Dodany: 21.03.2009 23:01|Autor: Laila

Czytatnik: Notes

Parę wspomnień z ostatniego czasu


1. Wspomnienie teatralne.
Wybrałam się z przyjaciółką do Teatru Wybrzeże (scena kameralna w Sopocie) na "Farsę z Walworth" Endy Walsha. Sztuka opowiada o ojcu i dwójce synów, emigrantach z Irlandii mieszkających w Londynie. Ojciec zmusza swoich dorosłych już synów do odgrywania dziwnych scenek rodem z kryminału. Komiczne momenty mieszają się z dramatycznymi i trochę przerażającymi, z początku nie bardzo wiadomo, o co chodzi, ale z każdą chwilą wiemy coraz więcej o tym, co naprawdę się zdarzyło...
Na początku troszkę się nudziłam i nie mogłam złapać sensu przedstawienia, ale szybko zdarzenia pochłonęły mnie całkowicie. Przede wszystkim godna pochwały była gra aktorów - stworzyli postacie, które bawią, wzruszają, przerażają. Prawie dwie godziny minęły zanim się obejrzałam.

2. Wspomnienie książkowe nr 1.
Już od jakiegoś czasu w wolnych chwilach czytałam opowiadania Himilsbacha, zebrane w jeden obszerny zbiór. To dobra opcja na mój tryb życia: bez wyrzutów sumienia, że nie zajmuję się nauką, czytałam wieczorem przed snem po jednym opowiadaniu. Mamy tu całkiem pokaźną galerię postaci: podejrzanych typków z biednych dzielnic Warszawy, w tym typowego warszawskiego cwaniaczka, ludzi rozpoczynających nowe życie po wyjściu z więzienia, kamieniarzy (to środowisko Himilsbach z pewnością odmalował bardzo dobrze), dzieci i dorosłych w czasie drugiej wojny światowej. I to nie te bohaterskie dzieci i bohaterskich dorosłych, ale szarych, biednych ludzi, usiłujących przeżyć za wszelką cenę, nawet za cenę utraty "honoru". H. od razu skojarzył mi się z Hłaską, może trochę z Grzesiukiem (przez tego Warszawiaka-cwaniaczka).
Świetny jest język, styl tego autora - dla mnie to w ogóle pierwsze spotkanie z nim, wcześniej nawet nie kojarzyłam nazwiska. Podobała mi się ta prostota, z jaką pisał, brak patosu, raczej obiektywne, rzetelne przedstawienie sytuacji - i pozostawienie oceny czytelnikowi. Paradoksalnie coś takiego często wywołuje najwięcej emocji - tym bardziej, że są one nieukierunkowane, niekontrolowane - od czytelnika zależy, na co zwróci uwagę, co go poruszy, co wyłapie z jednolitego (i wcale przy tym nie nudnego!) przekazu.

3. Wspomnienie książkowe nr 2. Rozczarowanie.
Już od jakiegoś czasu polowałam na "Trudną drogę z piekła", swego rodzaju biografię Marilyna Mansona napisaną przez niego razem z Neilem Straussem. Z pewnością wielu z Was kojarzy to nazwisko, rozsławione raczej przez liczne skandale i prowokacje niż przez muzykę. A szkoda - bo akurat muzyka to to, co w tym zespole i jego twórcy cenię najbardziej.
Włączyłam więc sobie jego twórczość. Piosenki, których melodię i tekst znam niemal na pamięć, tak często mi towarzyszą, i tak wiele w nich znajduję dla siebie. I zaczęłam czytać o ich twórcy, z nadzieją, że dowiem się, kim jest autor czegoś, co tak trafia do mnie.
Dowiedziałam się, i... jakoś rozczarowało mnie to. Mały chłopiec, Brian Warner, który odkrywa chore przyzwyczajenia swojego dziadka. A później nie odnajduje się w szkole, wśród rówieśników. Który chyba od najwcześniejszych lat cierpi na niedosyt uwagi - a wymagania ma ogromne. Nie wiem, czemu z całego jego życia wybrane zostały akurat te określone fragmenty - najbardziej obrzydliwe, zwyrodniałe, szokujące, dla odmiany czasem smutne i dobijające i tak już zmęczonego czytelnika. W pewnym momencie przestaje to wszystko zaskakiwać czy nawet zniesmaczać. Po prostu tak, jakby powszedniało.
Chodzi o to, że ciężko mi uwierzyć, że nie było w jego życiu momentów dobrych, i że momenty dobre nie kształtowały go jako twórcy.
Kolejnym problemem jest sama jego osobowość... Słuchając tekstów, które napisał, niejako przenosiłam je na jego osobę - myślałam o kimś bezkompromisowym, konsekwentnym, o własnym, silnym systemie wartości, próbującym innych zmusić do myślenia. A "Trudna droga z piekła" pokazała mi kogoś, kto nie potrafi sam utrzymać się w ryzach, nie radzi sobie z uzależnieniem - jednocześnie twierdząc, że pogardza uzależnionymi, i sam nigdy się takim nie stanie. Kogoś, kto ma problem z wiernością komuś, kogo kocha, i jednocześnie jest tak słaby, że nie przyzna, iż zdradza z własnej winy - zawsze znajdzie się powód: kwas, natrętna dziewczyna, poczucie krzywdy czy cokolwiek... Odniosłam wrażenie, że tylko siebie potrafi kochać, że siebie zawsze usprawiedliwi, że nie widzi w sobie wad czy słabości. Że najchętniej krytykowałby wszystkich (a już szczególnie chrześcijan czy wyznawców jakiejś religii) za hipokryzję, nie zauważając, że sam nie jest jej pozbawiony. Megaloman i narcyz.
Dlaczego tylko takie fragmenty są w tej książce?
Dlaczego nie napisał o tym, jak powstały poszczególne utwory? O czym myślał, gdy je pisał? Gdy je nagrywał? A gdy są, to czemu tak krótkie i zdawkowe?
I tak właściwie - to o kim czytałam? O Brianie Warnerze, szerzej znanym jako Marilyn Manson, czy o produkcie marketingowym o nazwie Marilyn Manson?
Szkoda też, że polski wydawca - Kagra - niezbyt postarał się, jeśli chodzi o jakość tej książki. Owszem, mamy gruby papier, a w środku mnóstwo rysunków i zdjęć, ale dlaczego książka właściwie bez wyraźnych śladów używania rozkleja się niemal od patrzenia na nią? Po jednokrotnym przeczytaniu połowa kartek wypadła z okładki. I bardzo, bardzo nie lubię błędów ortograficznych i składniowych, które pojawiają się tu trochę za często.
Utwory Mansona wciąż podobają mi się tak samo. Może dlatego, że nie próbuję ich już łączyć z osobą autora. Że teraz szukam w nich już tylko tego, co mi odpowiada.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1674
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 5
Użytkownik: Kaoru 21.03.2009 23:09 napisał(a):
Odpowiedź na: 1. Wspomnienie teatralne.... | Laila
A ja się wybieram do Teatru Wybrzeże i jakoś nie mogę się zebrać... :( Poza tym mam straszą ochotę na "Tajemniczego Mr Love" w Muzycznym :-)
Użytkownik: Laila 21.03.2009 23:48 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja się wybieram do Teat... | Kaoru
Wybierz się koniecznie:) Do Muzycznego też chętnie bym poszła - niestety, trochę przerażają mnie ceny biletów...
Użytkownik: Kaoru 22.03.2009 00:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Wybierz się koniecznie:) ... | Laila
Właśnie mnie też :( Byłam pod koniec stycznia na "Kiss Me, Kate" i podobało mi się bardzo, bardzo. A Mr Love może być całkiem zabawny. Tylko że niestety nie mogę się dostać na stronę TM, żeby sprawdzić kiedy i za ile grają.
Użytkownik: Laila 22.03.2009 12:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie mnie też :( Byłam... | Kaoru
Pewnie już sama na to wpadłaś - najbliższy repertuar można sprawdzić na trojmiasto.pl: http://kultura.trojmiasto.pl/ob.php?id=21

Ja sama byłam w TM ostatnio dobre... 7 lat temu! Jeszcze w gimnazjum, na "Muzyce Queen", "Jesus Christ Superstar", "Evita". Coś magicznego.
Warto też wybrać się do Opery Bałtyckiej - jakiś czas temu widziałam tam "Dziadka do orzechów". A jeśli lubisz balet, to często odbywają się tam popisy uczniów szkoły baletowej. Bilety są dość tanie. :) Na to też zamierzam się wybrać, tylko czasu wolnego tak mało, a możliwości tak wiele... :)
Użytkownik: Kaoru 22.03.2009 12:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Pewnie już sama na to wpa... | Laila
Tak, wiem oczywiście, że na "trójmieście" można sprawdzić repertuar, ale nie ufam tak do końca tej stronie. Już raz mnie poinformowała źle, dlatego wolę się takich rzeczy u samego źródła dowiadywać :)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: