Dodany: 12.01.2008 12:06|Autor: dot59
Magia liter (czytatka prasowa)
Przeczytane w „Newsweeku” z 9.12.07:
„Częściej kupujemy produkty tych marek, które zaczynają się od liter odpowiadających naszym inicjałom. Może się to wydawać absurdalne, ale według badań prowadzonych przez naukowców od 1985 roku istnieje zależność między naszym imieniem, a tym, jakich dokonujemy w życiu wyborów. Tomasz chętniej kupi więc toyotę, a Leszek – lexusa. W Milwaukee mieszka o wiele więcej kobiet o imieniu Mildred niż gdzie indziej, a wśród dentystów dominuje imię Dennis. Nasze inicjały mają wpływ nawet na negatywne aspekty życia, jak złe stopnie w szkole czy niepowodzenia w sporcie. Gracze, których imiona rozpoczynają się na K, nie trafiają w bejsbolową piłkę częściej niż zawodnicy o innych imionach. K to w świecie bejsbolu skrót od określenia strike-out, czyli właśnie nietrafienie kijem w piłkę. Piszą o tym Leif Nelson z Uniwersytetu Kalifornijskiego i Joseph Simmons z Uniwersytetu Yale w grudniowym „Psychological Science”. Po przeanalizowaniu statystyk od roku 1913 do 2006 badacze odkryli, że zawodnicy o imionach na K nie trafiają w piłkę w 18,8% przypadków, a pozostali zawodnicy w 17,2%. (...) to samo zjawisko dotyczy stopni w szkole. Naukowcy przeanalizowali oceny absolwentów szkół biznesu z 15 lat. Okazało się, że studenci, których imiona zaczynały się od liter C lub D, dostawali noty nieco niższe, niż ci z inicjałami A czy B [w Ameryce obowiązuje skala ocen od A do E, gdzie A jest odpowiednikiem szóstki – przyp.red.]”.
Ciekawe, jakie oceny otrzymywali studenci o imionach np. Una, Wendy, Xavier, Zachary?
I równie ciekawe, czy w Europie jakieś poważne czasopismo naukowe dopuściłoby do druku pracę, w której udowodniono by, że najczęściej faulują przeciwników piłkarze o imionach na F (co na to Franz Beckenbauer?), a spalone w Polsce bywają dziełem Stanisławów, Stefanów i Sławomirów, za to w innych krajach Oskarów, Olafów i Olegów (bo w większości języków używa się angielskiego terminu „off-side”)?
Wydziwiam na amerykańskich badaczy, a sama byłabym dla nich dobrym materiałem, bo:
- większość moich ocen szkolnych to dobre lub bardzo dobre (jakby były dostateczne, też by mogło być, a i dwóje można by dopasować)
- co prawda nie jestem dentystką, dermatologiem, drukarzem, ani dekarzem, ale za to przez pewien czas zajmowałam się pracą typowo dziennikarską
- dwa moje ostatnie samochody to Daewoo i Dacia (choć w zasadzie nie moje, bo ja auta nie prowadzę, tylko mąż, a wybrane zostały dlatego, że były w danym momencie najtańsze spośród wszystkich samochodów określonej wielkości, i gdyby w podobnej cenie był Citroen albo i Volvo, to może byśmy się skusili),
- jeden z moich ulubionych rodzajów literackich to dzienniki
- w przeszłości z upodobaniem robiłam na drutach
- lubię drzemać, dedukować, domyślać się, dyskutować
- mam skłonności do nastrojów depresyjnych
i pewnie jeszcze coś by się znalazło...
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.