Dodany: 14.05.2006 22:21|Autor: carrie
Kiedy młodość się kończy...
... człowiek staje się "starym próchnem". Przynajmniej według Joanny Chmielewskiej, która po swoich kolejnych młodościach, opisanych w autobiografii, postanowiła w końcu z nimi skończyć, osiągając wiek sędziwy i pisząc na ten temat szósty tom tejże "Autobiografii".
Kupiłam i od razu przeczytałam, no bo co... Nad pierwszymi tomami regularnie rżę ze śmiechu, najbardziej lubię drugi i trzeci, bo najwięcej w nich obrazków z ówczesnej Polski, a ja lubię takie klimaty i porównanie tego, co wtedy, z tym, co teraz.
Niestety, tom szósty nie jest już taki dobry. Wybaczam niechronologiczność, wybaczam pomieszanie tematów, ale "blogowatość" wybaczyć trudno. Nudnawo jest... Przeczytałam to w jedną noc i nawet nie bardzo umiem powiedzieć, co tam było ciekawego :/ Pisze Chmielewska o wakacyjnych wycieczkach, głównie do Francji. Pisze o swoich samochodach i o nowym domu. O kotach pisze i o niektórych członkach rodziny - właśnie, ciekawe jest, dlaczego tylko o niektórych i dlaczego starszego syna skwitowała bodaj kilkoma zdaniami [a zaintrygowało mnie, co zrobił z poprzednią żoną, że ożenił się po raz kolejny, i skąd jego córka we Francji robiła maturę - w poprzednim tomie wszyscy zgodnie siedzieli w Konstancinie pod W-wą, czyż nie?]. O wywiadach i podróżach z tym związanymi, o swoich współpracownikach i o telewizji. Próbuję sobie przypomnieć, czy się zaśmiałam chociaż raz przy lekturze - i chyba nie. Niedobrze :|
Autorka nalega, żeby wszyscy zainteresowani przeczytali "Autobiografię" i przestali ją zamęczać pytaniami - no owszem, sensowne to jest, tylko co ma zrobić taki dziennikarz, spragniony wywiadu do gazety? Zamiast wywiadu streścić czy zacytować odpowiedni fragment biografii? ;> Inna rzecz, że mogliby ją pytać o sprawy w biografii nie poruszane, ale to wymagałoby jednak znajomości tematu. Zupełnie się nie dziwię, że narzeka na przekłamania w wywiadzie udzielonym [?] panu Lewandowskiemu [nie czytałam, wie ktoś, gdzie to się ukazało?] - sama bym się wściekła wielce, gdyby ktoś moje słowa pisał po swojemu. Ba, ja się już wściekam, jak ktoś w pracy wysyła maile z mojej skrzynki pocztowej i nie podpisuje się pod nimi własnym nazwiskiem - błaha sprawa niby, a denerwująca, nie życzę sobie takich numerów, więc na miejscu Chmielewskiej zażądałabym wycofania wywiadu z druku albo wydrukowania drugiej, prawidłowej wersji. Co to ma być, żeby żyjącego pisarza cytować sobie DOWOLNIE? Kto jak kto, ale pisarz chyba najlepiej wie, co chciał powiedzieć i dlaczego właśnie tymi słowami.
Z minusów książki jeszcze mi się nasuwa niepełność informacji: autorkę udekorował były prezydent RP, ale czym udekorował, za co i w jakich okolicznościach - możemy sobie zgadywać. Nawet zdjęcia są i też niewiele wyjaśniają :>
Zdjęcia to zupełnie osobna sprawa i moim zdaniem bardzo mocno zaniżają jakość książki. Pomijając wybór tematów - czy naprawdę najistotniejsze dla autobiografii są fotografie morza podczas odpływu i przypływu...? żeby jeszcze jakoś szczególnie artystyczne były... - jakość zdjęć jest kiepska, żeby nie rzec: fatalna. Nie wiem, czy to wina fotografa, ale nawet jeśli, to dobry grafik-detepowiec wyciągnąłby z tego więcej. Albo grafika pominięto w ramach oszczędności, albo nie był wystarczająco dobry. Ponadto jedno i to samo zdjęcie pojawia się w książce 4 razy - po co? Nawet nie jest specjalnie atrakcyjne, nie wierzę, żeby nie znalazło się jakieś lepsze. Jeśli chodzi o fotografie, to moim zdaniem tom szósty wypadł słabiutko w porównaniu z poprzednimi. A i treściowo też. No owszem, dostarcza informacji bieżących o autorce, ale literacko to już nie ten poziom, co wcześniej.
[Joanna Chmielewska, "Stare próchno", "Autobiografia" t. 6]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.