Dodany: 08.07.2006 12:00|Autor: iko

anty - kwariat


Powiedzmy, że mieszkam w małym miasteczku. Powiedzmy, że mamy tutaj bibliotekę, księgarnię i trzy pizzerie. By kupić jakąkolwiek książkę, po przystępnej cenie, trzeba wybrać się albo do Łowicza, albo do łódzkich antykwariatów. W upale... Na szczęście ktoś wymyślił takie błogosławieństwo, jakim jest klimatyzacja. Wchodzi się do takiej księgarni - antykwariatu i wydaje ci się, że w tym miejscu panuje zupełnie inny klimat.
Dość jednak o klimatyzacji.

Nawet w największym upale, poszukiwanie książek na zakurzonych półkach może być przyjemne. Niestety, po wyjściu z takiego miejsca, trzeba porządnie umyć ręce. Niektóre książki są w tragicznym stanie, po tragicznej cenie.
Po około dwóch godzinach pod czujnym spojrzeniem sprzedawczyń, i wrogim innych poszukiwaczy, mogę pochwalić się zdobyczami: "Witamy w małpiarni" K. Vonneguta, dość prymitywny, ale od biedy przyzwoity album z dziełami van Gogha, "Łowca snów" Stephena Kinga i "Tato" Whartona.

Potem spacer po nagrzanej i dusznej Piotrkowskiej - docelowo EMPiK z zamiarem wykupienia dla ojca Stephena Kinga. Ostatnio zaczytuje się w tym. Jeśli ma czas oczywiście, a czasu ma niestety mało.

I wskakujemy do 6, pędzimy na busa. Potem w korku w Strykowie, oglądamy, to co kupiliśmy. Nie ma tego wiele, ale budżet na więcej niestety nie pozwolił. Poczekamy jeszcze tydzień i wtedy się wybierzemy. A wtedy nie będzie przebacz...

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3492
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 7
Użytkownik: Akrim 08.07.2006 15:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Powiedzmy, że mieszkam w... | iko
Lubię buszować po wszelakich sklepach, ale łażenie po księgarniach, przeglądanie książek i ich kupowanie - to po prostu czysta rozkosz!
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 08.07.2006 17:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Lubię buszować po wszelak... | Akrim
Albo czysty dramat: łazisz, przeglądasz, i konstatujesz, że tak "na dziś" chciał(-a)byś się zaopatrzyć w jakieś 30 tytułów, a masz gotówki na jeden... No, chyba że to księgarnia z tanią książką, wtedy sprawa przedstawia się trochę lepiej.
Użytkownik: Pingwinek 09.02.2020 08:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Albo czysty dramat: łazis... | dot59Opiekun BiblioNETki
Brak gotówki potrafi obrzydzić wizytę. Bo co to za przyjemność - połazić po księgarni, a wyjść z niej bez nabytku (albo tylko z jednym ;p)? Lepiej od razu przyjąć taktykę oglądania na miejscu w celu zakupu online ;)
Użytkownik: Pingwinek 09.02.2020 08:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Lubię buszować po wszelak... | Akrim
A ja na sklepy muszę mieć nastrój (zwłaszcza te z ciuchami), za to nie zdarzyło się jeszcze, bym odmówiła propozycji wejścia do księgarni ;). Najgorzej mi wtedy idzie przemawianie sobie samej do rozsądku: "tak, to fajna książka, kupisz ją dwa razy taniej przez internet"! :P
Użytkownik: bogna 06.09.2006 11:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Powiedzmy, że mieszkam w... | iko
Iko, przeczytałam Twój komentarz i chciałam zobaczyć, kim jesteś. W słowie o sobie napisałaś: [w oryginale] In omnibus requiem quaesivi, et nusquam inveni in angulo cum libro.
Czy ten znak zapytania oznacza zagadkę, czy pytasz, skąd cytat, czy masz przekorne wątpliwości, co do prawdziwości tego zdania?
Pozdrawiam :-)))
Użytkownik: iko 06.09.2006 20:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Iko, przeczytałam Twój ko... | bogna
Tak na prawdę to ani jedno, ani drugie, ani trzecie :)
Nie jestem pewna autora tego zdania. Znalazłam je w książce pt. "Imię Róży" Umberta Eco. Była tam mowa o jakimś "naśladowcy z Kempis". Tymczasem w internecie znalazłam dane tylko o Tomaszu z Kempis. Wiele internetowych stron przypisuje te słowa Eco. Z szacunku dla mądrości ludzkiej nie chciałam nikomu niczego bezprawnie przypisywać. A swoją drogą wiesz może czyje dokładnie są te słowa? Byłabym wdzięczna za odpowiedź :)

pozdrawiam :)

ps. cieszę się, że wzbudziłam czyjeś zainteresowanie :P
Użytkownik: jakozak 06.09.2006 12:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Powiedzmy, że mieszkam w... | iko
"Mój" maleńki antykwariacik - dwie osoby oprócz Pana sprzedającego to maksimum, bo więcej się nie zmieści - jest wspaniały. Przychodzę, jak do znajomego przyjaciela. Szukam sobie najpierw w tych książkach za złotówkę. W międzyczasie rozmawiamy: A zna Pani to? A czytał Pan to? Co Pani powie o tym? Szukała Pani tego tytułu - mam go. Tamtego, na którym Pani zależy nie mam jeszcze. To jest znakomite! Tamto nie za bardzo. Przecenili gościa.
Czuję się tam wspaniale. Czasem wpadnie ktoś znajomy, podobny do mnie szaleniec książkowy. Rozmawiamy sobie w trójkę. Gdy już uzbieram sobie z 10 książek po złotówce szukam jednej droższej.
Potem jest podliczanie: "Jeden, dwa... dziesięć i ta, ile? dwanaście? Hmmmmmmm... zajrzę do zeszytu... dziesięć, dwanaście, dwadzieścia dwa...Siedemnaście złotych proszę."
Wychodzę przeszczęśliwa.
Znowu tam zajrzę niedługo. Tęsknię. Mniej tęskni moja półka "do czytania" w przedpokoju na regale. Stęka i myśli sobie: puścić, czy jeszcze wytrzymać te parę kilo?
Chciałabym coś mojemu Panu Antykwariuszowi podarować. Tylko co?
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: