Dodany: 24.06.2006 18:51|Autor: kubusiasty

Niewyczerpany potok zbędnych słów


Nie wiem, czego brakuje tej książce. Jest tu wielka tajemnica, są odwołania do ciekawych wydarzeń z przeszłości, jest sporo interesujących bohaterów, są opisy orientalnych lub mało znanych miejsc. Więc może nic nie brakuje, za to jest kilka rzeczy, których być nie powinno. Jest nuda, wszechogarniająca, ponieważ książka jest niesłychanie przegadana. Jest nadmiar niewiarygodnych przypadków, które zdarzają się raz po raz z denerwującą częstotliwością, przez co łatwiej uwierzyć w istnienie wampirów niż w prawdopodobieństwo takich a nie innych zdarzeń. Drażni też nadmierna egzaltacja narratorki i głównej bohaterki zarazem. Czy doprawdy wszystko musi być starożytne, monumentalne, ogromne albo niesamowite? Czytając tę książkę ma się poczucie, że nic, co jest tam opisane lub choćby wzmiankowane, nie przynależy do świata rzeczy normalnych, zwyczajnych.

A z drobnych, choć wciąż widocznych mankamentów: czy doprawdy ktokolwiek uwierzy, że świat kręci się dokoła bibliotek? Sam lubię czytać, ale w pewnym momencie opis kolejnej z rzędu składnicy starych woluminów zaczyna śmieszyć. Poza tym listy... nieustannie cytowane. Książka ma ponad sześćset stron, z czego większość to cytaty listów, ręcznie pisanych, czytanych przez bohaterkę i noszonych przez nią wszędzie, gdzie się udaje. Wizerunek młodej dziewczyny objuczonej paroma kilogramami papieru listowego, rzekomo ukrytego przed postronnymi obserwatorami, staje przed oczyma nawet wbrew woli czytelnika! I te opisy, jak już wspomniałem, nadmiernie egzaltowane, ale też zupełnie zbędne. Czasem warto napisać, że w pokoju jest stół i na tym poprzestać, zamiast informować czytelnika, co jeszcze jest w pokoju, jaki to stół, z czego zrobiony, kiedy i przez kogo oraz co na nim stoi...

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 11724
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 9
Użytkownik: agawebb 27.06.2006 03:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wiem, czego brakuje t... | kubusiasty
Zupełnie się nie zgadzam z powyższą recenzją.
Piszę to nie dlatego, by skrytykować czyjś gust literacki, ale po to, by powyższe słowa nie zniechęciły innych do przeczytania "Historyka".
Mnie zniecheciły, na szczęście nieskutecznie.
Recenzja Kuby, a także inne wypowiedzi na temat książki wytykają jej, z grubsza biorąc, nudę. Ale czy można tak okreslić 600-stronnicową powieść, którą przeczytałam w 3 dni?
Wydaje mi się, że ocena książki Kostovej zależy w dużym stopniu od tego, z czym się ją porównuje. Ja nigdy nie byłam fanką wampirów, ani na ekranie, ani w literaturze. Wydaje mi się jednak, że jeżeli już zabieram się za książkę nawiązującą do Drakuli trudno wymagać, by była ona w stu procentach realistyczna. Z drugiej strony nie jest to typowy horror opływający krwią.
W "Historyku" wielokrotnie czytamy o bibliotekach. Ale czy życie każdego, kto kocha książki nie kręci się właśnie wokół bibliotek i księgarni? Dlatego nie zgadzam się z tym, że opisy starych woluminów są śmieszne. Są raczej wyrazem pasji, którą rozumie każdy, kto zachwyca się zapachem starych książek.
Tak samo nie rozumiem krytyki szczegółowych opisów otaczającej bohaterów rzeczywistości. Wyrzucenie ich spowodowałoby zredukowanie książki do formy komiksu. Oczywiście zgadzam się z tym, że niektóre książki są naprawdę pod tym względem uciążliwe, jednakże "Historyk" do tej grupy z pewnością nie należy.
Użytkownik: Akrim 28.06.2006 11:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Zupełnie się nie zgadzam ... | agawebb
Jestem Ci bardzo wdzięczna za te uwagi; tak jak mówisz większość recenzji Historyka jest krytyczna i wreszcie udało mi się przeczytać głos polecajacy tę książkę.Zrobiłaś to w taki sposób,że natychmiast zaczynam ją czytać(a leżała na półce 3 miesiące!).Dzięki!
Użytkownik: carrie 30.06.2006 14:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Zupełnie się nie zgadzam ... | agawebb
>Zupełnie się nie zgadzam z powyższą recenzją.

A ja się zgadzam :)
Książka nie jest zła. Pomysł ciekawy, akcja interesująca, ale moim zdaniem czegoś jej brakuje. Może napięcia właśnie. Mnie też zmęczyły te wszystkie listy, w których ciągle ktoś kogoś cytuje, a cytowany też kogoś cytuje i w końcu się pogubiłam, czyje słowa czytam i który bohater czego doświadczył.
Kuba słusznie zauważa, że ilość listów, które wiezie ze sobą bohaterka, to musiałaby być sporych rozmiarów paczka - a najwyraźniej mieści się w kieszeni :>
Znajdowanie średniowiecznych dokumentów przychodzi bohaterom jakoś dziwnie łatwo - dlaczego Dracula nie znalazł ich wcześniej? 500 lat to chyba dość czasu, żeby wszystkie biblioteki zwiedzić ;)
Straszna ta powieść w ogóle nie jest, moim zdaniem. Nie wymagam, żeby krew się lała, nawet wolę, jak się nie leje, ale na wobraźnię mi nie podziałała. Parę dni po przeczytaniu już nie wiem, o czym było te 600 stron...
Jakby ktoś to traktował jak powieść historyczną, to owszem, zgodziłabym się. Za to na półkę "horror" czy "sensacja" IMO nie powinna trafić. Ale to tylko moje zdanie :)
Użytkownik: Ysobeth nha Ana 25.12.2006 22:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Zupełnie się nie zgadzam ... | agawebb
Zgadzam się z Tobą w zupełności. Ja dla odmiany jestem miłośniczką wampirzych historii, tyle że nie spodziewam się po nich wszystkich wartkiej akcji z pościgami. Współcześnie pisane opowieści o wampirach mają to do siebie, że każda jest inaczej pomyślana: zmysłowy cykl Anne Rice, krwawe i obrzydliwe (ale jakże świetnie napisane) powieści i opowiadania Poppy Z. Brite, trzymający w napięciu Stephen King i wiele, wiele innych. Wampir-bibliofil wcale mnie nie dziwi ani nie bulwersuje - w końcu po zakończeniu wojen z Turkami coś taki książę musiał robić. Będąc nie tylko wielkim wojownikiem, ale również człowiekiem wykształconym, zajął się tym, na co za życia nie miał za wiele czasu... Kryminały biblioteczne zawsze mnie pociągały - takie np. powieści Haliny Popławskiej o młodym bibliotekarzu były w swoim czasie moją ulubioną lekturą.
Co do tego, że część narracji podana jest w formie listów, to nie rozumiem zgłaszanych zastrzeżeń. Nie pierwsza to i nie jedyna powieść, w której opis zdarzeń przybiera formę listów, wywiadów czy czegoś podobnego. A jeśli chodzi o objętość noszonych przez bohaterkę papierów - zależy to od rodzaju pisma. Jeżeli listy były pisane drobnym i ścisłym charakterem pisma, to nie ma powodu, żeby miały ważyć "kilka kilogramów" - szczególnie jeśli użyto cienkiego papieru.
Natomiast tłumaczenie "Historyka" jest fatalne - tłumacz miał kłopoty zarówno z angielskim, jak z polskim, chwilami tracił wątek i łatał potem własnymi wykwitami. Taki np. fragment (str.20) opisujący drzeworyt portretujący Draculę. Tłumacz, nie wiedząc co znaczy zwrot "hooded eyes" (dosłownie "półprzymknięte oczy", w przenośni "nieprzeniknione spojrzenie") wymyślił "przykryte kapturem oczy" (!), a dalej napotkawszy wyraz "hat" (oznaczający dowolne nakrycie głowy: kapelusz, czapkę, cokolwiek) zacukał się i naprędce dodał do kaptura "wieńczący go" kapelusz z piórem. A wystarczyło rzucić okiem na dowolny portret Vlada Tepesa - przedstawia się go w aksamitnej czapce bogato obszytej perłami i ozdobionej kitką piór (czaplich?). W następnym zdaniu tego samego opisu oryginał określa drzeworyt jako "primitive medium" (prymitywną technikę, środek wyrazu), ale tłumaczowi wyraz "medium" kojarzy się nie wiadomo z czym, być może z seansami spirytystycznymi - więc dopisał od siebie pół zdania, że "wizerunek [...] oddawał realia straszliwych czasów, w jakich ów człowiek żył". Nie wiem, jak mały, prosty portrecik miałby "oddawać realia czasów", na dokładkę "straszliwych" - chyba że Tepes miał je wypisane na twarzy ;-) I tak przez cały, gruby tom - ten akurat fragment zeźlił mnie najbardziej, ale jest tam znacznie więcej "kwiatków świętego Hieronima" (ponoć patrona tłumaczy) - gdzieś od połowy żałowałam, że zamiast polskiego wydania nie wzięłam się za oryginał...
Użytkownik: daga78 19.07.2007 19:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się z Tobą w zupe... | Ysobeth nha Ana
Zgadzam się, tłumaczenie jest wręcz koszmarne. Mnie najbardziej irytowały liczne błędy stylistyczne, składniowe. Jak widać, tłumacz miał problem nie tylko z językiem angielskim, ale i z polskim.
Użytkownik: Ysobeth nha Ana 20.07.2007 01:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się, tłumaczenie ... | daga78
Drakuli akurat dokopało w ciągu ostatniej dekady dwóch tłumaczy - "Anno Dracula" Kima Newmana też jest haniebnie przetłumaczone, nawet jeszcze gorzej niż "Historyk" - tam prawie w każdym zdaniu jest do kilku błędów i w ogóle widać, że tłumacz nie tylko nie zna języka ojczystego, ale w ogóle nie rozumie tego, co tłumaczy...
Użytkownik: indiansummer 20.07.2007 08:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Drakuli akurat dokopało w... | Ysobeth nha Ana
Ja również się z tą książką męczyłam. Po raz kolejny okazuje się co to znaczy dobre tłumaczenie. Ale w książce są też niewybaczalne błędy merytoryczne (odnoszące się m.in. do historii Siedmiogrodu). [Niestety pozycję zakupiłam: strata papieru, druku i pieniędzy].
Użytkownik: indiansummer 20.07.2007 08:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wiem, czego brakuje t... | kubusiasty
Własciwie recenzja mogła ograniczyć się do samego tytułu. Bardzo trafny. Nic dodać, nic ująć. Pozdrawiam.
Użytkownik: mrs-hook 30.04.2008 11:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Własciwie recenzja mogła ... | indiansummer
Miałam taką samą myśl. Oto przykład, jak w zwięzły, praktyczny sposób zasugerować czytelnikowi, czy warto otwierać każdy gruby wolumin o interesującej okładce i "frapującej" recenzji na odwrocie :-)
A treść woluminu, w przeciwieństwie do oprawy, stała się dla mnie cieżkim orzechem do zgryzenia. Ojej, jak cieżkim! W przeciągu pierwszych dwóch godzin czytania zdążyłam dwa razy sprawdzić, kto zajął się tłumaczeniem, następnie zamiast zastanawiać się, jak poradzą sobie główni bohaterowie powieści, ciekawiło mnie, czy każdy nastolatek w latach siedemdziesiątych był mdły i tak mało rozgarnięty.

Czy polecam? Ile ludzi, tyle gustów. Jeśli nie będą drażnić nagminnie występujące "zbiegi okoliczności" i nierozpoznawany przez nikogo Dracula, choć na jego książkowe wizerunki natrafił chyba każdy z tytułowych historyków... brać w ręce i rozpoczynać lekturę. Po prostu ja do utworu pani Kostovy więcej nie wrócę.

Acha, to nie tak, że nudziły mnie opisy. Przeciwnie, również lubię zapach starych książek, ich pożółknięte strony, które trzeba przewracać delikatnie, ze spokojem. Jak mówi jednak znane porzekadło: "Co za dużo, to nie zdrowo". :-)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: