Jak w temacie - w odpowiedzi na takie oto informacje wydawców umieszczane na okładkach dzieł mocno okrzyczanych, i dlatego rozpoznawanych przez większość polskich czytelników:
"[...] to jeden z najwybitniejszych przedstawicieli dwudziestowiecznej literatury"
"Debiut powieściowy kultowego pisarza."
"....popularny i ceniony pisarz brazylijski"
"Jego książki odniosły ogromny sukces na całym świecie".
Nie napiszę skąd te cytaty - łatwe do odnalezienia, bo takich dwóch, co ukradło księżyc, polskie wydawnictwa promują od jakiegoś już czasu. I niech sobie promują. A naści! Ale muszą tak łgać w żywe oczy?!
Na temat pana Coelho nic nie rzeknę, bo wiele Ci o nim już w Biblionetce napisano. Lekturę książek drugiego z tak wychwalanych pisarzy - Vasconcelos - mam właśnie za sobą. I o ile do określenia pierwszej z nich, które nasuwa mi się bezwiednie, mogę dodać przymiotnik "śliczny ...." (proszę policzyć kropki i zgadnąć - nie napiszę, bo możliwe, że zostałabym zlinczowana), to w stosunku do drugiego tomu takiego przymiotnika dodać nie mogę. Naprawdę bardzo się starałam, ale nawet moja miłość do literatury iberoamerykańskiej nie pomogła. :-/
Lubię literaturę latynoamerykańską i cenię pisarzy brazylijskich. I mam wrażenie, że popularność obecnie promowanych twórców pochodzących z tego kraju wypacza całkowicie pojęcie czytelników o literaturze brazylijskiej i utrze się kolejne powiedzenie, jak w przypadku seriali brazylijskich, które stały się synonimem kiczu.
Dlatego chcę zaproponować lekturę, moim zdaniem, znacznie lepszą i z wyższej półki.
I nie, nie. Nie jestem krytykiem i to moja indywidualna ocena czytacza brazylijskich powieści, ale powstrzymać się nie mogę, bo różnica między pisaniem i pisaniem zda mi się jako ta przepaść bezdenna i żal serce me ściska na myśl, że ktoś mógłby literaturę brazylijską kojarzyć jedynie z tymi dwoma okrzyczanymi w Polsce pisarzami i na tym poprzestać.
I to jest MOJA PROMOCJA i MOI PROTEGOWANI.
Mario de Andrade (1893-1945)
===============================
Macunaíma, bohater zupełnie bez charakteru: Rapsodia (
Andrade Mário de (Morais Andrade Mário Raul de))
O Macunaimie były już czytatki, dodam więc tylko, że chociaż, jak dla mnie poziom absurdu w tej książce zawarty, przekroczył znacznie moje możliwości absorpcyjne, to jednak zmysłu obserwacji zachodzących w społeczeństwie zjawisk oraz językowej maestrii Andrademu odmówić nie można. Piszą znawcy, że jest on jednym z prekursorów współczesnego języka Brazylijczyków, i że bez niego nie byłoby może mistrza Guimaraesa Rosy, o którym za chwilę.
Czytatki:
www.biblionetka.pl/...
www.biblionetka.pl/...
Guimarães Rosa João (1908-1967)
===============================
W Polsce wydano dwie książki tego autora:
Wielkie pustkowie (
Guimarães Rosa João)
i
Soropita; Buriti (
Guimarães Rosa João)
Pięknie o prozie Gimaraesa Rosy pisze profesor Siewierski w swej książce
Jak dostałem Brazylię w prezencie (
Siewierski Henryk)
:
„Emanująca z ludycznego, nie okiełznanego przez żadną gramatykę sposobu narracji, z wypowiedzi i zachowań bohaterów radość życia jest jednym z największych odkryć Rosy. Radość ta łączy się nierozdzielnie z religijnością, byłaby bowiem niemożliwa bez tych więzi, które spajają człowieka z bliskim i dalekim otoczeniem i z tym, co go przerasta, nadając ludzkiemu życiu sens zintegrowany z sensem wszechświata. By wywołać ducha tej pierwotnej religijności i »przywołać radość, jak przywołuje się deszcz w nieszczęściu przedłużającej się suszy«, Guimarães Rosa wchodzi niejako w rolę szamana, wydobywając z języka tajemne moce, zaklęcia, dając swemu porte parole prawo przekraczania zasad logiki zwykłego dyskursu. Tu już nie wystarczy naśladowanie języka brazylijskiej prowincji — konieczne jest twórcze wykorzystanie możliwości tego tworzywa, które jak ognista, niezakrzepła jeszcze lawa stawia mniejszy opór niż spetryfikowana mowa metropolii”.
A ja mogę do tego dołożyć jedynie swoją czytatkę po lekturze „Wielkiego pustkowia”:
www.biblionetka.pl/...
PS. „Soropita; Buriti”, która już od początku zachwyca, doczeka się zapewne kolejnej notki.
Jorge Amado (1912-2001)
===============================
Miał swój "wielki dzień" w pereelowskiej Polsce, kiedy to, jak większość iberoamerykańskich pisarzy, przeżywał swój romans z komunizmem - wydawano go hurtowo i w większości były to tłumaczenia autoryzowane. Potem, wydano jego kolejne książki, które mniej może skłaniały się ku podkreślaniu różnic klasowych (choć nadal ukazywały świetnie podpatrzone sceny z życia brazylijskiego społeczeństwa), skrzyły natomiast humorem.
Nie będę pisać o książkach z okresu fascynacji Amado krajami demokracji ludowej, bo ich jeszcze nie czytałam (chociaż mam plan do nich zajrzeć, bo bez względu na tematykę, co do jakości pisania nie mam wątpliwości!), ale zachęcam do lektury tych, które powstały w późniejszym okresie życia pisarza.
Wspomogę się fragmentem z posłowia Zygmunta Kałużyńskiego (chyba do „Gabrieli” – stara notatka i nie zapisałam skąd. )
„W późniejszych utworach opowieści o życiu wyzyskiwanych mas ustępują miejsca akcentom humorystycznym, kpiącym, żartobliwym opisom relacji międzyludzkich, śmieszności ich przyzwyczajeń:
Gabriela, goździki i cynamon (
Amado Jorge)
(1958) - ukazująca niepokorną, dumną dziewczynę,
Pasterze nocy (
Amado Jorge)
(1964),
Dona Flor i jej dwóch mężów (
Amado Jorge)
(1966),
Tereza Batista wojowaniem zmęczona (
Amado Jorge)
(1973), Tieta do Agreste (1977), Farda Fardăo Camisola de Dor-mir (1979), O Sumico da Santa (1988). Amado jest także autorem sztuki teatralnej, monograficznej rozprawy
Opowieść o Castro Alvesie (
Amado Jorge) (1941), powieści biograficznej
Rycerz nadziei: Życie Luisa Carlosa Prestesa (
Amado Jorge) (1945)”.
Polecam gorąco tych pisarzy i te książki – to warta poznania literatura!
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.