Dodany: 17.01.2006 13:52|Autor: verdiana

Lektura obowiązkowa!


Cierpimy na nerwicę nadmiaru – pisze Tadeusz Nyczek – Żyjemy w kulturze nadmiaru, bestsellerów, układania list Top 10, w której każdy nowy autor to potencjalny żer dla krytyków i wydawców. Liczy się sprzedaż: krzykliwa okładka, która wywalczy sobie spojrzenie „widza” (nie czytelnika), młodzieżowy slang, płomienny romans, historia mrożąca krew w żyłach, sensacja w stylu „zabili go i uciekł”. I celowanie w moment – „Panie, teraz to idą papieże”, jak mawia znajomy hurtownik książek, który równie dobrze mógłby być hurtownikiem kartofli, wszystko mu jedno. I naraz Nyczek zatrzymuje się i pyta: A może tak wrócić do dawnych lektur?

„Lektury obowiązkowe”* są przekorne – to polemika z „Lekturami nadobowiązkowymi” Wisławy Szymborskiej. Takie tytuły nosiły rubryki w „Gazecie Wyborczej”, w której autorzy publikowali swoje felietony, przy czym obmyślili je tak sprytnie, że felietony były czymś innym, niż się wydawały, a więc Szymborska pisała o żelaznym kanonie, który znać koniecznie trzeba, a Nyczek – o lekturach dodatkowych, choć równie wartościowych. Jego „Lektury obowiązkowe” to wybór felietonów Nyczka, a właściwie rzec by można, że felietoników, bo tekściki to króciutkie, na minutę czytania. Paradoksalnie w tym ich siła. Taka skondensowana forma pozwala na skupienie się na samym sednie, na tym, co najważniejsze, dzięki czemu tekst łatwo zapada w pamięć i na długo tam pozostaje. Znajdziemy tam autorów rozmaitych: od mało znanych – np. Żmichowska – do tych, którzy znajdują się obecnie na listach twórców bestsellerów – np. Masłowska.

Teksty są raczej subiektywne, odzwierciedlają sympatie i antypatie autora, napisane lapidarnie, z wdziękiem, z celnymi porównaniami, trafnymi metaforami (to właśnie Nyczek nazwał Stachurę i jemu podobnych egzystencjalnie leworękimi). To lektura obowiązkowa dla tych, którzy lubią czytać nie tylko książki, ale i o książkach.


---
* Tadeusz Nyczek, "Lektury obowiązkowe", wyd. Znak, 2005.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3596
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: Asia. 07.07.2009 20:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Cierpimy na nerwicę nadmi... | verdiana
Do recenzji zakradł się błąd. "Lektury nadobowiązkowe" Szymborskiej to felietony dotyczące książek "dziwnych", które zwykle nie były recenzowane, a nie "żelaznego kanonu, który znać koniecznie trzeba". Szymborska pisze m.in. o takich książkach jak: "Słownik języka łowieckiego", "100 minut dla urody" czy "Budujemy altanę" (choć wśród omawianych przez nią pozycji znajdują się również takie jak "Próby" Montaigne'a czy "Baśnie" Andersena). Nyczek w jednym z felietonów zebranych w tej książce napisał wprawdzie o "Lekturach nadobowiązkowych", że "były całkiem obowiązkowe - zważywszy na osobę Autorki i jakość tekstów", ale miał chyba na myśli felietony Szymborskiej, a nie recenzowane przez nią książki.
Użytkownik: verdiana 07.07.2009 20:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Do recenzji zakradł się b... | Asia.
Dzięki za sprostowanie. :-) Szymborskiej jeszcze nie czytałam, polegałam (poległam? :)) więc wyłącznie na zdaniu Nyczka. :-)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: