Dodany: 19.10.2006 17:44|Autor: dot59
Klub pustej książki
Przeczytane w „Twoim Stylu”, 11/06, pod wymownym tytułem „Klub pustej książki”:
„Pamiętasz modę na ściany salonu zapełnione po sufit malowanymi na zamówienie portretami fałszywych przodków? Nie zamówiłeś ich? Nie szkoda, na szczęście już minęła. Pojawiła się nowa, tym razem na spuściznę duchową. Jeżeli właśnie urządzasz mieszkanie, a Twoja kolekcja książek jest zbyt skromna i półki świecą pustkami, możesz zamówić imponujący zestaw... grzbietów imitujących bogaty księgozbiór. Oprawne w skórę woluminy i złote tłoczenia na pewno zrobią piorunujące wrażenie na gościach. Pamiętaj jednak, by zamówić tytuły tak nudne, by nikomu nie chciało się po nie sięgnąć. Chmielewska, Grochola, Kofta zakazane, bo wszyscy rzucą się na czytanie i Twoja reputacja bibliofila może ucierpieć.”
Autor (-ka?) notatki pisze o atrapie biblioteki z wyraźną ironią, ale... na zakończenie podaje adres www przedsiębiorstwa, w którym takową można zamówić.
A ja, bibliofil niepozorowany:
po pierwsze, wiem, że to już było, o czym dowiedziałam się m.in. z kapitalnej „Mojej historii czytania” A.Manguela (recenzja w przygotowaniu),
po drugie, zazdroszczę snobom tych półek, na których mogłabym wreszcie porządnie poukładać wszystkie zbierane z zapałem i miłością książki, teraz poupychane w kilku rzędach w każdym wolnym miejscu w meblościankach, w szafie z ubraniami i gdzie się da.
Moja wymarzona biblioteka to jednak nie reprezentacyjne półki w salonie, ale przytulny, cały wyłożony sosnowym drewnem pokoik na poddaszu, z widokiem na las, z oszklonymi szafkami na książki z takiegoż drewna (widziałam kiedyś takie w niemieckim katalogu...), z miękką, przytulną sofą i wygodnym fotelem z podnóżkiem, z dyskretnym, ale mocnym oświetleniem. I koniecznie na podłodze pleciony dywanik z gałganków, taki jak robiła moja babcia. Miejsce, gdzie i człowiek, i książka czują się jak w domu.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.