Bagdadu
żeby odnaleźć
swoją Szecherezadę
długo pytałem błądziłem
wytrwale
i znalazłem
biedną ciemnowłosą dziewczynę
która glinianym dzbanem
zagarniała z rzeki słońce

Czasami wydaje mi się, że życie człowieka jest jedną wielką tęsknotą. Przed nim tylko bezmiar wód
i czas, który szarpie żagle statku.
Użytkownik: skaara 31.12.2005 08:44 napisał(a):
Odpowiedź na: wyruszyłem do Bagdadu że... | LUCJUSZ
" W kolcach ciszy
budzi się noc,
rozkraczony dzień w
zapachu kwiatów.

Sępy zamieszkują świat
dzikie ptaki wracają do gniazd
na piersiach ciszy,
barbarzyńscy kochankowie
obracają kobiece ciała.

Podczas gdy księżyc upija się
włóczą się dobrzy włóczykije
po okolicach
z winem rozkoszy w rękach,
szaleńcy, odważni, zuchwali
budzą dzwony
małego porannego światła.

Narodziła się nam miłość
nowe gałęzie w sokach
świata."

Czas jest klatką z której nie ma ucieczki...
Użytkownik: LUCJUSZ 01.01.2006 17:08 napisał(a):
Odpowiedź na: " W kolcach ciszy b... | skaara
"Spójrz: ciebie już nie ma.
Jakbyś nigdy nie istniał.
Nie zadziwił się,
ani uśmiechnął.

Ciebie już nie ma.
Jak nie ma słowa,
domu, skrawka papieru,
na którym napisałeś
imię, nazwisko:
kocham, przepraszam."

A w tym Nowym Roku
niech Ci dobre Bogi, niech Ci dobre wiatry
i obłoki białe, dobre,
wszystko dobre, piękne, modre
Użytkownik: skaara 01.01.2006 21:11 napisał(a):
Odpowiedź na: "Spójrz: ciebie już ... | LUCJUSZ
Tobie też w tym Nowym Roku wszystkiego najlepszego, aby słowa układały się w strofy, aby strofy układały się w wiersze, a wiersze tworzyły marzenia i przekazywały myśli. Aby świat był tak smaczny jak truskawki i tak radosny jak brzęczące na łące pszczoły. Abyśmy byli wszyscy szczęśliwi i uśmiechnięci.

:-) Skaara
Użytkownik: LUCJUSZ 01.01.2006 18:35 napisał(a):
Odpowiedź na: " W kolcach ciszy b... | skaara
Przyśpieszyła kroku. Z talizmanem na szyi czuła się bezpiecznie jak chusteczka w kieszeni. Wakacji kres nadchodził nieubłaganie. Do pensjonatu o dziwnej nazwie "Freja" było już blisko. Już czuła aromat świeżej kawy i zapach kwiatów, kupionych rankiem na targowisku. Rozmarzona, nie słyszała hałasu, który podążał jej śladem. Nie mogła wiedzieć, że nadchodząca noc będzie dla niej próbą. Po chwili usłyszała i zobaczyła zbliżający się do niej ciemny punkt, który potężniał, nabierał realności. Zakuci w czarne zbroje rycerze byli blisko. Żelazne podkowy krzesały iskry, czerwone nozdrza koni wydawały diabelskie wonie. Nie pójdziesz dalej - syczały zaciśnięte usta. Po chwili otoczyli ją kołem. Elea poczuła chłód. Drżącymi dłońmi chwyciła medalion, zacisnęła palce. Medalion żył, czuła to. Jego cudowna moc budziła się. Tajemne siły zamknięte w symbolu młota wracały z otchłani przeszłości...

Tajemnicza Istoto! Po prostu brak mi słów! Jestem zachwycony Twoim tekstem.
Użytkownik: skaara 01.01.2006 21:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Przyśpieszyła kroku. Z ta... | LUCJUSZ
Tajemniczy Nieznajomy! To ja jestem zachwycona Twoimi opowiadaniami i niezwykłą Eleą, którą stworzyłeś. Jesteś niesamowity, a ta historia mnie wciąga jak wir...

Kiedy dotnęła talizmanu poczuła, że wciąga ją wir i czuła, jakby tonęła. Ogłuszył ją nagły, ostry dźwięk, po czym wylądowała miękko na trawie. Poczuła zapach lasu... Gdzie pensjonat, ulica, cokolwiek, gdzie ja jestem?... - pomyślała. Nagle usłyszała za sobą odgłosy. Rycerze?! - przeszło jej przez myśl. Nie tracąc czasu rzuciła się do ucieczki, biegła przez las niczym spłoszona sarna. Kiedy byli już tak blisko, że Elea pomyślała o tym, czy ma jakieś szanse, jeszcze zdążyła dojrzeć przed sobą przepaść, ale nie miała już możliwości odwrotu. Uderzając o kępy traw spadała w dół. Próbowała schwycić się czegokolwiek, bo czuła, że idzie na dno jak kamień. Ostatkiem sił uchwyciła się gałęzi jakiegoś krzewu i zawisła. Poczuła każdy mięsień swojego obitego ciała. Obejrzała się na dół, do końca wąwozu pozostały zaledwie metry. Niech tak będzie - powiedziała do siebie i wolnym ruchem zaczęła spuszczać się na dół. Po chwili stała na ziemi. Spojrzała w górę, ale ostre słońce tylko oślepiało. Elea miała rozdartą bluzę, brudne spodnie, rozwichrzone włosy i... medalion. Ujęła go w dłonie delikatnie, powolutku z myślą, że wróci. Ale pomimo dotyku, a nawet potarcia jakby był lampą Aladyna, nic się nie zmieniło. Rozejrzała się sflustrowana, przed nią roztaczał się widok na dolinę. Z daleka ujrzała chaty i ludzi przy pracy. Boże, ja chyba śnię - pomyślała. Pójść tam, czy nie? Nagle usłyszała za sobą konia, odwróciła się, ale było za późno na ucieczkę. Spojrzała na jeźdźca. Przynajmniej to nie jeden z tamtych - pomyślała. Mężczyzna był ogromny, miał jasne i jakże długie włosy, zdążyła jeszcze dojrzeć błękit źrenic i twarz, która wydała jej się znajoma, gdy mężczyzna odezwał się do niej. Cofnęła się i upadła. Widziała jak zchodzi z konia i podchodzi ku niej. Odruchowo zaczęła się cofać, ale nie miała szans. Mężczyzna jeszcze raz spojrzał na nią, a potem po prostu ją uniósł i posadził w siodle. No dobra, jeśli chcesz mnie porwać, proszę bardzo! - powiedziała Elea. A mężczyzna wyszczerzył zęby w uśmiechu, wsiadł na konia i ruszył. Do wioski dotarli w chwilę później. Mężczyzna upuścił ją na ziemię, zeskoczył z konia i powiedział coś do starszego człowieka, który wyłonił się z chaty. Wkrótce otaczała ich spora grupa ludzi, którzy coś między sobą mówili. Znam ten język - pomyślała Elea - znam to miejsce..., gdzieś w jej umyśle próbowały dochodzić do głosu jakieś przebłyski z pamięci nieznanej. Elea nagle zrozumiała, oni mówili o niej, mówili, że nie żyje od roku, mówili... coś o mężu, jej mężu?! Ktoś wskazywał na nią palcem, inny odganiał się, jakby ujrzał zjawę. Elea stała sparaliżowana. Na jej piersi wciąż iskrzył się w słońcu młot Thora, jej pamiątka z wycieczki do Norwegii sprzed roku - wisior, który kupiła w starym antykwariacie, bo przyciągnął jej uwagę pośród stert książek i bibelotów. Pomyślała wtedy, że taki medalion musi mieć swoją historię, swoją przeszłość i oto ją miała, ona właśnie się przed nią otwierała. Mężczyzna nadal spoglądał na nią i na medalion i wydawało jej się, że w jego oczach lśnią łzy...

Użytkownik: LUCJUSZ 02.01.2006 22:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Tajemniczy Nieznajomy! To... | skaara
Elea wiedziała, że jest w wiosce Wikingów. Już się nie bała. Nie czuła bólu, choć dłonie i ramiona krwawiły. Stara, bezzębna staruszka narzuciła jej na ramiona ciepłe, niedźwiedzie futro. Podany puchar z dziwnym napojem pobudził krew i przywrócił rumieńce. W blasku pochodni jej uroda wywoływała szmer zachwytu. Tajemniczy wojownik miał spuszczone oczy, po chwili oddalił się. Zebrani wokół mieszkańcy zaczęli się rozchodzić do swoich domów. Pozostał tylko ten starszy człowiek z siwymi, długimi włosami. Muskularne jeszcze ramiona pokrywały liczne blizny, świadectwo męstwa i wypraw za wielką wodę. Dziewczyna wiedziała, że już za chwilę otworzą się bramy tajemnicy...


" zauważyłem
jak porusza się chmura
w dzień bezwietrzny

i nie zdradzę tej
tajemnicy "

Użytkownik: skaara 02.01.2006 23:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Elea wiedziała, że jest w... | LUCJUSZ
Wróciłaś... - powiedział do niej stary człowiek. Za oknem zmierzchało. W świetle zachodzącego słońca twarz mężczyzny siedzącego przed chatą płonęła dziwnym ogniem. Jego myśli goniły gdzieś w przestworzach, odtwarzając stare obrazy. Elea patrzyła w płomienie i obracała w dłoniach pusty puchar. Opowiedz mi o mnie... i o nim... - poprosiła. Jesteś tym, czym byłaś i będziesz, jesteś przeszłością i przyszłością, otrzymałaś dar od najmężniejszego z bogów zanim zaczął się nasz czas, ale tak naprawdę to ty to wiesz... - starszy człowiek pogłaskał się po siwej brodzie i patrzył na nią jak na boginię. Czy mogłam żyć tam i pojawić się tutaj, gdzie jestem martwa? - spytała. Siwy mężczyzna spojrzał na nią uważnie i rzekł - Niaal powiedział mi, że w chwili śmierci obiecałaś, że choćbyś miała zatrzymać czas i spalić wszystkie mosty za sobą - wrócisz tutaj, do niego, a ten medalion wskaże ci drogę. Elea drgnęła na słowo medalion i mimowolnie dotknęła jego wyrzeźbionej powierzchni. Nie pytaj więcej, idź już... Elea zrozumiała, uśmiechnęła się, skłoniła i wyszła. Kiedy pojawiła się w drzwiach, Niaal wstał, otrząsnął się z zadumy i podał jej rękę. Kiedy ich dłonie się dotknęły, Elea zacisnęła dłoń i wszystko nagle zgasło. Poczuła, że upada na trawę śmiertelnie raniona, wokół panował złowrogi zmrok. Gasnącymi oczami dojrzała kobiecy kształt oddalający się pospiesznie, potem coś ją poderwało i znów widziała siebie przed chatą, czuła silne ramiona mężczyzny tulącego ją do siebie, czuła ogromną radość i jej serce wypełniało się po brzegi miłością... Mężczyzna potrząsnął nią delikatnie i czar prysł. Elea pozwoliła się prowadzić do chaty, która zdawała się być dziwnie znajoma. Oboje patrzyli na siebie i... w chwilę później tonęli już w morzu namiętności, a za oknem granatowe morze szumiało swą pieśń o życiu...

"W twoich bezpiecznych objęciach
trzymaj mnie kochanie wiecznie
i ucisz słodyczą pocałunków
moje spragnione wargi."
Użytkownik: skaara 02.01.2006 23:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Elea wiedziała, że jest w... | LUCJUSZ
:-) Chyba się naczytałam za dużo romansów..., ale to chociaż owocuje wyobraźnią. No i to mi się bardzo podoba.
Czekam na cdn...

Pozdrawiam Cię Lucjuszu i życzę dobrej nocy.
:-) Skaara
Użytkownik: LUCJUSZ 03.01.2006 18:26 napisał(a):
Odpowiedź na: :-) Chyba się naczytałam ... | skaara
To morze szumiało podobnie, gdy wśród tutejszej ludności krążyła legenda o pięknej dziewczynie zza morza, która zawita do ich krainy. To morze było niespokojne, gdy grupa wojowników o lodowych twarzach i sercach nie znających litości wyruszyła na kolejną, łupieżcą wyprawę. Wstawał świt i złocił rybackie chaty, które ukazały się oczom najeźdźców. Niewyraźne sylwetki miejscowych ludzi majaczyły wśród zabudowań. Szczekały psy, budził się dzień. Wikingowie wiedzieli, że ci dziwni ludzie czczą jakiegoś boga o czterech twarzach, że jakoś tkliwie mówią o orle, który ma gniazdo na nadmorskim urwisku. Dziwny lud, który handluje bursztynem i jest gotów bronić swego domu i swego miejsca. Słoneczna kula podniosła się do góry, miejscowi zauważyli obcych. Szmer grozy przeleciał wśród chat. Wikingowie! Nie wiadomo, czy usta ludzi krzyczały obelgi czy szeptały modlitwy. I wtedy przed jedną z chat pojawiła się piękna dziewczyna o bursztynowych włosach...

" chciałem uśmiechnąć się
do całego świata
lecz biegnący ulicą chłopak
uczynił to pierwszy "

Nie wiem co zrobić. Być sobą, czy się dostosować. Jeżeli się dostosuję, to nie będę sobą, jeżeli natomiast jestem sobą to jestem beznadziejny...

Użytkownik: skaara 03.01.2006 23:07 napisał(a):
Odpowiedź na: To morze szumiało podobni... | LUCJUSZ
...? Nie rozumiem do końca, co masz na myśli? Czy to oznacza, że teraz nie jesteś sobą, czy to ja poszłam w złym kierunku? Dlaczego mówisz, że jesteś beznadziejny, dlaczego tak myślisz? Ja oceniam Cię bardzo pozytywnie - masz ogromny potencjał, masz niesamowitą wyobraźnię, ubierasz myśli słowami jak mało kto, jesteś interesujący i tajemniczy, w końcu - jak pisałeś wyłowiłam Cię z dżungli ludzkości, a to już duże c o ś! Wyobraź sobie, że ja kocham nasze rozmowy i czekam na każdy komentarz z wielką ciekawością. Powiem Ci jeszcze jedno, kurcze - uśmiechnij się i pisz do mnie dalej!

PS. Dobra, rzuć coś o sobie. Ja jestem inżynierem informatykiem (? szokujące, bo w szkole szłam w kierunku - literatura i biologia, ale jak to w życiu bywa, wszystko jest przypadkiem?), studia skończyłam 4 lata temu, pracuję i zajmuję się ogrodem, dużo czytam, ale i robię różne rzeczy, np. haftuję, maluję, piszę wiersze itd. Mój ulubiony kamień to bursztyn (? Elea? ), ulubiony metal: srebro, ulubiona książka: Mgły Avalonu, ulubiona tematyka to reinkarnacja, geomancja, wiedza dawnych ludów (w tym ulubiona: Wikingowie i Celtowie), trochę fizyka, trochę archeologia, trochę o kamieniach i minerałach, trochę o magii, wróżbach itd. itd. Jestem - raczej myślę pozytywnie zakręcona... :-) A Ty kim jesteś mój smutny Panie?


Użytkownik: LUCJUSZ 03.01.2006 23:48 napisał(a):
Odpowiedź na: ...? Nie rozumiem do końc... | skaara
Kiedy jestem sobą to ze mną i dla mnie tylko wiatr w kominie. Kiedy jestem sobą to mam przekonanie, że nigdy nie będę bogaty, nie awansuję w pracy, nigdy nie usłyszę płaczu własnego dziecka ani jego śmiechu. Ja nie gram pierwszych skrzypiec w orkiestrze życia i nie tańczę na linie nad przepaścią. Kiedy inni biegną dokądś lub po coś, ja zatrzymuję się nad mrowiskiem. Po co biec skoro i tak nie ma końca trasy. Jestem nieśmiałym człowiekiem, który dzieciństwo i młodość spędził w małej wiosce. Nie mam wyższego wykształcenia i nie mam rodziny. Ale wierzę w ziarno na dłoni ogrodnika i wierzę, że ten świat jest na dobrej drodze.
Moje zainteresowania to malarstwo, historia.
Przepraszam, jeżeli moja zuchwałość przekroczyła pewne granice.
Użytkownik: skaara 04.01.2006 05:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedy jestem sobą to ze m... | LUCJUSZ
Nie ma sprawy, ale przecież jesteśmy w biblionetce - więc powiedz mi, co czytasz, a odpowiesz mi kim jesteś. Masz przewagę, bo ja mam odkryte karty (moje przeczytane można zobaczyć i cały czas uzupełniam dobytek). A Ty? Wiem, że wiele brakuje. Jesteś taki smutny, taki zdołowany? Przecież jak sam piszesz, podziwiasz świat i jego piękno. Proszę Cię, nie smuć się!
Co porabiasz, kiedy nie siedzisz przed komputerem? I zapytam Ci się jeszcze - namalowałeś tamten obraz wzorowany na Szyszkinie?

Pozdrawiam
:-) Skaara
Użytkownik: LUCJUSZ 04.01.2006 16:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie ma sprawy, ale przeci... | skaara
Ten obraz to grupa drzew zakończona urwiskiem i leśną strugą. U góry niewielki skrawek nieba. Jest powalone drzewo, jakieś kamienie. Dominują ciepłe kolory. Jeszcze kilka godzin i skończę. Mam nadzieję, że nie wyląduje w śmietniku.

" Pokój jak wiele innych
z oknami wychylonymi na taras.
Jezus umywa nogi, rozdaje chleb,
pamięta o winie.
Zebrani przy stole
pozują do historycznego zdjęcia.

Ani chwili
niezdecydowania "

Tajemnicza Istoto!
Dziękuję Ci za dobre słowo, które czasami jest jak cudowny balsam...
Użytkownik: skaara 04.01.2006 20:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Ten obraz to grupa drzew ... | LUCJUSZ
Cieszę się, że jestem balsamem...
Zapytam Ci się - czym i na czym malujesz. Ja malowałam gwaszami (niestety nie mogę ich obecnie dostać), mniej akwarelami - bo jak dla mnie są zbyt wodnite i trudno przy moich średnich zdolnościach - uzyskać zamierzony efekt. Ostatnio malowałam plakatówkami (najzwyklejszymi), ale praktycznie nie używając wody i nakładając je jak olejnicę. Powiem Ci, że efekt jest niezły. Z tym, że ja maluję na bristolu i obrazy idą pod szkło, wtedy taka zabawa się sprawdza. Marzę o malowaniu olejnicą, ale w moim miasteczku nie ma fachowych sklepów, a zagruntowanie obrazu nie bardzo mi wychodzi, a nie ma kto mi podpowiedzieć.
Wracając do obrazu, kocham pejzaże i opis brzmi zachęcająco, a poza tym, kto Ci pozwala wyrzucać obrazy do śmietnika?

"We mnie rosną kwiaty
o kształtach gwiazd.
Rosną drobne fakty w moim sercu
w barwach przypominających
tęczę
w podeszczowych chwilach.
We mnie głosy Lasów
które zapraszają słońce by podziwiało
sęki nocy świata
nim otchłań
bezlitośnie zdradzi los ludzki."
Użytkownik: LUCJUSZ 04.01.2006 23:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Cieszę się, że jestem bal... | skaara
Nie wyobrażam sobie domu bez obrazów i bez książek i dlatego u mnie jest kolorowo, a na półkach zamiast kryształów - książki. W moim miasteczku jest sklep, w którym można kupić gotowe podobrazie, czyli naciągnięte i zagruntowane płótno o różnych wymiarach. Są tektury o fakturze podobnej do płótna przypominające płyty pilśniowe. Ja próbuję malować na płótnie farbami olejnymi. Oczywiście nic mi nie wychodzi, ale nie zraża mnie to. Jeżeli ktoś lubi czytać wiersze, sam też próbuje coś napisać. Jeżeli malarstwo kogoś interesuje, czasami bierze pędzel do ręki. To jest jak magnes. A poza tym wolę rysować niż siedzieć w narożnym barze. A co do śmietnika, jemu też trzeba dać trochę radości od czasu do czasu.

" Ja też jestem bezdomny, gdy siedzę
przy stoliku, oświetlony płomykiem
lampy. Wiem, o miłość nie można
prosić, można czekać tylko
i przepraszać. Do końca świata
ten gest pozostanie, żal i tęsknota,
cud oczekiwania."
Użytkownik: skaara 05.01.2006 05:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wyobrażam sobie domu ... | LUCJUSZ
U mnie też jest kolorowo. Lubię zawsze coś tam namalować czy wyhaftować. Mój kolega z pracy często się ze mnie śmieje i pyta, czy już zaczynam dobudowywać ściany, aby to wszystko pomieścić. A ja i tak lubię próbować. Kocham szczególne Leonardo da Vinci i van Gogha, są tak różni od siebie, ale ich obrazy są dla mnie bardzo interesujące. Kocham wielu innych za obrazy, które gdzieś tam głęboko zakodowały się w mojej pamięci. Np. Salvadora Dali i jego "Miękkie zegary". Sam artysta jest czasem szokujący, ale ten obraz mi się podoba.

"W mroczności
zamków
rozświetlone okna
zdradzają istnienie"
Użytkownik: LUCJUSZ 05.01.2006 20:39 napisał(a):
Odpowiedź na: U mnie też jest kolorowo.... | skaara
Moim ulubionym obrazem jest "Chłopiec w czerwonej kamizelce", który namalował Cezanne. Mam to szczęście, że skopiowałem go w wymiarach zbliżonych do orginału i teraz wisi u mnie na ścianie. Obraz jest smutny. Zamyślony, zadumany, samotny chłopiec. Dużo zimnych kolorów.

" ciebie nikt nie kocha
bo jesteś brzydka
masz rzadkie włosy
małe piersi i piegi
ciebie nikt nie przytuli
w noc pochmurną
nikt nie powie czułego słowa
nikt nie uściśnie dłoni
którą przed siebie wyciągasz

ciebie nikt nie kocha
bo jesteś brzydka
ale dlaczego nikt nie widzi
że jesteś dobra
masz czułe serce jak dziecko
które nikogo nie skrzywdzi
i tak mało od życia żąda "
Użytkownik: skaara 05.01.2006 22:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Moim ulubionym obrazem je... | LUCJUSZ
Bardzo ciekawy, ale smutny. Ja dopiero przed chwilą odłożyłam pędzel. Tym razem zupełnie z innej beczki. Otóż kupiłam farby witrażowe i postanowiłam spróbować czegoś innego. Wybrałam Alfonsa Mucha i jego plakaty. Są niezwykłe i niewyczerpane w szczegółach. Może to trochę dziwne, ale kolejno wybrane plakaty ozdobią dość duże latarenki, które wiszą na werandzie. Wierczorową porą w lecie zapalamy takie lampiony, siadamy z rodziną w altance, czasem z herbatą z melisą, albo z lampką wina i słuchamy śpiewu ptaków i odgłosów świerszczy grających wieczorne serenady. W tym roku postanowiłam, że wszystkie (mam je aż trzy) będą kolorowe. Będzie fajnie.

"Zielony orzech
W ogrodzie
Dwa kasztany
Za płotem
I czremcha wtulona
W okno

Granatowe niebo
Czerwone słońce
Kudłate wierzby
I cień brzozy
Za domem

Oto mój krajobraz"
Użytkownik: LUCJUSZ 05.01.2006 23:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo ciekawy, ale smutn... | skaara
Jesteś bardzo pracowitą osobą Tajemnicza Istoto. Budujesz tęczowe mosty, w kolory ubierasz szarą rzeczywistość a wieczorami spacerujesz z księżycem na smyczy. Z dziwnym medalionem na mlecznobiałej szyi.

" portret twój
chciałbym malować miesiącami
układać włos za włosem
powoli

dniami
patrzeć na ciebie
chowając w dłoniach
skradzioną kroplę z twojej twarzy
nocami
nie przerywając milczenia
osłaniać tkaniną ciemności twoje ciało
przed pocałunkami księżyca

portretu twego
nie skończę... "
Użytkownik: skaara 06.01.2006 05:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Jesteś bardzo pracowitą o... | LUCJUSZ
Ty też! Gdzie znajdziesz takie dwie istoty na krańcach świata z pędzlami w dłoniach i nosami w książkach, siedzące w oknie i wypatrujące zielonej komety... Ach! Zgubiłam niedawno mój medalion..., ale wciąż go szukam....

"Pokuta została już prawie spełniona.
Dusza moja - kamerton czuły -
odzywa się tylko dzwiękiem cichym,
melodia, brzmiąca wciąż we mnie,
nie jest już groźna.
Wszystko wraca powoli...

Na Stonehenge niebo łagodne wróciło -
Nie patrzy już na nas przez szpary
w kamieniach
wściekłymi ślepiami żarzących się
gwiazdozbiorów.
Psy Gończe zamarły w bezruchu -
nie ścigają nas grzesznych.

Świat toczył się w otchłań,
lecz stoczył się w lato.
Nad wrzosowiskiem latają motyle..."
Użytkownik: LUCJUSZ 06.01.2006 19:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Ty też! Gdzie znajdziesz ... | skaara
Każdy człowiek jest trochę samotny. Są ludzie samotni w działaniu i myśleniu, niektórzy szukają samotności lub od niej uciekają. A w domach niektórych z nas mieszka ona na stałe. I co wtedy z nią zrobić?

" samotność jest najwierniejszą kobietą
zawsze stoi za drzwiami-
nigdy nie wejdzie bez zaproszenia
czeka...

cierpliwa - nigdy nie odchodzi
nawet zdradzona - nie przeszkadzając -
czeka...

mogę ją ciągle obejmować
ramieniem myśli "
Użytkownik: skaara 06.01.2006 19:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Każdy człowiek jest troch... | LUCJUSZ
A ja Ci odpowiem słowami mego ulubionego poety Rilke:

"Samotność jest jak deszcz.
Z morza powstaje, aby spotkać zmierzch;
z równin niezmiernie szerokich, dalekich,
w rozległe niebo nieustannie wrasta.
Dopiero z nieba opada na miasta.

Mży nieuchwytnie w godzinach przedświtu,
kiedy ulice biegną witać ranek,
i kiedy ciała nie znalazłszy nic,
od siebie odsuwają sie rozczarowane;
i keidy ludzie, co się nienawidzą,
spać muszą razem - bardziej jeszcze sami:

samotność płynie całymi rzekami."

Byłam smutna i przytłoczona. Byłam zmęczona tym tygodniem. I coś poprawiło mi humor. Obejrzałam "Opowieści z Narnii" i jestem zachwycona. Bardzo piękna baśń. Nie wiem, ale tak sobie wyobrażałam Narnię już jako dziecko. Moja ukochana kraina, w której znajduję ukojenie od codziennych trosk. Naprawdę warto przejść się do kina Lucjuszu! :-) Jest super!
Użytkownik: skaara 03.01.2006 23:34 napisał(a):
Odpowiedź na: To morze szumiało podobni... | LUCJUSZ
Nie wiem, czy dziś sprostam wyzwaniu?...

Elea popatrzyła na wojowników. Każdego dnia o każdej porze wspominała Niaala. Pamiętała rozpacz, która rozszarpała jej serce, gdy zginął. Pamiętała tamte chwile we dwoje, w cieniu chaty, w wiosce do której przybyła z innego świata. Ze świata, którego już nie pamiętała. Kobieta toczyła w swej duszy bój, kiedy odnalazła, tą która ją zabiła. Żmije wciąż żyją wśród ludzi. Gdyby wszystko odtworzyć na nowo, może byłoby inaczej... A teraz Niaal nie żył, a ona była tutaj, w krainie innych bogów i ludzi. Uciekła jak tchórz, ale pod sercem nosiła wtedy dziecko, swój największy skarb. Z gromady barbarzyńców wystąpił potężny wojownik i owiódł wzrokiem tubylców. Jego oczy przez moment zabłysły na widok kobiety stojącej w cieniu chaty. Dalr odszukał wzrokiem tego, który był wodzem tej gawiedzi i skierował się w jego kierunku...
Użytkownik: skaara 04.01.2006 12:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wiem, czy dziś sprost... | skaara
Tak siedzę i myślę, co tu wymyślić... Oto ciąg dalszy... bardzo prozaiczny, ale co tam, pewnie Ci się nie spodoba (czasem nawet "pije" do siebie, ale cóż..., po prostu Elea jest ciekawą postacią)

Elea zapadła w głęboką zadumę, spoglądając bez zainteresowania na dwóch mężczyzn prowadzących negocjacje. Jeszcze raz wróciła pamięcią do tamtych wydarzeń. Pamiętała swój pierwszy ranek u boku męża, który został jej darowany przez los. Czuła w piersiach radość, chciała krzyczeć światu, że wreszcie jest szczęśliwa. Dni mijały spokojnie. Zatopiła się w codziennych obowiązkach i czuła się jak ryba zwrócona wodzie. Często zaglądała do Dariusa – wojownika, którego spotkała pierwszego dnia. Darius – można by było rzec, był „emerytowanym” wojownikiem, który zamienił miecz na wiedzę. Darius był niesamowitym znawcą historii, skarbnicą legend, bajarzem niezwykłych przygód i co dla Elei było wielką pokusą – był on znawcą run. Eleę od zawsze trawił ogień płonący w runicznych znakach. Może czuła gdzieś głęboko, że skądś je zna. Dziewczyna chłonęła każde słowo, które wypowiadał do niej nauczyciel. Pomagała mu w codziennych pracach, a w zamian otrzymywała wiedzę przeszłości zapomnianej w eonach wieków. Niaal na jej prośbę uczył ją posługiwania się bronią. Ucieszył się z jej pomysłu, nazywając ją czule swoją Walkirią. Oboje czuli się cudownie i życie niosło ich na swych wielkich skrzydłach. Pewnego dnia, już sama nie pamiętała, jak to się stało, ale poznała tą, która ją zabiła. Nie mogła wówczas zrozumieć niczego, ani przyczyny, ani efektu. Kara była równie piękna, co zła. Elea starała się ją omijać, jednocześnie w jej sercu rodził się bunt. Wówczas po raz pierwszy poszła na swoją mogiłę, dotknęła ziemi, która skrywała jej własne ciało z przeszłości. Tam się starły. Prozaiczna kwestia - zazdrość pchnęła Karę do zabicia jej samej. Obie już wiedziały, kim dla siebie są i Kara poczuła się zagrożona. Syczała wręcz z wściekłości. Wypadki, które potoczyły się później zepsuły wszystko. Napad przekupionych bandytów, Niaal trafiony strzałą i spadający z klifu do morza. Ona, która tak bardzo chciała mu powiedzieć o dziecku i nie zdążyła. Uciekła wtedy jak tchórz, ale chciała żyć nie dla siebie, ale dla małej istoty w niej samej. Przebrana za mężczyznę zdążyła na odpływający drakkar i tak trafiła tutaj. Nowy świat i nowi ludzie przyjęli ją do swego grona bez pytań. Poczuła, że znalazła chwilową przystań dla siebie i dla dziecka. Swego syna nazwała Lupus, czyli wilk, bo jeśli ona stała się samotną wilczycą, jej syn musiał być przecież wilkiem. Mieszkała z kobietą, która straciła wszystko i umierała ze smutku nad stratą. Kobiety pomagały sobie i życie toczyło się w miarę spokojnie. Życie nie może być za proste, bo byłoby nudne – tak sobie często powtarzała, tuląc do piersi syna. Elea wyrwała się z zadumy, kiedy w wiosce podniósł się szmer. Wodzowie kończyli burzliwą dyskusję i Elea wiedziała, że za chwilę coś się wydarzy…
Użytkownik: LUCJUSZ 04.01.2006 17:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak siedzę i myślę, co tu... | skaara
Wódz Wikingów wiedział, że ten lud nie boi się śmierci. Dalr wiedział doskonale, że szlachetny wojownik czynem i krwią wydeptuje ścieżki wolności. Kiedyś jego druh, włócznią wyrwaną z własnego ciała bronił swego konia i teraz śpiewają o nim pieśni. Ci ludzie są gotowi umrzeć, nie oddadzą jej. Nie chcą żelaznych toporów i tarcz, mają bursztyn. A topory i miecze z naddunajskiego kraju przyniosą kupcy. Dumny wojownik zacisnął dłoń na rękojeści miecza, który zawsze był drogą do osiągania celu i zginał kolana opornym. Tak będzie i tym razem. Zbliżało się nieuchronne. Nad osadą krążyły orły. Słońce tego dnia miało krwawy kolor, z odległych lasów dobiegło wycie wilka. Słowiańska dziewczyna wysunęła się na czoło gromady. Syn Lupus zastał w chacie z Dariusem. W jej głowie ciągle brzmiały słowa Niaala - jeśli odejdę pierwszy, będę czekał na ciebie po drugiej stronie czarnej rzeki. Elea uśmiechnęła się smutno...
Użytkownik: skaara 04.01.2006 21:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Wódz Wikingów wiedział, ż... | LUCJUSZ
Nagle jak grom z nieba, rozległ się okrzyk bojowy Wikingów. Zwarta grupa barbarzyńców runęła na zaskoczonych osadników. Wokół rozlegał się szczęk zwartych mieczy, a w powietrzu świstały strzały. W tym zgiełku i krzykach ludzi, Elea wyrwała miecz z rąk martwego wojownika i próbowała utorować sobie drogę do chaty, do syna. Z daleka dojrzała Dariusa, który odparowywał ciosy i nie dopuszczał najeźdźców do chaty. Tylu ludzi ginęło pod ciosami. Wtem posypał się grad ognistych strzał. Strzechy chat szybko zajęły się ogniem. Burza bitwy szalała z coraz większym rozmachem. Elea dotarła do Dariusa i weszła do chaty po syna. Lupus na dźwięk jej głosu przywarł do niej, wbijając w nią wystraszone oczy. Elea wzięła go na ręce i wycofała się z chaty. Kiedy Darius zobaczył, że są już na zewnątrz pociągnął ich w kierunku lasu. Elea jeszcze raz objęła wzrokiem pole bitwy i poczęła biec. Za nimi odgłosy cichły stopniowo, stapiając się z szumem wzburzonego morza. Kiedy oddalili się już na bezpieczną odległość Darius zwolnił. Dopiero wtedy zauważyła strzałę tkwiącą w jego ramieniu. Muszę cię opatrzeć - powiedziała do niego...
Użytkownik: LUCJUSZ 05.01.2006 20:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Nagle jak grom z nieba, r... | skaara
Rana Dariusa zaczęła krwawić. Na twarzy dzielnego człowieka pojawił się grymas bólu. Elea widziała to i łzy napłynęły jej do oczu. Szlachetność Dariusa, jego odwaga i poświęcenie wzruszyły dziewczynę. Jej serce wypełniała wdzięczność, która cementowała się ilekroć spojrzała na syna. Ten chłopiec o jasnej czuprynie i śmiałym wejrzeniu przywoływał echa wspomnień, w których główną rolę grał ukochany mężczyzna.
Nie byli jeszcze bezpieczni. Darl zorientuje się, że wśród zabitych i wziętych w niewolę nie ma tej, która ze wzgardą pokazała mu, że nie jest towarem wymiennym. Z pewnością rozpoczną pościg. Urażona duma okrutnych najeźdźców zza morza musi zostać oczyszczona. Trójka uciekinierów zagłębiała się w prastarą puszczę. Las szumiał posępnie zadziwiony widokiem intruzów. Za nimi zostawała przeszłość, szli ku nieznanemu...
Użytkownik: skaara 05.01.2006 22:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Rana Dariusa zaczęła krwa... | LUCJUSZ
Elea opatrzyła ranę Dariusa. Martwiła się coraz bardziej, że Darl ich w końcu znajdzie. Chciała uciec jak najgłębiej w las, aby zwiększyć ich szanse, ale Darius stracił zbyt dużo krwi i to go osłabiło. Co robić? Gdybym chociaż miała swój talizman... - pomyślała - Ale młot Thora utonął wraz z Niaalem. Pamiętała, jak ostatkiem sił próbowała wciągąć męża z przepaści, ale był ciężko ranny i taki ciężki... - Elea ukryła twarz w dłoniach i zaszlochała... Niaal zobaczył przerażenie w oczach żony, kiedy został ugodzony haniebną strzałą. Był zbyt blisko zbocza, zatoczył się wstrząśnięty uderzeniem i zawisł na krawędzi. Elea krzyknęła i dobiegła do niego, próbując wszystkimi siłami wciągnąć go na górę. Ale był zbyt słaby, żeby jej pomóc, podniósł rękę, aby schwycić się skały, ale zawadził jedynie o medalion, spojrzał na nią i zobaczył w jej oczach strach. Nagle łańcuch pękł, a on zaczął spadać. Niaalowi wydawało się, że talizman w jego ręce nagle ożył, poczuł żar płynący przez rękę i kiedy winien był już uderzyć o skały i zostać pochłonięty przez morze - upadł na dziwną, kamienną drogę. Zanim zapadł w bezdenną ciemność zdążył usłyszeć jakieś krzyki, a potem wszystko ucichło. Niaal obudził się i rozejrzał. Czy to Walhalla?! - powiedział do siebie. W tym momencie usłyszał kobiecy głos i zobaczył młodą kobietę ubraną na biało. Miał pan dużo szczęścia..., a poza tym jak pan się nabawił takiej rany, jest pan aktorem czy myśliwym? - powiedziała do niego kobieta. Niaal spojrzał na nią z przerażeniem, mówiła w dziwnym języku, którego nie rozumiał. Pomyślał o medalionie, ale jego nigdzie nie było. Spojrzał na kobietę próbując powiedzieć jej gestami, że czegoś szuka. Nie od razu zrozumiała jego intencje, skinęła głową i wyszła. Mężczyzna nadal leżał na dziwnym białym łożu w dziwnym białym pokoju i nasłuchiwał. Głosy dobiegające zza okna wydawały mu się jakieś nieznane. Gdzie ja jestem na Odyna?...
Użytkownik: LUCJUSZ 06.01.2006 19:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Elea opatrzyła ranę Dariu... | skaara
W świecie, który pamiętał było zupełnie inaczej. Mocne, drewniane ściany chat, w środku płonął życiodajny ogień, były miękkie skóry i mnóstwo oręża na ścianach. Tylko pobliskie morze szumiało znajomo. I w tym momencie Niaal przypomniał sobie legendę o dzielnym wojowniku, który będzie się odradzał w innych wymiarach czasu za pomocą tajemniczego talizmanu. O ten talizman od zarania dziejów toczyła się nieustanna walka pomiędzy siłami dobra i zła. Gdzie on teraz jest, kto jest jego panem i w jaki sposób wykorzystuje jego moc - pomyślał jasnowłosy mężczyzna. Ten ktoś mi sprzyja skoro jeszcze mogę widzieć piękno tego świata. A teraz był w białym łożu w dziwnym białym pokoju. Zauważył na ścianach mnóstwo dziwnych malowideł, były wysokie stoły, jakieś cieniutkie białe skóry zapisane dziwnymi znakami. Było ich bardzo dużo. To chyba chata bez ścian - pomyślał - skoro widzę obok drzewa, kwiaty, dziwne ścieżki. Na jednej z nich pojawiły się trzy dziewczyny żywo o czymś rozprawiające. To pewnie siostry, są takie podobne - stwierdził. Jedna z nich skierowała się w stronę domu...
Użytkownik: skaara 06.01.2006 20:24 napisał(a):
Odpowiedź na: W świecie, który pamiętał... | LUCJUSZ
Elea z trudem podniosła głowę. Spojrzała na syna, który wtulił się w pierś Dariusa i cichutko wzdychał przez sen. Mężczyzna spojrzał na nią i uśmiechnął się. Nie mogli rozpalić ognia, bo było to zbyt niebezpieczne i ryzykowne. Powoli las zasypiał, a niebo zapalało gwiazdę za gwiazdą. Wiał delikatny wietrzyk, niosąc zapach kwitnącego ziela. Dziewczyna wdychała powiew wiatru, rozkoszując się delikatną bryzą i patrzyła w niebo ze smutkiem. Wyglądała jak posąg bogini z dawnych, zapomnianych czasów. W końcu podeszła do leżących, wtuliła się w ramię Dariusa i zapadła w niespokojny sen. Tej nocy po raz pierwszy od wielu miesięcy przyśnił jej się mąż. Zobaczyła go w swoim starym świecie, idącego ulicą. Mężczyzna ze snu kiwał do niej i coś jej wskazywał palcem. Zobaczyła, że ma na piersi jej wisor. Próbowała dojrzeć to, co jej pokazywał, gdy nagle jakieś szarpnięcie wyrwało ją ze snu. Otworzyła oczy i zobaczyła przed sobą Dalra i zbrojnych. Myślałaś, że mi uciekniesz gołąbeczko? - Wiking roześmiał się głośno. A oto sam Darius, największy z wojowników. Czy ta kobieta i dziecko należą do ciebie? Darl owiódł wzrokiem dziewczynę, jak towar na bazarze...
Użytkownik: LUCJUSZ 06.01.2006 21:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Elea z trudem podniosła g... | skaara
W jednej z księgarń małego miasteczka na półce pojawiła się książka o tajemniczym medalionie. Opowieść o ludach Północy, ich magii i wierzeniach. Nikt jej nie kupił... A może to był tylko sen...

Dziękuję Ci Tajemnicza Istoto za to, że mogłem pomarzyć. Przez jedną krótką chwilę byłem w innym świecie, cudownym świecie. Ale muszę odejść, ponieważ boję się, że sobie nie poradzę...Że pojawią się złudzenia, które uczynią mnie jeszcze bardziej smutnym i zamyślonym. To moje pisanie to była skromna próba nie rozpadnięcia się od razu ale dopiero za chwilę. Dużo mi pomogłaś. Miałaś dla mnie zawsze Dobre Słowo.
Życzę Ci wszystkiego co najlepsze...
Użytkownik: skaara 06.01.2006 22:59 napisał(a):
Odpowiedź na: W jednej z księgarń małeg... | LUCJUSZ
...Ja Tobie również. A jak będziesz miał ochotę - zawsze się możesz odezwać. Z przyjemnością przeczytam słów kilka...
Pozdrawiam
Skaara
Użytkownik: skaara 08.01.2006 17:11 napisał(a):
Odpowiedź na: W jednej z księgarń małeg... | LUCJUSZ
Czas dokończyć naszą historię...

Elea, Lupus i Darius tkwili pod pokładem drakkaru z niewielką garstką niedobitków. Powietrze było ciężkie i stęchłe. Każda kolejna godzina ciągnęła się w nieskończoność. Elea pomimo niewygód czuła niewysłowioną ulgę. Jej starcie z Dalrem zakończyło się krwawo. Dziewczyna umiała posługiwać się sztyletem i skrzętnie z tych umiejętności skorzystała, kalecząc wodza dotkliwie. W ten sposób znalazła się pod pokładem razem z bliskimi. Podróż jednak dobiegała końca i to ją martwiło. Dalr nie jest wojownikiem, który pozwala pomiatać sobą, tym bardziej gdy kobieta wydaje się być ponad nim. Kiedy zejdą na ląd, może być niewesoło - myślała. Bała się o syna i przyjaciela, mogli stać się kartą przetargową i wtedy, to będzie koniec dla niej. Ukojenie niosła jej tylko jedna myśl. Znów wracała na ziemie Wikingów. Gdyby udało jej się uciec, mogłaby wrócić do wioski Niaala. Od czasu tajemniczego snu żyła nadzieją, że może jej mąż nie umarł, może przeniósł się w czasie, w końcu miał jej talizman. Młoda kobieta znów popadła w zamyślenie...
Niaal nadal tkwił w szpitalu, choć sam nie wiedział, gdzie się znajduje. Obserwował dziwne kobiety, wyglądające jak siostry. Jedna z nich podeszła do niego, dotknęła jego czoła, zmierzyła puls, cały czas się do niego uśmiechając. Mężczyzna siedział spokojnie, milcząc. Coś do niego mówiła, ale nie rozumiał jej. W końcu wyszła, a on nadal nie miał medalionu. Na korytarzu pielęgniarka powiedziała coś do drugiej o zawiadomieniu pana Dariusza Skay, że pacjent, którego przywiózł odzyskał przytomność. Dariusz Skay, dziwny uczony, zafascynowany historią i tajemnicami tego świata ucieszył się, gdy otrzymał telefon ze szpitala. Może czegoś się dowiem! - powiedział do siebie patrząc na leżący na biurku wisior. W chwilę później był już w szpitalu. Pacjent spojrzał na niego i powiedział do niego w archaicznym języku używanym przez ludy północy - Darius?! Skąd ty tutaj? Gdzie my właściwie jesteśmy? Talizman mojej żony, czy ty go...? Niaal mówił nieprzerwanie potokiem pytań. Dariusz odezwał się do niego w jego języku - Spokojnie, zaraz ci wszystko wytłumaczę, tylko pozwól, że cię stąd zabiorę do siebie. Rozumiesz co mówię? Niaal skinął głową i zamilkł. Kiedy mężczyzna i dziwnie ubrany pacjent wsiadali do samochodu, Wiking cofnął się odruchowo, bo wszystko wydało mu się zbyt dziwne. Dariusz nie dał za wygraną i w końcu obaj dojechali tym dziwnym potworem do domu. Wojownik wszedł do domu, bacznie przyglądając się wszelkim rzeczom w tym domostwie. Niektóre wydały mu się znajome. Profesor uwielbiał stare znaleziska, dla Niaala były teraźniejszością, dla Dariusza zamierzchłą historią. Starszy mężczyzna zaparzył herbaty i obaj zasiedli w bibliotece. Niaal natychmiast zauważył medalion. Poczekaj, zanim go znów dotkniesz... - powiedział do przybysza. Nie wiem skąd znałeś moje imię, ale może to oznaczać, że spotkałeś mnie w swoim życiu. Posłuchaj... - zwrócił się do Niaala, - znałem dziewczynę o imieniu Elea, która nosiła ten wisior. Czy ją spotkałeś? - zapytał. Wiking skinął głową. Czy wiesz, czym jest ten medalion? Według starych podań to dar starożytnego boga Wikingów - Thora. Nie jest to zwyczajny talizman, gdyż pozwala na podróże w czasie. Elea, którą przypuszczam poznałeś pochodzi z mojego czasu. Niaal prawie krzyknął - To moja żona starcze, umarła i powróciła z Walhalli i muszę do niej wrócić. Dobrze, przynajmniej wiem, gdzie jest, bardzo się martwiłem, że przytrafiło jej się coś złego, zniknęła bez wieści - odpowiedział profesor. Czy jesteś dość silny, aby wrócić do twego życia? Dariusz patrzył uważnie na tego mężczyznę, który był teraz mężem jej ukochanej uczennicy. Zanim odejdziesz, powiedz Elei, że cieszę się, że trafiła tam, gdzie jej miejsce i uściskaj ją ode mnie. Powiedz mi jeszcze swoje imię Wikingu. Niaal! - usłyszał odpowiedź. Dobrze Niaalu, pewnie się nigdy nie zobaczymy, ale zanim odejdziesz chcę ci zdradzić parę tajemnic naszych czasów, a ty opowiesz mi o swoich. Zgoda? Niaal spędził z profesorem kilka dni, do czasu całkowitego wygojenia się rany. Pewnego dnia Niaal ujął medalion, poczuł gorący ogień i szum wiatru, a później był już na klifie. Ludzie patrzyli na niego jak na ducha, a kiedy opowiedział im o wszystkim, Karę ukarano. Nikt nie umiał mu odpowiedzieć, co stało się z jego żoną i Dariusem. Niaal przemierzył ościenne wioski, ale nikt nie słyszał o młodej kobiecie i starym Wikingu. Może przedwieczne Norny, a może sam Thor wysłał go tego dnia do małej wioski, do której właśnie tego dnia powracał drakkar Dalra i jego kompanii z łupami. Nagle Niaal dojrzał dziewczynę z dzieckiem i starca, których wyładowywano ze statku.Kiedy przepychał się przez tłum starców i kobiet, w zgiełu głosów - Elea go zobaczyła. To niemożliwe, a jednak sen się spełnił! Oto łupy, oto niewolnicy - głos Dalra grzmiał jak grzmot pośród wrzawy ludzi. Witaj wodzu! Dziękuję ci za przywiezienie mojej żony i ojca! - zwrócił się do niego nieznany mu wojownik wskazując na Eleę. Niaal mówił głośno, aby wszyscy go słyszeli. Dalr zaklął w duchu, ale był wodzem i honor mimo wszystko nakazywał mu oddać kobietę, której tak pragnął jako kochanki. Kiedy zobaczył swoją żonę i dzieci, jego marzenia pękły jak mydlana bańka. Niaal podał mu sakiewkę i rzekł: Jestem ci niezmiernie wdzięczny za ratunek moich bliskich, przyjmij tą zapłatę od twojego dłużnika. Dalr wziął mieszek i kazał wydać niewolników. Niaal szybko pociągnął ich wgłąb tłumu, bojąc się, czy wódz nie zmieni zdania. Nie chciał ani chwili dłużej pozostawać w wiosce, choć tak pragnął zamknąć Eleę w swych ramionach. Darius patrzył na Niaala ze łzami w oczach, a Lupus był bardzo zmieszany. Czy to mój tata - powiedział do matki. Tak! Wiking nie wierzył, że świat podarował mu po dwakroć życie. Kiedy powrócili do wioski, Elea już wiedziała, że jej sen był prawdą. A teraz nic już nie miało znaczenia. Byli razem, kochali się, a morze i wiatr nucili dla nich nową pieśń... Ale to już inna historia...
Użytkownik: LUCJUSZ 08.01.2006 18:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Czas dokończyć naszą hist... | skaara
No widzisz! Wszystko zakończyło się szczęśliwie. Już więcej nie było wojen, stare lasy umarły i zamieniły się w węgiel i ropę, a tam gdzie kiedyś Elea marzyła o szczęściu żyją tysiące ludzi. Cudownie pachną ndmorskie łąki, po ścieżkach przyjaźni spacerują młodzi ludzie trzymając się za ręce. Świat poszedł inną drogą, a legendy pochował na bibliotecznych półkach. Pewien bardzo stary człowiek mówił mi, że jakaś Tajemnicza Istota często tam zagląda...
Użytkownik: skaara 08.01.2006 20:15 napisał(a):
Odpowiedź na: No widzisz! Wszystko zako... | LUCJUSZ
...Zagląda i przemierza półki w poszukiwaniu starych zakurzonych tomów, szuka odpowiedzi na pytania, których jeszcze nie zadała...

"światło gwiazdy
to wiadomość, która nigdy do mnie nie dotrze
kawałek najmniejszy kosmosu
wypuszczony z niewidzialnej łapy
istnienia
jedyny prawdziwy
fragment tożsamości..."

Użytkownik: LUCJUSZ 08.01.2006 22:30 napisał(a):
Odpowiedź na: ...Zagląda i przemierza p... | skaara
Więc wyjdź na próg swego domu w taką noc jak dzisiaj i spójrz w niebo. Podobno najszybsza jest myśl, powędruj zatem do najjaśniejszej z gwiazd i odbierz wiadomość osobiście. Mały Książę odprowadzi Cię potem do bram Ziemi snując po drodze nordyckie opowieści. A kiedy obudzisz się ranną porą zobaczysz na poduszce czerwoną różę.

pierwsza fala
była jak uśmiech przyjaciela
bezpieczna i wytęskniona
druga zakłuła lekko
jak ziarnko piasku pod powieką
jeszcze masz czas na powrót
trzecia fala szepce
czwarta zaborcza
już pieśń śmiertelną nuci
i dopiero ta piąta fala
go zabiła

Ps. Przepraszam, jeżeli z mojego powodu byłaś smutna.
Użytkownik: skaara 09.01.2006 11:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Więc wyjdź na próg swego ... | LUCJUSZ
Odebrałam wiadomość... Mały Książe był niezwykłym przewodnikiem po miejscach, które odwiedzamy śniąc. Rankiem ujrzałam czerwoną różę na poduszcze i uśmiech zagościł w moim sercu na dobre.

...świat jest niespodzianką
kiedy ranek przynosi nowe światło
wtedy
oczy napełniają się barwami
serce radością
umysł nadzieją
a marzenia krążą wokół
jak motyle skore do schwytania
Jak dobrze jest żyć..."

Ps. Chyba musimy zmienić czytatkę, bo coś strona się ciężko wywołuje :-)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: