Dodany: 02.01.2004 23:18|Autor: sky81

Ania w oryginale


Wróciłam do czytania "Ani", mając do tych książek wielki sentyment, po wielu latach. Tym razem sięgnęłam po oryginał. Magia, piękno, śmiech, łzy, powrót do dzieciństwa...

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 29184
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 14
Użytkownik: wiewiura 20.01.2004 10:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Wróciłam do czytania "Ani... | sky81
Masz całkowitą rację.Ta książka potrafi zaczarować
Użytkownik: Ali 02.03.2004 13:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Masz całkowitą rację.Ta k... | wiewiura
Zgadzam się.
Kiedy czytam książki Mongomery (nie tylko "Anię z Zielonego Wzgórza") przenoszę się w inny beztroski świat. Może to zabrzmi banalnie, ale gdy jest mi "źle", gdy coś mi "nie pójdzie" lubię wracać do książek z dzieciństwa. Nie wiem czy to z powodu ich walorów literackich czy też wspomnień, które podczas ich czytania nasuwają mi się.
Jest to podróż w krainę marzeń, piękna i optymizmu.
Polecam :-)
Użytkownik: voldie 13.04.2004 11:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Wróciłam do czytania "Ani... | sky81
nie przepadam za naiwnym humorem i przygodami bohaterek wykreowanych przez Montgomery.
Krótko mówiąc: są głupie. Nie ma się z kim poindentyfikować.
Użytkownik: dagunia1 13.04.2004 19:53 napisał(a):
Odpowiedź na: nie przepadam za naiwnym ... | voldie
Oj zaraz, Panie Voldie, słowa 'głupi' chyba nie powinniśmy tu używać. Ja tam "Ani" nie lubię, ale z szacunku dla twórczości LMM oraz jej wielbicieli, unikałabym takich ciężkich kamieni. Niech Pan lepiej rzuca jakimś żwirkiem, może nasączonym kwasem, czemu nie, ale za to słówko 'głupi' to ja sama mam ochotę w Pana czymś rzucić. Więc.. kamieniem?
Użytkownik: voldie 14.04.2004 07:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Oj zaraz, Panie Voldie, s... | dagunia1
Pan Voldie okazuje się Panią. A Pani kamieniem w Panią - absolutnie nie wypada. Zaprezentujmy jakieś minimum kobiecej solidarności!
Kamienie, jeśli już jakieś rzucam, mają zwyczaj spadać tylko i wyłącznie na szaniec, więc wielbicielom LMM nie zrobią żadnej krzywdy. Co najwyżej przelecą nad ich głowami.

Żwirku z kwasem nie użyję. Z braku kwasu.
Użytkownik: dagunia1 14.04.2004 09:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Pan Voldie okazuje się Pa... | voldie
Więc dobrze, niech będzie: solidarność jajników, dlaczego nie?
Użytkownik: zielkowiak 08.05.2004 18:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Więc dobrze, niech będzie... | dagunia1
Ale Ania rzeczywiście jest naiwna, żeby nie użyć słowa wspomnianego w poprzednich tekstach...
Użytkownik: Ilona65 20.07.2004 09:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Wróciłam do czytania "Ani... | sky81
Ta książka to tak jak magiczny,inny świat w którym nie ma przemocy,kary,bicia...Lecz króluje tam miłość,szczęście,radość...Do tego świata przenoszę się gdy zaczynam czytać "Anię".To właśnie wtedy jestem uwolniona od wszystkich smutków i zmartwień.Ona potrafi zaczarować...
Użytkownik: nikosizina 29.08.2004 14:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Wróciłam do czytania "Ani... | sky81
Ania z Zielonego Wzgorza nie jest ani naiwna ani glupia, naiwni sa ludzie ktorzy za taka ja biora. Swiat Ani zostal stworzony, aby wzbogacac wyobraznie mlodych ludzi, zwlaszcza mlodych dziewczat, ktorym w tamtych czasch wolno bylo :
a) wyjsc za maz
b) zostac stara panna
Kobiety nie mialy wtedy duzego wyboru, a wlasnie Ania pozwalala im marzyc, pozwalala snuc plany na przyszlosc, nie ograniczala, bo granica stawala sie jedynie ich wlasna wyobraznia.
LMM pokazuje wyidealizowany swiat po to, aby ludzie chcieli sie zmieniac, po to alby mieli sile by wlaczyc o lepszy swiat. Mowicie, ze ksiazka jest naiwna, ale juz w pierwszej czesci serii pojawia sie smierc, a czy ona jest naiwna? Ania z zakompleksionej dziewczynki staje sie mloda, odwazna, pewna siebie kobieta, potrafiaca walczyc o swoje marzenia. Odrzucila stereotyp bycia dobra zona i matka w wieku 16 lat, zaczela sie uczyc i stala sie kobieta wolna. Pewnie, gdyby nie spotkala na swojej drodze idealnego Gilberta bylaby najlepsza, najzabawniejsza i najbardziej szesliwa stara panna pod sloncem i pewnie byloby jej z tym dobrze.
Ksiazka nie jest naiwna, naiwni sa ci ktorzy ja czytaja, bo albo sie w niej zakochuja od pierwszego slowa albo ja odrzucaja, bo pierwsza reakcja na Anie zawsze jest gwaltowna, rzadko zdarzaja sie przypadki zeby ktos przekonal sie do Ani dopiero gdy przeczyta ja 2 raz...
Wracajac do naiwnosci, naiwni sa ludzie ktorzy przechodzac obok straganu ze starymi ksiazkami, zauwazaja stary, zmasakrowany tom przygod rudzielca i nie moga sobie odmowic przyjemnosci kupienia ksiazki, mimo ze w domu na polce lezy juz jedna, pieknie wydana, blyszczaca wersja Ani z kolorowymi obrazkami...musze przyznac ze naleze do takich naiwnych osob...ale kazdy jest naiwny...kazdy w inny sposob.
Użytkownik: librarian 30.12.2005 17:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Ania z Zielonego Wzgorza ... | nikosizina
A ja mysle ze w Ani i jej bohaterach jest duzo naiwnosci. Ale to niekoniecznie oznacza cos negatywnego. Przyzwyczailismy sie naiwnosc postrzegac tylko i wylacznie jako glupote lub latwowiernosc. A moze warto spojrzec na naiwnosc jako na dobroc. Przeciez naiwny to ktos kto nie posiada ukrytych celow, nie manipuluje innymi, ktos prostolinijny i dobry. Ktos kto jest calkowitym zaprzeczeniem cynika. Dla pesymisty i cynika kazdy optymista jest naiwny. I coz z tego? To po prostu sa rozne postawy zyciowe. A wiec niech zyje naiwnosc i naiwni, dzieki nim swiat jest lepszy i piekniejszy. Czytajmy Anie.
Użytkownik: Nulka 22.02.2006 05:35 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja mysle ze w Ani i jej... | librarian
Czytajmy Anię. Pamiętam jak w bibliotece na Ochocie w Warszawie szukałam następnych tomów Ani. Kochałam Anię. Moja mama dała mi Anna na imię właśnie po Ani z Zielonego Wzgórza. Niestety nie jestem ruda. Moje córki już nie były tak zachwycone Anią i nie bardzo chciały ją czytać, niestety.
Użytkownik: kito 20.09.2006 23:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Wróciłam do czytania "Ani... | sky81
Wszystkim ktorzy kochaja Anie Z Zielonegop Wzgorza polecam ksiazke " SARA" autor: Dorota Silaj.
Jest to tak samo piekna ksiazka, jak ksiazka o Ani. Tylko tym razem dziewczyna ma na imie Sara. Jest czarujacy Nick i piekna przyroda, ktora pobudza do marzen. W tej ksiazce mozna tez sie zakochac. Jest pisana pieknym poetyckim jezykiem. Tlumaczona jest na angielski i wiem, ze maja krecic film. Juz nie moge sie doczekac.
Tym ktorzy chca przeczytac ksiazke " SARA" podam do wiadomosci, ze mozna ja nabyc na stronie wydawnictwa DSP www.dsp.go.pl lub ksiegarni internetowej Amazon.com

Ewa zakochana w ksiazce " SARA" tak jak i w Ani.
Użytkownik: leva 21.09.2008 21:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Wróciłam do czytania "Ani... | sky81
Ja również sięgnęłam po Anię w oryginale i cóż za zaskoczenie:już na wstępie okazuje się,że pani Linde w polskiej wersji ma inne imię.Czyż nie jest świętokradztwem zmiana imion bohaterów-tak ważnych bohaterów?A to jak się okazuje dość częsta praktyka.Nigdy nie zapomnę rozczarowania,jakie towarzyszyło mi gdy sięgnęłam po tłumaczenie"Błękitnego Zamku" w którym Joanna okazuje się być niejaką Valancy,nie mówiąc już o tym jakie imię otrzymał Edward.Jednak okazuje się,że to ta wersja jest zgodna z oryginałem.
Użytkownik: emkawu 21.09.2008 23:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja również sięgnęłam po A... | leva
> Czyż nie jest świętokradztwem zmiana imion bohaterów?

Świętokradztwo to dość mocne słowo. :-)

Podobno raz pierwszy przetłumaczono Anię na polski w 1912 roku. Rachela Linde zdecydowanie kojarzyłaby się wtedy polskim czytelnikom zbyt jednoznacznie. ;-)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: