Dodany: 04.08.2008 17:19|Autor: Laila
dwa małe rozczarowania schowkowe.
Przy ostatniej wizycie w antykwariacie udało mi się dostać dwie książki, które od jakiegoś już czasu miałam w schowku: "Niebieski autobus" Barbary Kosmowskiej i "Wyczerpać morze" Jana Dobraczyńskiego.
Zaczęłam od Kosmowskiej. Nie powiem, łatwo się tę powieść czytało, momentami była śmieszna, choć tak w ogólnej wymowie raczej smutna, trochę z rozpaczą, trochę z rezygnacją. Jednak trudno, bardzo trudno mi było wczuć się w sytuację bohaterki, podchodzącej to większości spraw jakoś tak biernie, bez zaangażowania. I nie porwała mnie jej historia, choć nie można jej odmówić realizmu. A może właśnie dlatego?
Przed chwilą zaś skończyłam "Wyczerpać morze". Coś magicznego było w tytule, i to chyba on mnie przyciągnął. Spodobał mi się pomysł - świata po końcu świata. Jednak czegoś brakowało w wykonaniu. Nie wiem, czemu, ale jakoś nie potrafiłam współodczuwać z bohaterami. Wszyscy wydali mi się jacyś tacy słabi, bezbarwni, albo z kolei egoistyczni i skupieni na sobie. Niby każda z bliżej opisanych postaci miała jakąś osobowość, odrębną konstrukcję psychiczną, ale z bliska wydały mi się takie jakieś papierowe.
To są takie małe, słabe czwóreczki.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.