Dodany: 16.06.2008 18:10|Autor: Lenin

Czytatnik: Słowa Lenina

Mary Shelley - Frankenstein


Pozytywne zaskoczenie. Podobnie było z "Portretem Doriana Graya" czy "Dr Jeckyllem...". Wszelkie ekranizacje czy adaptacje nie oddają nawet połowy nastroju tej powieści. Nie drażnią mnie opisy nastrojów wewnętrznych, nie irytuje idealny wręcz opis dr. Frankensteina. Może i jest to bohater doskonały, ale za to dotknięty przez los. Jego dramat jest niemal namacalny, a stwór, dzieło jego rąk, jest istotą myślącą, czujacą, jest czymś bliskim człowiekowi. Nie jest człowiekiem, gdyż jest wytworem ludzkich rąk, jednak jest istotą w zasadzie równą ludziom, własnie ze względu na to odczuwanie. I budzi litość, choć w większości filmów jest tylko bezmyslnym stworem, zombie, którego celem jest zabijanie. Ciekawa i intrygująca lektura, burzaca stereotypy stworzone przez Hollywood.

5/6

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1557
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 5
Użytkownik: jakozak 16.06.2008 21:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Pozytywne zaskoczenie. Po... | Lenin
Miło m i to słyszeć - czytać. Frankenstein do schowka. :-)
Użytkownik: Aquilla 16.06.2008 21:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Pozytywne zaskoczenie. Po... | Lenin
Hmm... w filmach nieczuły potwór? A widziałeś ekranizację z De Niro z 94? Książki nie czytałam ale ten film był całkiem niezły.
Użytkownik: Sznajper{0} obchodzi dzisiaj swoje urodziny BiblioNETkowe! Kliknij aby dowiedzieć się które! 17.06.2008 08:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Hmm... w filmach nieczuły... | Aquilla
Bo film Kennetha Branagha jest chyba najwierniejszą ekranizacją tej książki. A świetna obsada (Helena Bonham Carter!) też robi swoje :)
Użytkownik: Franco1987 17.06.2008 11:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Bo film Kennetha Branagha... | Sznajper{0} obchodzi dzisiaj swoje urodziny BiblioNETkowe! Kliknij aby dowiedzieć się które!
Zajrzyjcie sobie do czerwcowego numeru kina, Alicja Helman pisze tym razem (w cyklu "portrety filmowe") o Frankensteinie, o całej historii począwszy od Mary Shelley właśnie. Ciekawe jest, że wszystko sie zaczęło od wizyty u Byrona gdzieś nad Jeziorem Genewskim, gdzie opowiadano sobie straszne historie. Potem każdy miał nadać tym opowieściom formę literacką, jednak jedynie Maria i niejaki dr Polidori wywiązali się z tego postanowienia.
Użytkownik: Lenin 17.06.2008 22:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Hmm... w filmach nieczuły... | Aquilla
nawet de Niro nie zbliżył do pierwowzoru jakoś zbytnio, postać książkowa jest bardziej dramatyczna, a faktycznie wizerunek de Niro jest ciekawszy niż wersja Carloffa, ale jedna to co spotkało na kartach książki po prostu mnie rozwaliło, nie tego się spodziewałem, jednak kultura XX wieku strasznie spłycała pierwowzory literackie na swoich celuloidowych odpowiednikach...
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: