Dodany: 02.02.2009 11:27|Autor: lachus77
"Król węgiel", czyli "Germinal" po amerykańsku
Każdy, kto czytał „Germinal” Emila Zoli, zapewne pamięta jego początek, gdy do miejscowości Montsou, gdzie znajduje się kopalnia „Le Voreux”, przybywa w poszukiwaniu pracy bezrobotny maszynista, Stefan.
W analogiczny sposób rozpoczyna swą historię o życiu górników Upton Sinclair w powieści „Król węgiel”. Na stacji kolejowej, w niewielkim miasteczku Pedro, pojawia się młody, nikomu nieznany człowiek, który usilnie próbuje się dostać do kopalni „Pine Creek”. Nazywa się Hal Warner, ma około dwudziestu lat i jest, jak się okaże, studentem kolegium, który postanowił na własnej skórze poznać życie górników i zweryfikować teorie profesorów ekonomii politycznej o powszechnej równości i sprawiedliwości. Jednakże dla kogoś takiego jak on, człowieka z elity, pierwsze doświadczenia będą wstrząsem:
„Przybył tu wiedziony miłością dla człowieka i ciekawością poznania – lecz oba te motywy zagasły. Jakże może człowiek o subtelnych nerwach, świadomy wyrafinowanych uroków życia, nauczyć się kochać tych ludzi, którzy obrażali każdy jego zmysł - smrodem drażnili jego powonienie, bełkotem jego uszy – a całą ohydą szkaradzieństwa – jego oczy?”[1].
Mimo wszystko bohater pod przybranym nazwiskiem Joe Smith zatrudnia się na kilka tygodni jako stajenny w kopalni, a później pomocnik górnika. Od podszewki poznaje nieludzkie warunki pracy robotników kopalnianych, ich codzienną walkę o normalne życie, a także wyzysk i grabież wszechwładnej i skorumpowanej spółki zarządzającej kopalniami w Dolinie Północnej – „Powszechnego Towarzystwa Opału”. Uświadamia sobie również, że na dobrobyt i luksus wybrańców losu pracują tysiące anonimowych, odartych z godności i człowieczeństwa ludzi:
„[…] węgiel ten rozsyłano na krańce ziemi, do miejsc, o których górnicy nigdy nie słyszeli; węgiel ten obracał koła fabryk, których produktów górnik nigdy nie zobaczy. Wytworzy cenne jedwabie dla pięknych pań; będzie szlifował cenną biżuterię dla ich ozdoby [...]. I piękne damy w swych drogocennych jedwabiach, klejnotach, będą jadły, spały, śmiały się i odpoczywały – i nie będą wiedziały nic więcej o tępych stworach ciemności, aniżeli te tępe stwory wiedzą o nich”[2].
Podczas pobytu w osadzie Hal spotyka się z organizatorem krajowego związku górników, Tomaszem Olsonem. To on mu powie, że należy przede wszystkim zmienić mentalność górników, którzy nie umieją ze sobą współdziałać, są grupą ludzi niezorganizowanych i zastraszonych:
„Największy nasz wróg siedzi w głowach robotników, dla których chcemy pracować [...]. Są nieświadomi, trzymani w ciemnocie celowo. Kapitaliści sprowadzają ich tutaj i mają pewien system działania, aby nie dopuścić do ich zorganizowania się [...] – oni są narzędziem w rękach kapitalistów”[3].
Od tej chwili Hal Warner rozpocznie osobistą kampanię na rzecz poprawy warunków pracy górników w Dolinie Północnej. Wypowie prywatną wojnę samemu zarządowi „Powszechnego Towarzystwa Opału” i stojącemu na jego czele właścicielowi kopalń, Piotrowi Harriganowi. Obejmując posadę kontrolera wagowego w kopalni, świadomy związanego z tym ryzyka, opowie się po stronie robotników i w obronie ich praw, nieprzestrzeganych przez zarząd i bezwzględnie przez niego łamanych.
Punktem zwrotnym w życiu bohatera będzie moment eksplozji w drugim szybie, który zarząd zbagatelizuje, nie spiesząc na ratunek zasypanym górnikom. Wówczas Hal, bezskutecznie szukając pomocy u wysoko postawionych stróżów prawa i porządku publicznego, uprzytomni sobie w pełni pietrzące się przed górnikami trudności w ich walce z kapitalistami o godziwe życie.
Ale wojna została wypowiedziana, dlatego należy sięgnąć po oręż i walczyć o swoje. Dzięki zaangażowaniu Hala robotnicy zaczną się nareszcie organizować, powstanie pierwszy związek, na którego czele staną jego przyjaciele z kopalni. I choć początki, jak to zwykle bywa, będą trudne i nieporadne – pierwsze lody zostaną przełamane, a wiara młodego socjalisty w słuszność sprawy udzieli się również górnikom z „Pine Creek”, do których powie:
„Należycie do Związku! Podtrzymacie go, bez względu na wszystkie następstwa! Jeżeli was wyrzucą, to zaniesiecie ideę Związku do innej kopalni! Będziecie pouczać innych górników i nigdy nie dopuścicie, aby idea organizacji zamarła w waszych sercach! W organizacji – wasza siła; w organizacji – zwycięstwo robotników! Nigdy o tym nie zapominajcie! Pamiętajcie – Z w i ą z e k!”[4].
Hal Warner, wyrodny potomek właściciela kopalń, czarna owca rodziny Warnerów, wróci do domu ojca jak syn marnotrawny, ale idea walki z wyzyskiem kapitalistów i ziarno wiary w zwycięstwo sprawiedliwości i prawdy padnie na podatny grunt.
Odtąd górnicy, czego się można tylko domyślić, bo w powieści nie ma już o tym mowy, świadomi swej siły w jedności, zupełnie jak robotnicy w pewnym komunistycznym kraju Europy Środkowej, rozpoczną walkę ze swym wrogiem, walkę trudną i długotrwałą, ale nie beznadziejną. Podążą drogą cierniową i wyboistą, pełną wertepów i kamieni, na której końcu jednak jak w ciemnym tunelu skrzy się światło nadziei.
A sam Hal Warner? Targany wątpliwościami i niepewnością o los górników z całą pewnością nie będzie już tym samym człowiekiem co kiedyś, to znaczy zarozumiałym i zapatrzonym w siebie Anglosasem przekonanym o swej wyższości klasowej.
„Król węgiel” Uptona Sinclaira, podobnie jak „Germinal” Emila Zoli, jest powieścią naturalistyczną o życiu górników. Można zauważyć między tymi utworami wiele podobieństw (Hal przypomina Stefana, Mary Burke – Katarzynę, początek i zakończenie powieści są zbieżne), ale także i różnic. Podczas gdy w kopalni „Le Voreux” dochodzi do strajku, który ostatecznie kończy się fiaskiem, w Dolinie Północnej górnicy za namową głównego bohatera (a za podszeptem agitatorów) dopiero zaczynają się jednoczyć i tworzyć wspólnotę (świadomi tego, że w jedności siła), dzięki której później razem staną przeciw wrogowi.
Zanim dojdzie do walki, robotnicy muszą się do niej przygotować, aby nie zaprzepaścić szansy, która może się już nie powtórzyć. Górnicy z „Pine Creek” nie są jeszcze na nią gotowi, ale być może nawet do niej nie dojdzie, gdy zarząd kopalń zobaczy, z jaką siłą ma do czynienia.
Tak naprawdę trudno powiedzieć, jak się zakończy konflikt górników z „Powszechnym Towarzystwem Opału”, ponieważ sam autor nie daje na to pytanie odpowiedzi. Sinclair podobnie jak Zola wiedział, że rewolucja jest siłą niszczącą, wymagającą cierpień i ofiar, ale być może wierzył też w pokojowe zakończenie sporu, w tak zwaną bezkrwawą rewolucję.
Myślę, że jednak jak większość z nas wierzył w zwycięstwo dobra nad złem, sprawiedliwości nad krzywdą i przemocą, a prawdy nad kłamstwem i obłudą…
---
[1] Upton Sinclair, „Król węgiel”, tłum. Antonina Sokolicz, wyd. Spółdzielnia Wydawnicza "Książka", Warszawa 1948, s. 20.
[2] Tamże, s. 21
[3] Tamże, s. 61-62.
[4] Tamże, s. 248.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.