czy ludzi ocenia się po ilości przeczytanych książek?
no właśnie. zaglądam tutaj czasem, czytam wypowiedzi, i włos mi się jeży na głowie. to wy wszyscy jesteście tacy oczytani, czy ja jestem chamem niemytym?
i jeszcze jedno: są tzw. wybitne dzieła literatury. zastanawiam się czasem, czy to ja jestem tak ograniczona, że nie rozumiem niektórych, czy to są po prostu przereklamowane ramoty? jest sens czytać książki, które są "dobre", nawet jeśli mi się nie podobają?