Czytatka w zabawę słowami czyli jak bardzo byłem kontent po zzuciu butów:)
Od lat sobie obiecuję, że jednego dnia założę taki zeszyt, w którym spiszę wszystkie słowa, które mnie śmieszą z niewiadomych przyczyn. Taki zwariowany plan, który chyba nigdy nie dojdzie do skutku. A nadal- w myślach, a nie na papierze mogę wielbić słowo "esencja".
Zawsze lubiłem zabawy słowami. Kiedyś ułożyłem taki kalambur:
"Jakoś jak ość jakość ma kość" - czyli z niewiadomych przyczyn kość ma jakość ości - jest bardzo cienka.
Czasem tworzę też nowe słowa - choć pewnie wielu z Was tak robi. Dla mnie "żarcik" pozostanie na zawsze małą przekąską.
Miałem też słabość do archaizmów, zwłaszcza do słowa "kontent", które śmieszy mnie za każdym razem, gdy je widzę. Pamiętam taki dialog między mną, a kumplem:
Ja: - Czy jesteś kontent z tego powodu?
Kumpel: - Tak, bardzom rad.
Jednego dnia zwróciłem się do swojego Przyjaciela:
- Odnoszę wrażenie, że besztasz mnie dziś wzrokiem - dla zainteresowanych: nie ja tak normalnie nie mówię, czasem się tylko zakradnie w moje słowa jakiś chochlik:)
- Co robię? - odparł. - Michał, dziś już nikt nie używa takich słów!
- No ale besztasz - upierałem się.
- Nie besztam - uspokoił mnie, po czym wybuchnął: - Przez ciebie użyłem tego słowa! - no i zbeształ mnie... kuksańcem.
Niekiedy potrafiłem układać całkiem oczywiste zdania, po których składałem się ze śmiechu: "Na wiosnę rosną sasanki i przylaszczki":)
Jednak szczyt moich lingwistycznych zabaw nadszedł w ostatniej klasie liceum. Z nudów zacząłem skrobać pojedyncze słowa na marginesie swego zeszytu. Nieświadomie wybrałem te, które mnie najbardziej śmieszyły: esencja, zzuć, kontent, , zakąska, perswazja, lewarek... itd.
Kiedy zapisałem już w poprzek dwie linijki marginesu, podałem zeszyt koleżance Ta chichocząc odwróciła stronę i szybko zapełniła następny margines. Mam przed sobą jej drobne pismo:
"czajnik, Zygmunt, orzeł biały, nibynóżki, knefle, platyna, rzepa, brzózka, dlaczego? partykuła, fenomen"
Tych z Was, którzy doszukują się w tym zaczątku (to słowo też lubię "zaczątek" hehe) wspaniałej historii miłosnej muszę rozczarować. Niemniej zapełnialiśmy marginesy, zabijając nudę. Nauczyciele mówili o pierwiastkach, tarciu, bitwach, kontynentach, chloroplastach, a my chichotaliśmy nad tym co spontanicznie pisaliśmy do siebie - wiadomości bez sensu i treści, ale sprawiające wiele radości.
Jeśli mielibyście ochotę "sprawdzić się" w spontanicznych słowach - to zapraszam tu - w tej czytatce. Nie mam żadnych reguł - poza jedną porządkującą - niech to będzie po jednym słowie na każdą literę - oczywiście bez wszystkich "kreseczek" i "ogonków" oraz "y".
Wiem, to za bardzo nie ma sensu, ale nie wszystko musi go posiadać. Może ktoś zachichocze nad Waszymi "litaniami". Piszcie pierwsze słowa, jakie Wam przyjdą do głowy!
Ja zacznę. Zapraszam.
"ameba, brulion, cella, dynia, elekcja, fatalizm, groszek, huba, impresja, jajko, klaustrofobia, latryna, łękotka, masaż, nóżka, opuszka, przylaszczka, róż, stonoga, tatuaż, uwagi, warcaby, zakład"
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.