Dodany: 03.03.2004 09:33|Autor: bazyl3

Książka: Ostatni Mohikanin
Cooper James Fenimore

4 osoby polecają ten tekst.

bez tytułu


Przyznam szczerze, że jestem fanem filmowej wersji "Ostatniego Mohikanina", a ponieważ pierwowzór czytałem lata temu, postanowiłem się przekonać, na ile wizja reżysera pokrywa się z treścią książki. Otóż w bardzo małym stopniu ;)).

"Ostatni Mohikanin" to jedna z pięciu książek Coopera tworzących cykl przygód Sokolego Oka. W tej osią opowieści jest rozgrywka między złym Maguą z plemienia Huronów, który porywa córki angielskiego pułkownika Munro, a ekipą złożoną ze wspomnianego wyżej tropiciela, dwóch Mohikanów oraz angielskiego majora i psalmisty Dawida. Porwanie, pościg, walki... ale oprócz tego opis zwyczajów Indian i tło w postaci wojny angielsko-francuskiej powodują, że sporo można z tej pozycji się dowiedzieć (choć seria "Tomków" w tej dziedzinie, moim zdaniem jest niezastąpiona).

Niestety, mam również listę zarzutów - oczywiście jak najbardziej subiektywnych. Po pierwsze, Sokole Oko, który wydawał mi się strasznie napuszony i zadufany. Taki pępek świata i jak sam o sobie mawiał "czystej krwi biały" - czyżby kompleksy? Po drugie Indianie - nazywani cały czas (może to wina tłumacza?) chytrymi i przebiegłymi, a co ze szlachetnością i innymi przymiotami? Nawet w postaci Unkasa i jego ojca jakoś trudno mi było się ich dopatrzyć.

Dlatego mimo niewątpliwych zalet książki wolę film. Możecie mi zarzucać, że to hollywoodzka tandeta, ale bardziej podobała mi się w zamyśle i wykonaniu od książki Coopera. A scena biegu po skałach z podkładem z "I will find you" Clannadu o wiele bardziej skłaniać będzie moje oczy do upuszczenia odrobiny wilgoci niż najbardziej plastyczne z opisów autora książki.

6/10


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 22887
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 15
Użytkownik: jaccuse 28.07.2004 16:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Przyznam szczerze, że jes... | bazyl3
Zgadzam się w pełni z poprzednią opinią. Książke również czytałem już jakiś czas temu ale do tej pory pozostało mi wrażenie jej niezbyt ciekawej budowy, momentami męczących niejasności w treści oraz niezbyt porywających opisów nawet w najbardziej wzniosłych momentach. Film natomiast jest jednym z moich ulubionych. Cudowna jest muzyka, która sama w sobie tworzy odrębne arcydzieło. Inne książki Coopera wg mnie są podobnego pokroju z często dość naiwnymi zwrotami akcji i z zebyt wyssanymi z palca sytuacjami. Pomimo więc mojego ogromnego zsacunku dla tego pisarza muszę przyznać ze można znaleźć gro innych autorów tego rodzaju powieści którzy biją go na głowę.
Użytkownik: jakozak 24.08.2004 10:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się w pełni z pop... | jaccuse
Zastanawiam się tylko nad jednym. Czy rzeczywiście J.F.Cooper pisał tak mocno zrzędliwie i zagmatwanie, że się tak nie po polsku wyrażę, czy my już nie potrafimy czytać takich książek. Tempo życia, tempo nowoczesnych powieści wymusza na nas szybsze myślenie.
Przeczytałam ponownie, po chyba 35 latach, i, rzeczywiście byłam momentami zirytowana.
Co do filmu - w ogóle preferuję czytanie i nie dokonuję porównań. Jeżeli nawet się tak zdarzy, najczęściej jednak film jest o wiele gorszy. Były może ze 3 wyjątki ( w tym Stąd do wieczności)
Użytkownik: Arek Tomasz 22.08.2006 10:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Przyznam szczerze, że jes... | bazyl3
Mnie równiez nie podobał sie nigdy ten zagmatwany styl pisania autora. Pamietem że irytowały mnie liczne błędy rzeczowe jakie popełnił Cooper np. ciągle mylił Huronów z Irokezami. Były to dwa różne plemiona, a tymczasem autor zupełnie ich nie odróżniał.
Użytkownik: lachus77 10.03.2009 20:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie równiez nie podobał ... | Arek Tomasz
Rzeczywiście, Cooper bywa nużący (a może jest?). Mnie trochę irytują te jego cytaty poprzedzające rozdziały, których związek z treścią nie zawsze jest zrozumiały. Cokolwiek by złego o pisarzu powiedzieć, trudno nie zgodzić się jednak z opinią, że to klasyk literatury przygodowej.
Użytkownik: bono 23.12.2006 13:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Przyznam szczerze, że jes... | bazyl3
Dzięki za ostrzeżenie:-) Film był tak piękny że myślałem że książka będzie sto razy piękniejsza, ale skoro mówisz że film po prostu przebił kiepski pierwowzór literacki to chyba sobie odpuszczę czytanie.
Użytkownik: Natii 23.06.2008 21:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Dzięki za ostrzeżenie:-) ... | bono
Dla mnie książka przebija film. :-)
Użytkownik: rojek_abc 08.01.2007 12:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Przyznam szczerze, że jes... | bazyl3
Książkę rzeczywiście bardzo fajnie się czyta. Film także nie najgorszy - niektóre sceny zapierają dech w piersi.
To o czym chciałem nadmienić to fakt, iż Cooper, niestety, bardzo słabo odzwierciedlił rzeczywiste tło historyczne. Sam mocno interesuje się tematyką Indian Ameryki Północnej i książkę tą, pod względem przedstawienia kultury i obyczajów rdzennych mieszkańców, oceniam bardzo nisko.
Cooper napisał zwykłą romantyczną powiastkę. Choć może nie tak zwykłą, bo w niesamowitym klimacie - i tak traktując tą książkę czytało mi się ją przyjemnie.
Co do filmu - mocno odbiega od pierwowzoru. Oczywistym, że dodali doń sporo platonicznych typowo hollywoodzkich scenek. Ale trzeba przyznać, że spróbowali nieco lepiej odzwierciedlić wizerunek Indian rejonów, w których rozgrywa się akcja.
Użytkownik: JoShiMa 28.11.2007 17:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Przyznam szczerze, że jes... | bazyl3
Podobnie jak autor recenzji i inni komentujący jestem nieco rozczarowana faktem, że książka nie dorównuje wersji kinowej. Trudno mi było pogodzić się ze sposobem w jakim autor scharakteryzował głównych bohaterów. Za to Film dla mnie rewelacja.
Użytkownik: kceb 16.04.2008 10:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Przyznam szczerze, że jes... | bazyl3
Jestem zmuszony niezgodzić się z opinią, że film jest lepszy od książki (już próba porównania tych dwóch rodzajów wyrazu jest trochę ułomna).

Ponieważ jednak moi szanowni poprzednicy sugerują pozostałym Czytelnikom, że być może niewarto po tę powieść sięgać, muszę stanowczo zaprotestować. :)

Rzeczywiście, jeśli w pierwszej kolejności obejrzeliśmy film, a dopiero potem zabieramy się do książki, może być kłopot. Zresztą, zdaje się, że jest tak zawsze. Kłopot dlatego, że Czytelnik będzie znał fabułę, która w przypadku Coopera jest wręcz fundamentem powieści. Będzie znał bohaterów, a przynajmniej zarys ich charakterów. To wszystko będzie w pewnym sensie powodem zupełnie innego spojrzenia na "Ostatniego Mohikanina", kiedy to czytając, w naszej wyobraźni będziemy widzieli piękne obrazy z kina.

Nic to jednak. Bo i na to jest sposób. Wystarczy pięcioksiąg czytać zgodnie z kolejnością, czyli "Ostatniego Mohikanina" poprzedzić "Pogromcą Zwierząt". Wówczas postacie, które wystąpiły w filmie, będziemy mogli poznać w zupełnie innych warunkach, w zupełnie innej opowieści, a wówczas ich postępowanie na kartach "Mohikanina" będzie jaśniejsze i pełniejsze.

Uważam, że cały pięcioksiąg to jedno najważniejszych osiągnięć literatury przygodowej, podwalina wielu innych tego typu powieści na świecie. Film jest piękny, to prawda, ale pięcioksiąg składa się z pięciu fantastycznych książek. Przeczytanie "Ostatniego Mohikanina" zaś, nawet jeśli obejrzało się film, będzie smacznym przekąskiem.

Jeśli filmu nie oglądaliśmy, to wówczas ta książka jest wytworną ucztą.
Użytkownik: Speculum 29.06.2008 22:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Jestem zmuszony niezgodzi... | kceb
Warto także zauważyć, że fabuła filmu różni się od książkowej. Może warto przeczytać właśnie po to, by wyłapać te różnice? Zastanówmy się, kim jest Alice, a kim Cora, chociażby.

Osobiście z przyjemnością czytam Coopera do poduszki, bo stworzył prawdziwe opowieści przygodowe, które moją ostygłą krew budzą do życia ;-). Nieścisłości nie przeszkadzają, jeśli złoży się je na karb tego, że świat opisany to już fikcja, dla nas, współczesnych, niedostępna i niedosiężona. Pewne elementy fabuły irytują... chyba najbardziej ograniczony purytański śpiewak hymnów.

Po film zaś sięgam, gdy mam ochotę popłakać (tak...) i podziwiać piękno przyrody. W muzyce Morricone rzeczywiście zaklęte są indiańskie tajemnice.

Użytkownik: bazyl3 30.06.2008 08:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Warto także zauważyć, że ... | Speculum
A skąd, że tak spytam, muzyka Morricone w "Ostatnim Mohikaninie"? :D
Użytkownik: janmamut 30.06.2008 08:38 napisał(a):
Odpowiedź na: A skąd, że tak spytam, mu... | bazyl3
Pewnie z "Misji". :-) A bo to da się tych Indian rozróżnić? ;-)
Użytkownik: bazyl3 30.06.2008 08:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Pewnie z "Misji"... | janmamut
A propos "Misji", to do dziś żałuję, że nie namówiłem szwagra na zagranie "Gabriel's Oboe" na swoim ślubie :(
Użytkownik: Speculum 01.07.2008 11:25 napisał(a):
Odpowiedź na: A propos "Misji", to do d... | bazyl3
No jak to, przecież Morricone skomponował muzykę, wyreżyserował i na dodatek zagrał trzy główne role! Nie niszczcie moich złudzeń!

(Kajam się i zwijam ze śmiechu nad własnym roztargnieniem, żeby nie powiedzieć - głupotą).

A Misji nigdy nie obejrzałam, wstydzę się. Rozróżniam Indian, ba! nawet Hindusów... W takich chwilach marzy się w Biblionetce o funkcji 'edytuj'.

:-)
Użytkownik: lachus77 14.03.2010 14:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Przyznam szczerze, że jes... | bazyl3
W filmie Sokole Oko i starsza córka płk. Munro są w sobie zakochani; w książce nie ma o tym mowy; to jedna z różnic między tymi dziełami; przyznam jednak, że i powieść, i film mogą się podobać (może wymieniona jedynie przeze mnie kolejność powinna być odwrotna?).
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: