Dodany: 24.05.2006 20:09|Autor: alojz

Dostojewski również może nudzić


Uwielbiam rosyjskiego pisarza, a więc do kolejnej jego pozycji podchodziłem z wielkimi nadziejami. Znowu opasły tom, ale Dostojewski pisze tak, że nie sposób się nudzić podczas lektury jego książek, a strony się dosłownie połyka. Niestety, nie tym razem - "Idiota" to droga przez mękę.

Mamy tutaj znowu wspaniały kunszt XIX-wiecznego pisarza i bogaty, niepowtarzalny styl, wyszukane słownictwo, porównania i opisy. No bo czyż nie piękne jest takie zdanie: "Twarz jego nie wyrażała najmniejszej ironii, najmniejszej refleksji; przeciwnie, zupełne, tępe upojenie poczuciem, że ma za sobą wszelką słuszność i prawo, a jednocześnie jakby dziwną i nieustanną potrzebę, by uważać się za stale pokrzywdzonego"*? Takich wnikliwych opisów wyglądu bohaterów, ich emocji oraz charakterów jest tu mnóstwo, a opisy te są bardzo szczegółowo nakreślone. Niestety, Dostojewski w tej powieści broni się jedynie stylem.

Głównym bohaterem jest książę Myszkin, który dziwnym zbiegiem okoliczności wplątuje się w sieć intryg wśród ludzi z wyższego towarzystwa; oczywiście jest wykorzystywany i wyszydzany przez każdego, a od niego samego aż bije naiwnością i głupotą. Tak więc treść można opisać jako melodramatyczną opowieść, której bohaterami są XIX-wieczni burżuje rosyjscy, a wśród nich jeden wszystko wybaczający, nieskończenie miłosierny i dobry, a przy tym naiwny i głupi, książę. Jeśli Dostojewski stworzył tę postać na wzór Chrystusa, to wyszła z tego jedynie jego karykatura.

Przeczytać można, chociażby dla wspaniałego języka i wyszukanego stylu Dostojewskiego, który jest głównym atutem tej powieści. Niestety, sporo jej brakuje do "Zbrodni i kary" czy "Braci Karamazow", a mnie nasuwa się takie oto podsumowanie: przerost formy nad treścią. Dostojewski jak zwykle w najwyższej formie, jeśli chodzi o styl; niestety, treść tej książki potrafi czytelnika zanudzić i ciężko jest ją skończyć.


---
* F. Dostojewski: "Idiota", przełożył Jerzy Jędrzejewicz, wyd. PIW, Warszawa 1984, str. 287.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 42846
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 9
Użytkownik: skrzydło 01.06.2006 16:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Uwielbiam rosyjskiego pis... | alojz
Nie zgadzam się z opinią, jakoby treść "Idioty" była melodramatyczną opowieścią, a także karykaturalnym portretem Chrystusa w postaci Myszkina.
Pozwolę sobie zauważyć, że nie trzeba być znawcą literarury, czy kultury rosyjskiej, by, posiadając elementarną wiedzę humanistyczną, zauważyć w kreacji księcia typ jurodiwego - szaleńca bożego, którego działanie zawsze miało znamiona przesady, nadekspresji, wywoływało uczucie zażenowania, tak, by stać się w pewnym stopniu karykaturą, jak to nazywasz. Protestuję również przeciw zarzutowi o rzekomym "przeroście formy nad treścią". Tak na marginesie...odchodząc od Dostojewskiego - cóż w tym złego? Czy to na pewno jest wadą?
Pozdrawiam.
Użytkownik: alojz 03.06.2006 11:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie zgadzam się z opinią,... | skrzydło
To w końcu zgadzasz się z tym karykaturalnym portretem czy nie? Bo na początku napisałeś, że nie, a następnie doszedłeś do tego, że taka postać w końcu staje się karykaturą. Dostojewski chciał stworzyć "pozytywnie dobrego bohatera" i sam przyznał, że mu to nie wyszło.
O tym, że przerost formy nad treścia jest wadą, nigdzie nie pisałem; po prostu mnie bardziej interesuje literatura, która niesie za sobą jakąś treść, a nie tylko ładne słówka.
Użytkownik: skrzydło 04.06.2006 01:15 napisał(a):
Odpowiedź na: To w końcu zgadzasz się z... | alojz
Chodziło mi o postać "jurodiwego". Odsyłam do poczytania trochę o kulturze rosyjskiej :)
Jeśli wywód nie był logiczny, postaram się prościej: Myszkin to nie karykatura, zaś szaleniec boży, którego wyobrażeniem jest książę, owszem.
Można spytać, dlaczego tak słabo, albowiem zerknęłam na wystawione przez Ciebie oceny, nagrodziłeś "Annę Kareninę"? Mam wrażenie, że u Tołstoja, jak nigdzie indziej, istnieje coś takiego jak harmonia między tzw. formą i treścią...
Użytkownik: alojz 04.06.2006 21:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Chodziło mi o postać &quo... | skrzydło
Nigdzie nie napisałem, że Dostojewski stworzył postać Myszkina, wzorując się na Chrystusie, a jedynie napisałem takie przypuszczenie, bowiem tak napisał polski wydawca tej książki na okładce. Odsyłam do tekstu troszeczkę powyżej mojego i uważniejszej lektury mojej recenzji.
Co do "Anny Kareniny", to odpowiedź jest prosta - ta książka nie trafiła po prostu w mój gust. Styl Tołstoja też mi nie za bardzo odpowiada; o wiele bardziej wolę Dostojewskiego. A treść tej książki również nie jest dla mnie interesująca, bo nudzi mnie temat rosyjskiej burżuazji w XIX wieku.
Użytkownik: Katon 23.09.2006 23:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Nigdzie nie napisałem, że... | alojz
No cóż, Dostojewski zawsze "ubierał" swoje powieści w formy popularne. Ale grubym przeoczeniem jest pod nie nie wniknąć. O tym, że "Idiota" wykracza poza ramy melodramatu świadczy wiele. Z głównych rzeczy konstrukcja bohaterów: Myszkina - człowieka który może i miał skłonności do bycia Chrystusem, ale zostawał Don Kichotem. Ale to nie KARYKATURA Chrystusa (gdzie jest tu przejaskrawienie - kiedy trzeba książę potrafi się wściec). A jeśli zostawał Don Kichotem to świadczy to tyle o nim co o jego OTOCZENIU... Rogożyn - troche tajemniczy, ale kiedy zwróci się uwagę na to jakie atrybuty go otaczają (czerń, zatęchły dom i ten obraz Holbeina...) to można przypuszczać że jest on ni mniej ni więcej ale uosobieniem ZŁA - jak Książe symbolizuje DOBRO. A więc po rozgryzieniu głównej pary oponentów (zresztą jak genialnie przedstawiony konflikt od strony konstrukcyjno-formalnej: Zaczynają razem - wchodzą razem w świat i kończą razem - książę już co prawda pokonany)wychodzi nam z tego jak to określiłeś melodramatu rosyjskich burżujów z XIX wieku opowieść o ścieżkach zła i dobra w świecie, o ich tajemniczym zespoleniu(jak dla mnie genialne sceny wizyty Księcia u Rogożyna) i rywalizacji. A kiedy jeszcze dodać Hipolita, Nastazję Filipowną i Agłaję to mamy moralitet aktualizujący się w Petersburgu XIX wieku. Trzeba tylko patrzeć na rzeczy poukrywane w tekście...
Użytkownik: alojz 28.09.2006 12:57 napisał(a):
Odpowiedź na: No cóż, Dostojewski zawsz... | Katon
No cóż, masz rację, jednakowoż tylko po części. Książka napisana jest, według mnie, na siłę i trzeba się grubo wysilić, aby zinterpretować ją w sposób, który opisałeś, bo te ścieżki dobra i zła zarysowane są bardzo mętnie i przykrywa je gęsta mgła, przez co bardzo łatwo można je zgubić. W innych jego dziełach jest to o wiele prostsze i bardziej oczywiste.

Pozdro.
Użytkownik: rower górski 15.08.2007 18:23 napisał(a):
Odpowiedź na: No cóż, masz rację, jedna... | alojz
zgadzam się w 73% z autorem recenzji. rzeczywiście dłuży się, wręcz męczy ale.
Użytkownik: cynkol 26.02.2008 21:59 napisał(a):
Odpowiedź na: No cóż, masz rację, jedna... | alojz
Czytając Twoje wypowiedzi, mam nieodparte wrażenie, że sam uważasz ks. Myszkina za idiotę. W pewnym sensie masz do tego prawo, ale wyznając takie zasady - mimo woli - stajesz się jedną z tych wszystkich kreatur z jego otoczenia. Brrrrr!
Użytkownik: matis 28.04.2008 11:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Uwielbiam rosyjskiego pis... | alojz
Dobrze, że ta recenzja tu się znalazła, bo inaczej musiałbym się pocić nad własną :). Nie wiem, dlaczego większość czytelników uważa, że autor "staje po stronie" (czy jak to ująć) Myszkina - wydaje mi się, że zakończenie i los książkowych postaci "pozytywnych" nie daje podstaw do takiego twierdzenia.
Powieść jest przegadana (dobra, zjedzcie mnie) i trzeba sporo samozaparcia, żeby dojechać do 676 strony z napisem KONIEC. Nie zgodzę się tylko na to, że to melodramat - przez znaczną część lektury i bezładnych powieściowych dyskusji nie wiedziałem do czego Dostojewski dąży i czy będzie o wyłudzaniu, czy o morderstwie, czy o medycynie, czy o miłości wreszcie. Niespójny i porozbijany tok narracji rodzi podejrzenia o szaleństwo autora. Tak wypowiadają się wariaci - przeskakując bez uprzedzenia z tematu na temat w pół zdania - jeśli to było celowe, "per analogiam" z Myszkinem - pogratulować, jednak dla czytelnika to męka.
Ponieważ zawsze ze złośliwą radością witam w książkach sygnały prymitywnych uprzedzeń wybitnych autorów ucieszył mnie ślub z osobą narodowości polskiej i konwersja na katolicyzm jako dowód kompletnej degrengolady - rzeczywiście gorzej być nie mogło :D.
Jeszcze jedno: lepsze niż "Z.iK." i "B.K." są "Biesy" - do nich porównywać!
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: