Dodany: 19.07.2006 15:15|Autor: Emeczka

Adam = Człowiek = Ja


Lojalnie ostrzegam, że w swojej recenzji zdradziłam wiele z tego, co wydarzyło się w powieści, a jeszcze więcej z odczuć, jakie we mnie wzbudziło jej przeczytanie. Wszystko, co napisałam, to moje subiektywne odczucia, nie wszyscy muszą się ze mną zgadzać. Dlaczego to zrobiłam? Cóż, chciałam przekazać wszystko, co przyszło mi do głowy w trakcie i po lekturze tejże powieści, ale nie dało się tego zrobić bez większego zdradzenia treści recenzowanej książeczki. Więc jeśli ktoś ma ochotę zapoznać się z tym, co mam do powiedzenia, zapraszam do przeczytania recenzji. Jeśli nie, to może zapraszam do późniejszej dyskusji na temat powieści Bartosza Żurawieckiego.

"Trzech panów w łóżku, nie licząc kota. Romans pasywny" to kolejna książeczka polecona mi przez mojego przyjaciela. Hm... nawet nie wyobrażacie sobie, jak trudno było ją kupić parę miesięcy do roku temu. Doszłam do wniosku, że albo Opole jest tak mało tolerancyjnym miastem, że w księgarniach można dostać tylko poprawne politycznie książki, albo taką prowincją, gdzie nowości, niestety, nie pojawiają się tak szybko, jak bym sobie tego życzyła. W każdej księgarni patrzono na mnie cokolwiek dziwnie, jakbym już samym pytaniem popełniała jakąś gafę. W końcu w księgarni akademickiej panowie obiecali mi, że sprowadzą tę książeczkę. Ale oczywiście nie obyło się bez dwuznacznych komentarzy. (Po książeczkę poszłam z koleżanką, z którą pracowałam. Zdaje się, że zostałyśmy wzięte za parę?! I gdzie tu profesjonalizm, i gdzie nowoczesne podejście do życia, obiektywizm?)

Tak oto po kilku przygodach stałam się właścicielką króciutkiej powieści napisanej przez Bartosza Żurawieckiego. Książeczki bardzo przyjemnej w odbiorze i technicznie, i treściowo, wydanej przez Wydawnictwo Sic!, w miękkiej oprawie. Tytuł i okładka w stylizacji na literaturę ciut dawniejszą. Nasuwają się tu pewne konotacje literackie. Tytuł ewidentnie nawiązuje do angielskiej powieści "Trzech panów w łódce, nie licząc psa", a i zdjęcie na okładce przedstawia nam panów z epoki, w której właśnie tworzył Jerome K. Jerome (nie jestem w stanie stwierdzić, czy treściowo te książki są w jakiś sposób zbieżne, bo do tej pory nie dane mi było przeczytać "Panów w łódce", co jednak mam szansę nadrobić).

Powieść Żurawieckiego przedstawia życie, marzenia, poglądy, przypadki miłosne pokolenia młodych gejów. Jednakże Żurawiecki nie ukazuje gejów tak, jak to zrobił Witkowski w "Lubiewie", jako zwierzęta opętane seksem. Owszem, jest on (seks) i tu równie ważny, ale jednak połączony z uczuciem, z przywiązaniem do partnera, z czułością. Głównym bohaterem "Trzech panów w łóżku, nie licząc kota..." jest Adam, trzydziestokilkuletni mężczyzna, dobrze ustawiony w życiu - materialnie i uczuciowo. Ma dobrą pracę, ma kochanego partnera, pełną stabilizację. Nie pragnie niczego nowego. Ma swoje przyzwyczajenia, ulubione książki, filmy, trunki. Biernie idzie przez życie. I nawet się nie spodziewa, że ono przygotowało dla niego parę niespodzianek. A wszystko zaczyna się od odejścia partnera...

Adam próbuje zrozumieć, dlaczego został sam. Próbuje odnaleźć się w tej, nowej dla siebie, sytuacji. Próbuje wypełnić pustkę, jaka powstała po odejściu męża (są ludzie, którzy nie potrafią żyć sami), na nowo ułożyć sobie życie, ale brnie w jeszcze większe kłopoty, które nie pozwolą mu na tak spokojne życie, jakie wiódł do tej pory. Wplątuje się w romans "na trzeciego". Przechodzi przez gehennę randkowania, nie tego przyjemnego, kiedy dwoje ludzi spotyka się ze sobą, bo wzajemnie się sobie podobają, tylko tego, które ma konkretny cel: znaleźć sobie partnera. Żeby nie być samemu, żeby mieć się z kim pokazać. A jak wiadomo, nic na siłę.

Kiedy czyta się tę powieść, nie czuje się tego, że to historia geja, kogoś, powiedzmy, z "marginesu społecznego" (ups, niezręczność językowa, nie jest to moje zdanie na temat gejów, bo ja mam do nich całkiem pozytywny stosunek). Żurawiecki pokazuje człowieka ze wszystkim, co go dotyczy. Z rozterkami sercowymi, z marzeniami, z kłopotami w pracy i w związku, uwikłanego w romanse. Człowieka, który pragnie kochać i być kochanym, i zrobi wszystko, by spełnić to marzenie.

Wielu ludzi zarzuca Żurawieckiemu, że "jego" Adam jest postacią papierową, że niczego nie wnosi do wiedzy o człowieku, o życiu, że jest bez ikry, odarty z namiętności; że mógł inaczej pokierować losem Adama, bo nie ma w powieści żadnego konkretnego rozwiązania sytuacji, w jakiej znalazł się główny bohater. A mnie się właśnie wydaje, że autor bardzo dobrze pokierował losem swojego bohatera. Pozostawił go w próżni? A czy życie właśnie często nie zostawia nas bez żadnego rozwiązania? Czy rzeczywiście tak rzadko zdarza się, że żyjemy w zawieszeniu? Ukazał go jako człowieka słabego, zdezorientowanego, nie do końca przekonanego o tym, czego tak naprawdę chce w życiu? A czy mało jest takich ludzi? Można by na kilogramy lub pęczki sprzedawać właśnie takie okazy.

I wydaje mi się, że autor osiągnął jeszcze jedno. Czytając jego powieść, nie czytamy o kimś tam, kto nie jest do końca sprecyzowany, kto jest obcy. Czytamy o człowieku, który jest taki jak my. Wszystko, co przytrafiło się Adamowi, mogło przytrafić się każdemu z nas. I porzucenie. I romans. I zwolnienie z pracy. I desperackie szukanie partnera. Po lekturze powieści Żurawieckiego nie można już geja traktować jak wybryk natury. Za bardzo w przeżywaniu życia podobny jest nam samym...

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 7160
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 9
Użytkownik: Vilya 20.07.2006 19:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Lojalnie ostrzegam, że w ... | Emeczka
Ładnie napisałaś tę recenzję. :-) Książki nie znam, czytałam tylko kiedyś fragment, opublikowany w jednym z bardzo nielicznych numerów "Ha!artu" (czy tak się to odmienia?), który miałam w swoich rękach - ku mojemu zdumieniu, podobał mi się nawet. Ponieważ jednak na razie moja niechęć do literatury najnowszej trwa, więc przynajmniej w najbliższym czasie pozostanę przy lekturze Twojej recenzji, nie zaś samej książki.
Użytkownik: Emeczka 21.07.2006 09:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Ładnie napisałaś tę recen... | Vilya
Dziękuję za miłe słowa. Miło jest się dowiedzieć, że recenzja się podoba :o). I jak już przejdzie Ci niechęć do najnowszej literatury, to zapraszam do lektury powieści Żurawieckiego. Wydaje mi się, że warto.
Użytkownik: --- 21.07.2006 20:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Lojalnie ostrzegam, że w ... | Emeczka
komentarz usunięty
Użytkownik: Emeczka 22.07.2006 14:00 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Dziękuję za miłe słowa odnośnie recenzji :o). Rzeczywiście w Opolu ciężko jest czasem dostać to, co mnie najbardziej interesuje. Choć i tak narzekać nie powinnam. Bo i bibliotek troszkę jest i księgarń. Zresztą sama pracuję w bibliotece uniwersyteckiej, całkiem dobrze zaopatrzonej, jednak i tu czasem jest kłopot z nowościami. Więc zdarza się tak, jak napisałaś, że książeczki muszę zdobywać. Ale są tego warte :o) Pozdrawiam ciepło i dużo radości życzę :o)
Użytkownik: r-tea 23.07.2006 20:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję za miłe słowa od... | Emeczka
Takie zdobywanie książek może mieć swój urok. Inaczej człowiek "zabiera" się do książki, za którą stoi wiele odwiedzonych księgarń nie tylko w jednym mieście; dziesiątki przekopanych witryn www i dziesiątki napisanych e-maili i postów, a nieco inne emocje towarzyszą otwieraniu książki, którą po prostu wzięło się z półki, gdzie się spodziewało ją znaleźć.
Użytkownik: Emeczka 23.07.2006 21:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Takie zdobywanie książek ... | r-tea
Zdaje się, że coś w tym jest. I chyba rzeczywiście lepiej smakuje coś, o co musieliśmy się bardziej postarać. A czasem zdarza się tak, że książka, którą mieliśmy od kilku lat i właśnie ot tak łatwo się ją wzięło z półki, jest przez nas niedoceniana i czeka na odkrycie przez nas dobrych parę lat. Po czym okazuje się, że była tego warta. Do niektórych lektur po prostu się dorasta :o)
Użytkownik: dżaga 21.07.2007 19:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Lojalnie ostrzegam, że w ... | Emeczka
Czytałam "Trzech panów" parokrotnie. Ta niewielka książeczka, ukazuje swiat ludzi takich samych jak inni, my wszyscy, a nie dziwolągów czy wyryków natury. Ujmuje prostotą ukazania świata i życia. Świat polskiego geja jest tak samo szary i prozatorski jak każdego innego człowieka (polaka). Żurawiecki ukazuje zwykłych ludzi, ich rosterki i marzenia na naszym zwykłym, małym podwórku. Nie ma co liczyć na skandale, orgie i dewjacje - to prościutka, czasami zabawna, czasami wzruszająca książeczka - tacy też są jej pochatrowie. Ich życie, praca, rozterki życiowe i miłosne, ich przyjaźnie i romanse - patrząc na ich świat, można doznać oszołomienia, że tak proste uczucia jak miłość, lojalność i przywiązanie jeszcze istnieją. A być może istnieją tylko w społeczności gejowskiej która, musi się jakoś chronić, by przetrwać w nietolerancyjnym otoczeniu.
Warto zwrócić też uwagę na język którym posługuje sie autor - prosty, czasem poważny, czasem dowcipny, nie pozbawiony nuty sarkazmu, do tego jeszcze bliski naszej rzeczywistości. No i jeszcze jeszcze romantyzm Żurawieckiego...
"Trzech panów w łózku" to świetna lektura na długie zimowe wieczory lub letnie, senne dni, choć w obu przypadkach stanowczo za krótka i zbyt szybko sie kończy - to jej jedyny minus.
Użytkownik: misiak297 13.08.2007 12:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Lojalnie ostrzegam, że w ... | Emeczka
Bardzo dobra recenzja, doskonale oddaje również moje odczucia. Zwróciłbym tu jeszcze uwagę na dobry język, którym posługuje się Żurawiecki i rozliczne aluzje literackie (oprócz tytułowej jest ich jeszcze parę). Odniosłem wrażenie, że problemem Adama jest tak naprawdę samotność. Z tego wynika przywiązywanie się do ludzi. Przy czym główny bohater jest ciągle zagubiony - nawet w łóżku z Michałem i Pawłem. No a co pozostaje na końcu? Też swego rodzaju klęska samotności...
Użytkownik: izafilipiak 10.03.2008 11:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Lojalnie ostrzegam, że w ... | Emeczka
Emeczko, ponieważ "lojalnie ostrzegałaś" nie czytałam Twojej recenzji w całości przed lekturą książki. W tej chwili się z nią zapoznałam i muszę przyznać, że w pięknych słowach, we wnikliwej analizie, wyraziłaś dokładnie to, co myślę. A najbardziej się cieszę z tego ostatniego akapitu, który podkreśla jakże ważny fakt, że gej u Żurawieckiego nie jest żadnym poprzebieranym, wykosmetykowanym dziwakiem, który się tylko "lansuje" i biega po gejowskich knajpach w poszukiwaniu nowych partnerów. To ważna nauka dla tych, którzy środowisko to widzą wyłącznie przez pryzmat podobnego stereotypu.
Dla mnie to nie aż takie novum, dlatego książkę oceniłam jak dobrą.
I jako dobrą polecam ją wszystkim!
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: