Dodany: 20.12.2009 21:25|Autor: Marioosh
Pasjonujący, choć posępny czarny kryminał
Ross MacDonald jest zaliczany, obok Dashiela Hammetta i Raymonda Chandlera, do "świętej trójcy czarnego kryminału" - Hammett ten gatunek stworzył, Chandler wymyślił idealnego głównego bohatera, zaś MacDonald dodał psychologicznej głębi. "Człowiek pogrzebany" jest idealnym przykładem czarnego kryminału, przez znawców tematu uznawanym za jedną z najlepszych książek MacDonalda.
Krótko o treści: akcja zaczyna się w sobotę rano, prywatny detektyw Lew Archer liczy na wolny weekend ("Dziś świętuję. Mam nadzieję, że nic mi nie stanie na przeszkodzie"[1]). Niestety, nic z tego - nasz bohater jest świadkiem sprzeczki młodego małżeństwa, w wyniku której mąż zabiera sześcioletniego syna i mówi, że jedzie z nim do swojej matki. Archer nie byłby jednak sobą, gdyby nie wypatrzył, że w samochodzie oprócz ojca i syna znajduje się też młoda blondynka. Zestresowana kobieta podejrzewa porwanie i prosi detektywa o pomoc w odzyskaniu synka, informując go jednocześnie, że jej mąż od kilkunastu lat wręcz obsesyjnie poszukuje zaginionego ojca. Archer zaczyna śledztwo i wkrótce znajduje zwłoki mężczyzny, niestety, po blondynce i po dziecku nie ma śladu. Poszukiwania tej pary odsłaniają skrywane od lat tajemnice, tuszowane zbrodnie, małżeńskie zdrady i perfidne szantaże.
"Człowiek pogrzebany" jest 16. książką MacDonalda, w której głównym bohaterem jest detektyw Lew Archer. Tym, co odróżnia tego "Archera" od innych jest nastrój - posępny i przygnębiający, nawet sam detektyw jest coraz bardziej zmęczony i zgorzkniały. Wystarczy zresztą spojrzeć np. na wcześniejszy o 22 lata "Ruchomy cel" - tam Archer był cynicznym spryciarzem, a jego język skrzył się ironicznymi gierkami słownymi, tutaj zaś sam mówi: "Żądza odwetu stygła w mojej piersi w miarę, jak się robiłem starszy. Bardziej teraz przemawiała do mnie życiowa ekonomia chronienia wartości najbardziej na to zasługujących. Bez wątpienia należało do nich życie ludzkie"[2]. Warto docenić twórczość MacDonalda właśnie za to, że jego najsłynniejszy bohater starzeje się razem z nim, nie jest wiecznie młodym Supermanem, ale człowiekiem z krwi i kości. Dodatkowo posępny nastrój tej książki pogłębiają opisy miejsca akcji - w okolicy płoną lasy, a ulewny deszcz pojawiający się pod koniec nie przynosi ulgi, tylko staje się kolejnym kataklizmem. Poza tym - typowy "Archer": cięte dialogi, rzeczowe, ale malownicze opisy, a Lew Archer ma niespotykane we współczesnej literaturze hobby: karmienie sójek.
Szczerze polecam tę książkę nie tylko fanom czarnego kryminału czy konkretnie MacDonalda. Szkoda, że nie jest on i nie był u nas szczególnie popularny, czytelnicy z hasłem "czarny kryminał" bardziej kojarzą Chandlera - a szkoda, bo MacDonald to był dobry pisarz.
---
[1] Ross MacDonald, "Człowiek pogrzebany", tłum.Krzysztof Zarzecki, wyd. Czytelnik, 1975, str. 11.
[2] Tamże, str. 278.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.