Dodany: 28.07.2008 15:14|Autor: Annvina
Pourodzinowa refleksja
Co jakiś czas przychodzi w życiu dzień, w którym daje się lub dostaje się prezent. Przynajmniej dwa razy w roku – na urodziny i pod choinkę. Niektórzy obchodzą jeszcze imieniny, różne rocznice, a także walentynki, dzień kobiet, dzień matki, dzień dziecka, dzień babci, dzień dziadka, dzień wiosny... Ups! Chyba się troszkę zagalopowałam. W każdym razie większość ludzi lubi dostawać prezenty, nie każdy lubi kupować, ale to już inna bajka.
No więc dajemy lub dostajemy prezenty. Małe i duże, drogie i tanie, kupne i wykonane ręcznie... i to najważniejsze kryterium: trafione i nietrafione.
I tak sobie myślę, jaką wielką sztuką jest kupowanie prezentów. Jak dobrze trzeba znać drugiego człowieka by kupić mu prezent, z którego naprawdę się ucieszy. Jak dobrze trzeba znać jego zamiłowania, zainteresowania, styl ubierania, wystrój mieszkania, gust literacki... a także zawartość mieszkania (i biblioteczki), by nie dublować posiadanych sprzętów...
Przypominam sobie dziesiątki nieprzydatnych, nie pasujących, czasem wręcz brzydkich, po prostu nietrafionych prezentów zalegających szafy, piwnicę i strych, głupio wyrzucić, jeszcze głupiej przekazać dalej...
Dlatego uważam, że czasami, zwłaszcza jeśli nie znamy zbyt dobrze osoby obdarowywanej, lepiej jest kupić prezent „zużywalny” lub „przekazywalny” – butelkę dobrego wina, eleganckie słodycze, neutralny kosmetyk (pod warunkiem, że dana osoba nie ma alergii), bukiet kwiatów.
Jedynym prezentem który w moim przypadku zawsze "trafia" jest książka – jeszcze nigdy nie dostałam książki, która by mi się nie podobała. Może po prostu moja rodzina i przyjaciele wiedzą, co lubię czytać. Nawet wegetariańska książka kucharska otrzymana od cioci wegetarianki na któreś urodziny, choć w pierwszej chwili nie wywołała entuzjazmu, po latach doczekała się uznania. Sytuacja wygląda gorzej, gdy ktoś nie czyta. Takiej osobie ani nie kupimy książki ani nie dostaniemy od niej książki... Jeśli jeszcze gust takiej osoby znacznie różni się od naszego, prezent od niej może okazać się katastrofą. Jeśli jednak mamy wśród swoich bliskich mistrza kupowania prezentów, który już kilka tygodni, a nawet miesięcy przed okazją delikatnie bada nasze pragnienia, na zakupach wyłapuje tęskne spojrzenia lub robi wywiad wśród znajomych, możemy bez obawy rozerwać kolorowy papier i szczerze ucieszyć się z zawartości...
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.