Niewyczerpany potok zbędnych słów
Nie wiem, czego brakuje tej książce. Jest tu wielka tajemnica, są odwołania do ciekawych wydarzeń z przeszłości, jest sporo interesujących bohaterów, są opisy orientalnych lub mało znanych miejsc. Więc może nic nie brakuje, za to jest kilka rzeczy, których być nie powinno. Jest nuda, wszechogarniająca, ponieważ książka jest niesłychanie przegadana. Jest nadmiar niewiarygodnych przypadków, które zdarzają się raz po raz z denerwującą częstotliwością, przez co łatwiej uwierzyć w istnienie wampirów niż w prawdopodobieństwo takich a nie innych zdarzeń. Drażni też nadmierna egzaltacja narratorki i głównej bohaterki zarazem. Czy doprawdy wszystko musi być starożytne, monumentalne, ogromne albo niesamowite? Czytając tę książkę ma się poczucie, że nic, co jest tam opisane lub choćby wzmiankowane, nie przynależy do świata rzeczy normalnych, zwyczajnych.
A z drobnych, choć wciąż widocznych mankamentów: czy doprawdy ktokolwiek uwierzy, że świat kręci się dokoła bibliotek? Sam lubię czytać, ale w pewnym momencie opis kolejnej z rzędu składnicy starych woluminów zaczyna śmieszyć. Poza tym listy... nieustannie cytowane. Książka ma ponad sześćset stron, z czego większość to cytaty listów, ręcznie pisanych, czytanych przez bohaterkę i noszonych przez nią wszędzie, gdzie się udaje. Wizerunek młodej dziewczyny objuczonej paroma kilogramami papieru listowego, rzekomo ukrytego przed postronnymi obserwatorami, staje przed oczyma nawet wbrew woli czytelnika! I te opisy, jak już wspomniałem, nadmiernie egzaltowane, ale też zupełnie zbędne. Czasem warto napisać, że w pokoju jest stół i na tym poprzestać, zamiast informować czytelnika, co jeszcze jest w pokoju, jaki to stół, z czego zrobiony, kiedy i przez kogo oraz co na nim stoi...
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.