Dodany: 07.02.2007 23:13|Autor: MagdaEureko

Książki i okolice> Książki w ogóle

Lekceważenie książek i moli książkowych!


Gdy komuś mówię, że lubię książki, patrzą na mnie jak na zielonego ludka. I czemu je lekceważą? Dzisiaj byli u mnie goście i jeden z nich CHWALIŁ się, że przeczytał w życiu tylko "Antka". Grrr...
Wyświetleń: 9659
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 34
Użytkownik: zandam 08.02.2007 00:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdy komuś mówię, że lubię... | MagdaEureko
Ja to słyszę codziennie :) Przynajmniej mój brat mnie podziwia, sam nie przeczytał w życiu więcej niż 3. książek. A moje otoczenie, prócz jednej z moich przyjaciółek, uważa mnie za mola książkowego, chociaż we wszelkich rozmowach dumnie wspominają o tym, że w ciągu całego życia przeczytali góra dwie książki. Ręce się załamują, gdy słyszę pytanie w stylu "Dlaczego czytasz?", lub "Co to za książka?"...
Użytkownik: hankaa 08.02.2007 11:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja to słyszę codziennie :... | zandam
Hehh... osobiście Cię nie widziałam, ale mój kolega stwierdził, że zbyt komunikatywna przez książkę nie byłaś, kiedy próbował Cię zagadać:)
Czytaj, czytaj i nie odpuszczaj, a tamtych ludzi się pytaj, dlaczego spedzają po 3-5 godzin dziennie przed kompem albo telewizorem... efekt bedzie ten sam:)
Użytkownik: zandam 12.02.2007 21:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Hehh... osobiście Cię nie... | hankaa
0_0 Chyba, już wiem kim jest ten przyjaciel :D Powiedzmy, że miał wyjątkowy talent do irytowania mnie swoimi pytaniami, a jako, że nie lubię uczestniczyć w przesłuchaniach.... no cóż, poolewałam go :) Pozatym sądzę, że komikatywność zależy od osób, z którymi rozmawiamy :) Na codzień jestem gadatliwa, co mi wypominają. ;)
Użytkownik: hankaa 13.02.2007 08:45 napisał(a):
Odpowiedź na: 0_0 Chyba, już wiem kim j... | zandam
Wiesz? Ale on raczej nie zadaje irytujących pytań...
Użytkownik: niesiulka 08.02.2007 01:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdy komuś mówię, że lubię... | MagdaEureko
przykre jest to, co piszecie, ale prawdziwe. chociaż nie do końca... też jestem molem książkowym :) ale wśród moich znajomych prawie wszyscy czytają, więcej lub mniej, ale czytają. i wstyd jest wtedy, kiedy się nie czyta. podziwiam koleżankę, która nie czyta książek wcale i nie wstydzi się do tego przyznać. nie widzi, że to po prostu żenujące nie przeczytać chociażby kilku pozycji, które powinien znać każdy.
Użytkownik: exilvia 08.02.2007 06:57 napisał(a):
Odpowiedź na: przykre jest to, co pisze... | niesiulka
To jak to jest w końcu- podziwiasz tę koleżankę czy to co ona robi jest żenujące? Przecież nie podziwiasz (w Twojej opinii) żenującego zachowania?
A z ciekawości - które to pozycje powinien znać każdy? Lektur też ta koleżanka nie czytała?
Użytkownik: the watcher 08.02.2007 02:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdy komuś mówię, że lubię... | MagdaEureko
Chyba jednak nie jest tak źle, co? Ja sama lubię czytać i choć rzeczywiście znam wiele osób, które nie lubią bądź nie czytają wiele (lub niemal wcale), to nie spotkało mnie jeszcze tzw "wykluczenie z grupy", bo lubię czytać. I nawet udało mi się przekonać kogoś do książek!:-)
Myślę, że jeśli będziecie patrzeć na kogoś z góry, bo nie przeczytał kilku wg was ważnych pozycji książkowych, to taki ktoś rzeczywiście może was zignorować lub nawet wyśmiać, że zajmujecie się czymś tak niepotrzebnym jak literatura. I to dla przyjemności jeszcze! No coś podobnego... Wykażcie trochę zrozumienia dla ich preferencji (czyli unikania książek jak ognia), a oni okażą wam! A przynajmniej powinni;-)

I powinny teraz na mnie spaść gromy, że bronię nieoczytatych na serwisie czytatych:D
Użytkownik: exilvia 08.02.2007 07:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Chyba jednak nie jest tak... | the watcher
Tak patrząc na to, co się na świecie dzieje, to raczej nie postawiłabym śmiałej hipotezy, że tolerancja działa w dwie strony. Dotyczy to raczej nietolerancji. Cnota tolerancji, w odróżnieniu do Kartezjuszowskiego rozumu, nie jest po ludziach rozłożona równomiernie ;) Mnie jako czytacza nie spotyka co prawda jakiś ostracyzm ze strony jakiejkolwiek grupy, raczej lekceważenie mojego nałogu. Ale np. już jako wegetarianka narażona jestem na ciągłe ataki ze strony mięsożernych ;) Na razie nie chcą mnie zjeść, ale uważają mój stosunek do mięsa za dobry powód do niewybrednych często żartów. Ja tam z mięsożernych nie żartuję, może dlatego, że jedzenie mięsa mnie przeraża raczej i nie jest wcale śmieszne ;) (ten ostatni nieksiążkowy fragment to oczywiście na temat tolerancji, jakby kto pytał, co ma piernik do wiatraka)
Użytkownik: eliot 08.02.2007 08:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdy komuś mówię, że lubię... | MagdaEureko
Ja mam nawet nieźle pod tym względem. Znajomi w większości czytają (więcej lub mniej), albo nie uważają tego za stratę czasu. Jedna moja przyjaciółka, która ostatnio czyta tylko kilka książek rocznie (kiedyś czytała więcej), zawsze wszystkim opowiada, że jestem molem książkowym. I robi to raczej z podziwem.
Natomiast druga przyjaciółka czyta chyba dzięki mnie. Czasem podrzucam jej jakąś książkę. Ostatnio dałam jej "Pokój z widokiem". Pewnie będzie czytać długo, ale przeczyta.
Jeśli chodzi o potępianie kogoś, bo nie przeczytał jakiejś książki, którą naszym zdaniem trzeba przeczytać, to uważam to za głupotę. Przecież jest tyle książek na świecie i każdego zachwyca inna. Moje najwięcej czytające koleżanki czytają np. dużo obyczajowej literatury współczesnej. Ja natomiast np. lubię fantasy (mam tylko jedną koleżankę, która podziela te zainteresowania) i jakoś nikt mnie nie wyśmiewa.

I jeszcze mi się przypomniała taka historia. Na imprezie sylwestrowej stwierdziłam, że się opuszczam, bo w minionym roku przeczytałam o 20 książek mniej niż w 2005. Moje koleżanki to zrozumiały, ale jedna z obecnych przy tym osób zrobiła dziwną minę. Pewnie pomyślała: ile ona musi czytać? I uznała mnie za szaloną.

Użytkownik: vinga9 08.02.2007 08:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdy komuś mówię, że lubię... | MagdaEureko
Ja również zauważyłam, że omijanie książek z daleka jest traktowane przez niektórych jako powód do dumy. Zdarzyło mi się wprawić kilku ludzi w nielada zdziwienie stwierdzeniem, iż uwielbiam czytać. Jedną z takich sytuacji zapamiętam do końca życia: Dobre kilka lat temu, jeszcze za czasów szkolnych, siedzieliśmy sobie w pubie i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. W pewnym momencie zaczęłam opowiadać przyjaciółce o książce, którą właśnie wtedy czytałam, a wówczas kolega zrobił ZSZOKOWANĄ minę (do dziś pamiętam ten wyraz jego twarzy) i powiedział: "Ty książki czytasz?! Przecież są wakacje!"... Nic dodać, nic ująć :-)
Użytkownik: mironida 08.02.2007 08:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja również zauważyłam, że... | vinga9
To wszystko o czym napisaliście, to nic innego jak obraz poziomu polskiego czytelnictwa (i wykształcenia społeczeństwa w ogóle). Smutne bardzo. Jesteśmy naprawdę w mniejszości i niestety nie możemy się z tego cieszyć. Pewnie każdy z Was chciałby, żeby statystyczny Polak czytał przynajmniej jedną książkę w miesiącu. Większość jednak czyta jedną w ciągu roku ( i zazwyczaj jest to podręcznik lub książka kucharska) albo w ogóle. Poszłam na filologię polską m.in. właśnie po to, żeby nie mieć styczności z tą większą częścią społeczeństwa. I próbuję otaczać się ludźmi, którzy czytają, a jeśli już literatura nie leży w kręgu ich zainteresowań, to bardzo ją szanują.
Użytkownik: jakozak 08.02.2007 13:59 napisał(a):
Odpowiedź na: To wszystko o czym napisa... | mironida
Musisz niestety zaakceptować to, że będziesz miała głównie z nimi do czynienia przez większość życia. Będziesz musiała w końcu zamilknąć i tolerować ich obok siebie. Powiem więcej: im prędzej to zrobisz tym lepiej dla Ciebie. Inaczej zjedzą Cię. Chyba, że jesteś wyjątkowo odporna i masz piekielnie silny charakter. Powodzenia. Doświadczona. :-) :-(

Na marginesie i niezupełnie na temat, ale właśnie w tej chwili mi się wspomniało:
Mama opwiedziała mi rysunkowy dowcip sprzed lat.
Na rysunku Rosynant w tle, a Don Kichot z otwartym pudełkiem zapałek klęczy przy wiatraku. Tekst pod spodem:
- A co sie będę p...?
Użytkownik: asto 08.02.2007 09:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdy komuś mówię, że lubię... | MagdaEureko
Ze wszystkich znanych mi osób oprócz mnie czyta tylko jedna. Kiedy natomiast mówię komuś, że czytanie to wielka frajda, ten patrzy się na mnie krzywo dziwnym wzrokiem po czym otwiera kolejne piwo... I jak tu im wyjaśnić, że czytanie to coś, czego nie porzuciłbym nawet po wygraniu w totolotka? Wtedy bowiem leżałbym na tropikalnej plaży, chłodzony morską bryzą, czytał i popijał drinki, które co jakiś czas przynosiłaby atrakcyjna dziewczyna... Oczywiście trudniej byłoby skupić się na lekturze, ale czyż nie większym wyzwaniom stawialiśmy czoła? :]
Użytkownik: linusia112 08.02.2007 10:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdy komuś mówię, że lubię... | MagdaEureko
Kiedy byłam młodsza, to faktycznie spotykałm sie z przypadkami ludzi, którzy byli dumni z tego, że nie czytają, natomiast tych którzy są molami książkowymi traktują jak hmm "kujonów"? "dziwaków"?

Jednak teraz, gdy jestem na studiach raczej się z tym nie stykam. Nawet mojego chłopaka zaraziłam czytaniem i teraz namiętnie wertuje kolejne powieści King'a ;))

Co do osób, które nie czytaja uważam, że potępianie ich, krytykowanie czy uważanie w jakikolwiek sposób za gorszych (bo pewnych lektury nie przeczytali) to tak naprawde okazywanie głupoty. Przecież nie każdy musi podzielać nasze pasje książkowe! Jest tak wiele interesujących dziedzin życia, w których można się spęłniać i tworzyć wspaniałe rzeczy..
Użytkownik: hankaa 08.02.2007 11:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdy komuś mówię, że lubię... | MagdaEureko
Ja ostatnio na studiach spotkałam się z pytaniem, dlaczego czytam, albo co czytam. Ale nie spotkałam się z takim zdziwieniem o jakim piszesz. Raczej ludzie z roku szybko zauważyli, że książka jest dla mnie ważniejsza niż kolokwium które miałam pisać za pół godziny. Stwierdzili, że to mnie uspokaja i co niektórzy widze poszli w moje ślady, aczkolwiek książki nie czytają ale gazetę, albo słuchają muzyki z mp3.
W liceum spotkałam się ze zdziwieniem, choć też bardziej z podziwem. Koleżanki dziwiły się, jak można czytać przed sprawdzianem albo na lekcji... Hehh... Czasami mnie wyzywały, bo moja podzielność uwagi czasami się wyłączała. :)
A ogólnie wszyscy moi znajomi i przyjaciele wiedzą, że czytam, i nie robią mi z tego powodu wywodów. Sami mi czasami podsuwają książki do przeczytania:) oczywiście, te które przeczytali... tzn, jest ich nie wiele...
Użytkownik: Kuba Grom 08.02.2007 12:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja ostatnio na studiach s... | hankaa
Mnie się ciąge w bursie pytają,,Z czego się uczysz?" co gorsza słyszałem twierdzenia że jestem kujonem. Przecież gdybym się ciągle uczył, to bym tyle nie czytał.
Użytkownik: Korniszon13 08.02.2007 12:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie się ciąge w bursie p... | Kuba Grom
Ja nie rozumiem takiego myślenia, a jest to popularne wśród moich kolegów, niestety... Dla nich czytanie książek równa się nauka. Niby jest to często nauka, ale oni myślą oczywiście o takiej szkolnej. Dlatego często spotykam się z określeniem dziwaka czy kujona. Dziwaka mogę przełknąć, ale kujon mnie drażni... Trudno, czego się nie robi dla książek...
Użytkownik: jakozak 08.02.2007 13:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie się ciąge w bursie p... | Kuba Grom
Czy teraz znów są bursy?
Użytkownik: hankaa 08.02.2007 14:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy teraz znów są bursy? | jakozak
Tak, Jolu:)
Użytkownik: GONGOLICHA 20.02.2007 13:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja ostatnio na studiach s... | hankaa
Niestety,dokładnie tak jest.Rówieśnicy stawiają znak równości.Ktoś czytający znaczy kujon.Obserwuję to szczególnie w środowisku nastolatków. Jestem pedagogiem i naprawdę namówić młodzież do czytania to SZTUKA.Nie potępiam filmów,internetu i wielu innych mediów, cieszę się że choć w ten spoób mają kontakt z literaturą.Ale ludzie kochani TRZEBA CZYTAC!!!!
Użytkownik: dziata 08.02.2007 14:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdy komuś mówię, że lubię... | MagdaEureko
mnie uważano kiedyś przez to za kujona, bo ciagle z książką wszędzie chodziłam... teraz jednak przewijam się wśród ludzi, którzy cenią i równie dużo czytają co ja
Użytkownik: ozzymo 08.02.2007 15:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdy komuś mówię, że lubię... | MagdaEureko
To zjawisko jest bardzo powszechne, a to ze względu na zmieniające się trendy w kulturze. Kiedyś cała kultura opierała się na czytelnictwie, bo papier był jedynym przystępnym środkiem komunikacji. A kiedy pojawiły się środki audiowizualne, to większość ludzi zrezygnowała z książek. Czytając książkę trzeba się natrudzić, poświęcić czas, niektóre książki wymagają naprawdę dużego skupienia, a TV włączysz i już - widzisz, słyszysz. Pomyśl sam - kiedyś też nie wszyscy czytali - przecież jeszcze w XIX w. analfabetyzm był w Europie powszechny. Czytali tylko ludzie wykształceni, tacy, których było na to stać, czyli (uogólniając) arystokracja. A teraz sytuacja wygląda podobnie, czytają tylko ci, których na to "stać" (w sensie mentalnym), czyli "arystokraci ducha". Więc nie dziw się, że wytykają Cię palcami jak zwierze w ZOO. Pomyśl sobie raczej, że to ty jesteś po tej stronie ogrodzenia, gdzie jest prawdziwe życie.
Użytkownik: jakozak 08.02.2007 16:20 napisał(a):
Odpowiedź na: To zjawisko jest bardzo p... | ozzymo
:-).
Trafiłeś w dziesiątkę.
Użytkownik: Gusia_78 08.02.2007 19:26 napisał(a):
Odpowiedź na: To zjawisko jest bardzo p... | ozzymo
Pięknie napisane...
Użytkownik: Gusia_78 08.02.2007 19:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdy komuś mówię, że lubię... | MagdaEureko
Mam szczęcie, iż moja rodzina i przyjaciele to osoby czytające :) I to raczej dużo :) Nigdy nie spotkałam sie z wyrazami potępienia tylko raczej zdziwienia, na przykład komentarzami w rodzaju: "Ja to wolę realne życie od ksiązkowego", jakby jedno drugiemu przeszkadzało :) Drugi rodzaj zdzwienia polega na tym, że osoba pozyczająca mi jakąś ksiażkę potrafi się dziwić, że tak szybko (sic) ją przeczytałam :) Statystycznie oddaję po 4 dniach (z weekendem). Dla przecięstnego biblionetkowicza to pestka ale niektórych naprawdę to zadziwia...
Użytkownik: szylwunia 13.02.2007 17:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdy komuś mówię, że lubię... | MagdaEureko
Moje otoczenie równie (dla manie) dziwnie patrzy na to, że ja czytam książki, tak jakby im to wręcz przeszkadzało...
Osobiście tego nie rozumiem. Uważam, że czytanie bardzo rozwija inteligencję ale także wyobraźnię człowieka.

Użytkownik: IKS 13.02.2007 17:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdy komuś mówię, że lubię... | MagdaEureko
U mnie w szkole nie ma ANI JEDNEJ osoby, która nie pogardza czytaniem. No dobra...jest kilka pierwszoklasistów, którzy czytają lektury. Kiedy któraś z moich koleżanek widzi, że oglądam jakąś książkę w bibliotece (no dobra, zaczynam czytać i znikam na chwilę z tego świata), mówią do mnie "ty zamule". A czasem gdy się dowiadują, że przeczytałam jakąś lekturę wcześniej niż klasa staję się dla nich "molem książkowym" albo "kujonem".
Nadeszła epoka streszczeń i opracowań - książki idą na stos.
Ale rozmyślając nad tym czasem zauważyłam jedną dobrą stronę tego, że tak mało osób czyta: nasi ulubieni bohaterzy książkowi, czy same książki będą bardziej "tylko nasze". Często mi się zdarza, że po przeczytaniu jakiejś książki mam uczucie, że nie chciałabym żeby czytał ją ktoś jeszcze, bo ona jest TYLKO MOJA:)))
Użytkownik: *dido*27 18.02.2007 13:58 napisał(a):
Odpowiedź na: U mnie w szkole nie ma A... | IKS
>>>>Często mi się zdarza, że po przeczytaniu jakiejś książki mam uczucie, że nie chciałabym żeby czytał ją ktoś jeszcze, bo ona jest TYLKO MOJA:)))


Tak! Tak! Dlatego tak mnie złości, kiedy pani bibliotekarka prosi mnie o napisanie recenzji do wywieszenia na tablicę informacyjną. Ja NIE CHCĘ polecać tej książki. Ona jest moja i już!
Użytkownik: arnika 14.02.2007 09:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdy komuś mówię, że lubię... | MagdaEureko
Są tacy ludzie i nic z nimi nie zrobisz... Przecież i tak nie zmusisz ich do czytania. Nie przejmuj się. Nie warto się kimś takim przejmować.
Użytkownik: afrikanka 18.02.2007 15:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Są tacy ludzie i nic z ni... | arnika
Niektórzy po prostu uważają czytanie za stratę czasu. Mam takiego bardzo towarzyskiego, inteligentnego kolegę, który czyta tylko i wyłącznie lektury. Ja czytam dosyć dużo, choć chwilowo mam zastój ze względu na maturę. Nie spotkałam się z niemiłymi komentarzami jak dotąd - mam to zresztą gdzieś.

Chociaż czasem, gdy jadę autobusem, widzę, ze osoby czytające są traktowane jako dziwadła, ja mam słuchawki na uszach - mnie nikt jak dziwadło nie traktuje.

U mnie w szkole ludzie raczej wstydzą się przyznać, że nic nie czytają. Ja natomiast w czambuł nie potępiam tych, którzy czytać nie lubią - w końcu ktoś kocha książki, inny muzykę, jeszcze inny film a ktoś uwielbia rozwiązywać sudoku albo zadania z fizyki ;)))
Użytkownik: archijoa 19.02.2007 23:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdy komuś mówię, że lubię... | MagdaEureko
Nie chcę Was krytykować, ale moim zdaniem z wielu wypowiedzi odczytać można jakieś dziwne poczucie bycia lepszym od reszty, kimś wyjątkowym w opozycji do "przeciętniaków" (czyli tych, którzy nie czytają).
Ja staram się (czasem nie wychodzi) akceptować różne pomysły na życie, na czas wolny, na realizację siebie. Mam koleżankę, która prawie wogóle nie czyta (lektury raczej też omijała), ale za to interesuje się filmem, czasem wręcz recytuje ciekawsze dialogi, budząc sympatię otoczenia, słucha dużo muzyki analizując teksty, ma szeroką wiedzę na ten temat. Inna koleżanka fascynuje się zwierzętami i opieką nad nimi, znajomy rysuje po kilka godzin dziennie, słuchając przy tym dziesiątek płyt, niektórzy poznają życie poprzez spotkania z ciekawymi ludźmi, dyskusje, podróże. Według mnie rozwijać się można na różne sposoby, nie tylko czytając książki.
Ja kieruję się zasadą złotego środka - wszystkiego po trochu: czytam około 30-40 książek rocznie, czasem więcej, czasem mniej, słucham różnorodnej muzyki, oglądam sporo filmów, rysuję, zaczynam pisać do szuflady.
Oczywiście nie mam nic do tego, że ktoś nie czyta jeśli rozwija się w inny sposób, gorzej jeśli tylko pije piwo w parku i śpi :/ choć jeśli wtedy jest szczęśliwy :)

W kwestii "prześladowań" - w podstawówce była taka dziewczyna, która mnóstwo czytała, nikt jej nie lubił, potem w liceum raczej omijało się część lektur kosztem innym książek, nie czułam prześladowań ze strony "nieczytaczy"... może dlatego, że nie czytałam jakiś ogromnych ilości
Użytkownik: cvn 20.02.2007 13:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie chcę Was krytykować, ... | archijoa
Brawo archijoa :)

Nie znam nikogo, kto by chwalił się tym, że nie czyta książek. Tylko jeden mój kolega mawia, że książki to strata czasu, ale z przymrużeniem oka :-) Prawie wszyscy moi znajomi czytają, a jak trafi się ktoś nieczytający to na pewno się tym nie chwali. W autobusach, tramwajach, metrze - zawsze widzę kilka/kilkanaście osób zatopionych w lekturze. Nie postrzegam czytania jako coś oryginalnego i rzadko spotykanego :-) Dlatego zdziwił mnie tytuł tego wątku i do niego zajrzałam. Pozdrawiam.
Użytkownik: jakozak 20.02.2007 14:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie chcę Was krytykować, ... | archijoa
<z wielu wypowiedzi odczytać można jakieś dziwne poczucie bycia lepszym od reszty, kimś wyjątkowym w opozycji do "przeciętniaków" (czyli tych, którzy nie czytają).>

Zapewne masz rację, ale ja tak często widzę kpinę i pogardę połączoną z jakimś politowaniem, czy pobłażaniem w stosunku do mnie ze strony nie czytających, że doskonale rozumiem postawę tych, którzy czytają. :-)

W stosunku do niektórych moich "pracodawców" musiałam milczeć o moim czytaniu, bo wyczułam w trakcie jakiejś rozmowy, że gotowi byliby zwolnić z pracy osobę czytającą. Traktują to, jako jeszcze jeden objaw nieodpowiedzialności, głupoty i menelarstwa.
Użytkownik: esterka 20.02.2007 18:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdy komuś mówię, że lubię... | MagdaEureko
Czytam bardzo dużo od bardzo dawna. I zawsze miałam opinię co najmniej "dziwnej", jeśli nie "walniętej" w szkole. Właśnie dlatego, że każdą wolną chwilkę spędzałam na czytaniu.
Przydatna jednak na lekcjach, nawet bardzo. Ale po za tym to nazywano mnie kujonką, encyklopedią, molem książkowym... Mało mnie to obchodzi do dzisiaj, słowa to tylko i aż słowa, jednakże świadczy o pewnej dyskryminacji, czyż nie?
Czytających oceniają ci nie czytający. Czytający nie czytających. Ale tu nie chodzi o samo czytanie, ale o znajomość świata.
Książki dają na tyle rozległą wiedzę o nim, że czasem trudno powstrzymać się od politowania, gdy rzecz oczywista jest komuś nowością. Bo jak nie można nie wiedzieć pewnych rzeczy? Nie takich tam znów fachowych, ale tych najprostszych.
Nie uważam się za kogoś lepszego od tego, kto nie czyta. Rozumiem, że różne bywają pasje. Jeden lubi kino, drugi hoduje kwiatki, a trzeci słucha muzyki. Ja czytam książki.
Nie można tylko być ignorantem. To pierwszy z grzechów głównych człowieka i najważniejszy. A można nie czytać książek i nie być ignorantem.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: