Dodany: 26.03.2007 00:20|Autor: Anna 46
O żesz ty, Grogan!
Jestem po lekturze Marleya.
Ciężka sprawa, bo nie wiem, co napisać, a rozsadza mnie od środka.
Sięgając po Marleya, nastawiłam się na książkę zabawną w rodzaju "Jak żyć z neurotycznym kotem". Owszem zabawna jest, ale czytając, śmiałam się i jednocześnie włos mi się jeżył.
Pies wspaniały, radosny, bezgranicznie wierny (jak to pies) i jednocześnie nieokiełzany i niesforny potwór.
Ostatnie kartki czytałam płacząc potwornie i ponownie przeżywając chorobę swojego zwierzaka.
Przejmujące, dziwne, trudne…
Groganowie kochali swojego labka, ale dziwna to miłość i nie całkiem dojrzała.
Jak można zamykać psa w garażu?
Jak można rezygnować po pierwszym niepowodzeniu w „szkole”?
Jak można zostawić psa w psim hotelu, wyjeżdżając na wakacje?
Jak można pozwalać na penetrowanie śmietników?
Mam jeszcze mnóstwo takich „jak można”, ale najbardziej mnie zabolało:
Jak można „ćwiczyć rodzicielstwo” na psie? Cokolwiek ćwiczyć…
Jak można nie dać psu leku przeciwbólowego, patrzeć, jak cierpi i pomagać mu włazić na schody, zamiast robić wszystko, żeby schodów unikał?
Mieliśmy psa tylko rok krócej, niż Groganowie; płakaliśmy tak samo. Wszyscy.
Zdecydowanie tę książkę powinni przeczytać wszyscy, którzy przymierzają się do kupna psa.
„Marley i ja. Życie, miłość i najgorszy pies świata” to świetny "podręcznik" typu: jak n i e należy postępować z psem.
I jeszcze jedno, co warto wiedzieć i zapamiętać: pies jest pełnoprawnym członkiem rodziny z prawami i obowiązkami, ale tak naprawdę to on ma nas, a nie my jego.
„Marley i ja. Życie, miłość i najgorszy pies świata” John Grogan
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.