Dodany: 12.02.2009 14:34|Autor: shalava

Nie taki wampir straszny...?


Uwaga! Tekst zawiera obszerne streszczenie utworu!


"Wampir z Ropraz" to nie powieść. To też nie nowela. To opowiadanie, którego fabuła osadzona jest w zacofanej i zabobonnej Szwajcarii początku XX wieku.

Otóż w roku 1903 na miejskim cmentarzu w Ropraz zostają odnalezione zwłoki młodej, pięknej dziewczyny. Ale to nie wszystko. Zwłoki są rozszarpane, głowa prawie oderwana, serce wycięte, a przeżute części jej ciała porozrzucane są po cmentarzu. Co w takim wypadku staje się priorytetem małej wiejskiej społeczności? A i owszem - znalezienie mordercy, tym bardziej, że kolejne zwłoki są bezczeszczone, a święta ziemia cmentarna kolejny raz przekopywana...

Kim jest tajemniczy morderca, tytułowy wampir? Nie myśl, czytelniku, że będziesz musiał rozwiązać kolejną zagadkę kryminalną. O nie! Tym razem autor podaje nam wszystko na tacy. Wiemy, kto jest podejrzany, kto aresztowany. Wiemy też, że za wampira uznany zostaje Charles-Augustin Favez. Bo któż lepiej pasuje do roli zboczonego zabójcy, niż człowiek chory, z czerwonymi oczami i wielkimi zębami? Który w dodatku gwałcił jałówki (!)? Cóż z tego, że dowody nie wskazują jednoznacznie na Faveza, a badania lekarskie mówią o tym, że ten dwudziestoletni facet nie byłby w stanie (ani fizycznie, ani psychicznie) zabić człowieka. Nie! Ludność Ropraz i okolicznych wiosek ma swojego wampira i to jest najważniejsze.

Tak naprawdę "Wampir..." nie jest jakimś tam sobie makabrycznym opowiadankiem. To studium przemieniania się zwykłego (?) człowieka w ofiarę, którą niekoniecznie jest. To też studium tego, jak strach, niepewność i ekstremalna sytuacja wpływają na człowieka. Chessex zadaje nam też pytania o to, kiedy, gdzie i dlaczego rodzi się w człowieku zło. Zadaje pytanie o to, co jest ważniejsze - racjonalizm czy przeczucia i chęć zaspokojenia swojego (złudnego) poczucia bezpieczeństwa (prawie jak Mickiewiczowskie szkiełko i oko:)).

Narrację Chessex prawie bez przerwy zmienia - raz pisze w 1. osobie, raz w 3. Raz jest w centrum wydarzeń, raz - z boku. To jest obiektywnym narratorem - to znowu stosuje mowę pozornie zależną.

Bardzo, ale to bardzo podobało mi się, że autor w pewnych momentach przechodzi w styl niemal biblijny. Zaczyna zdania od spójnika, buduje wypowiedzi w sposób typowy dla Księgi Ksiąg. A to (oraz krucyfiksy, czosnki i inne "czynniki obronne") z kolei świetnie kontrastuje z protestancko-kalwińską Szwajcarią.

Zakończenie tak naprawdę jest bardzo proste, ale też sugestywnie - bardzo sugestywnie - pokazuje, jak przewrotne może być życie, jak łatwo z kata stać się bohaterem, jak z mordercy stać się tym, przy którego grobie modli się dziennie kilka setek osób.

Duszno, strasznie, ciemno i mrocznie jest w tym opowiadanku. Ale może to i dobrze...?



[Recenzja ukazała się również na moim blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2472
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: dansemacabre 13.02.2009 06:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Uwaga! Tekst zawiera obsz... | shalava
Mnie również podobały się eksperymenty narracyjne. I tylko niepokoi, że w pisaniu o tej książce wciąż powtarzamy podobne wnioski (poczytaj inne recenzje tytułu, m. in. na wp.pl), a Chessex być może gdzieś tam ukrył jeszcze jakąś ważną myśl, do której trudno jest dotrzeć...
Użytkownik: shalava 13.02.2009 09:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie również podobały się... | dansemacabre
Przeczytam chętnie te inne recenzje:)
Może rzeczywiście "Wampir" ma jakąś głebszą myśl, którą trudno odkryć. A może to jest tak, że odkrywa się ją dopiero po przeczytaniu ksiązki kolejny raz? Może to jest tak, że na tyle mocno skupiamy się na tym, co widać na pierwszym planie, że nie widzimy tego, co tak naprawdę w ksiązce jest ważniejsze.
Pamietam, jak kiedyś czytałam w "Literaturze na świecie" eseje, wiersze i opowiadania Chessexa, a przy nich "Wampir", niestety, wypada dość blado...
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: