Dodany: 01.04.2009 07:54|Autor: Meszuge

Umieranie na czwórkę z plusem


W ściśle określonym i bardzo specyficznym sensie ta książka jest – albo przynajmniej może się stać – bardzo ciekawym eksperymentem, a w jego wyniku zupełnie niesamowitym doświadczeniem z zakresu psychologii literatury i samopoznania.

Ale po kolei…

Jak książka powstała, czyli o technicznej stronie zagadnienia.

„Każdego dnia objeżdżam okolicę swojego domu na rowerze, co zapewnia mi wysiłek fizyczny, tak nieodzowny dla mojego zdrowia. W trakcie pięćdziesięciu trzech wypraw rowerowych rozmawiałem z Jeffem za pomocą zestawu głośnomówiącego, a on potem, przez niezliczone godziny, zamieniał moją opowieść – myślę, że mogę ją nazwać pięćdziesięcioma trzema »wykładami« – w niniejszą książkę”*.

Randy Pausch to były wykładowca informatyki na uniwersytecie Carnegie Mellon w Pittsburghu (USA). Jeffrey Zaslow to felietonista "Wall Street Journal", mieszkający z rodziną w Detroit.

Książka jest rozbudowaną wersją ostatniego wykładu, jaki profesor informatyki Randy Pausch wygłosił na Carnegie Mellon – oryginalny wykład trwał niewiele ponad godzinę. Zawiera ona również informacje, jak i dlaczego wykład ten powstał, jak mówca się do niego przygotowywał, jak wyglądała realizacja.

Nie był to wykład z informatyki. Pausch postanowił przekazać studentom, a także innym obecnym na wykładzie osobom (wykładu słuchał też Zaslow), swoją receptę na sukces, na udane, szczęśliwe życie.

Podstawą – według Pauscha – jest zdolność, umiejętność i, niewątpliwie, determinacja w realizacji własnych dziecięcych marzeń. Nieomalże tak samo ważne, ale jednak na dalszym miejscu, jest pomaganie innym w realizacji ich własnych marzeń dziecięcych. Reszta to swoiste zasady, którymi Pausch – jak twierdzi – kierował się w życiu i które pomogły mu osiągnąć to, co chciał osiągnąć. Zasady te przypominają „złote myśli”, jakie można znaleźć w takich poradnikach, jak na przykład Podręcznik wojownika światła (Coelho Paulo) czy Duży mały poradnik życia (Brown Jackson H.). Są to rady i sugestie typu: niech twoje marzenia będą wielkie, szczerość jest lepsza niż bycie na bieżąco, zamiast narzekać – ciężej pracuj, nie przejmuj się zbytnio tym, co ludzie o tobie pomyślą, szukaj w innych tego, co najlepsze, bądź zwolennikiem wspólnoty, nigdy się nie poddawaj, oraz innych w takim właśnie stylu.

Takie rzeczy może nawet przyjemnie się czyta, ale jeśli przez chwilę odrobinę tylko się zastanowić…

Realizacja w dorosłym życiu dziecinnych marzeń? No, pięknie, ale czy dałoby się żyć w kraju, w którym prawie każdy mężczyzna jest żołnierzem, strażakiem lub kominiarzem, a prawie każda kobieta pielęgniarką lub przedszkolanką?

Wiele kobiet twierdzi, że niektórzy mężczyźni wprawdzie dorastają, ale nigdy nie dojrzewają – emocjonalnie pozostają chłopcami do końca życia. Być może mają rację, bo wydaje mi się, że w miarę dojrzewania ludziom zmieniają się też marzenia i to właśnie wydaje się raczej procesem naturalnym.

A te wszystkie recepty życiowe? No, cóż… najczęściej są po prostu naiwne, banalne, bombastyczne lub oczywiste. Albo wszystko po trochu.

Pomimo redakcji Zaslowa, mam wrażenie, że w tekście często zauważyć można irytującą nieco manierę, rodzaj choroby zawodowej większości nauczycieli (dowolnego szczebla), którzy przepracowali w zawodzie dziesięć i więcej lat – chodzi mi skłonność do dzielenia ludzi na dwa tylko gatunki: nauczycieli i uczniów. Z założenia nauczyciele są nieskończenie mądrzejsi od tych drugich, mogą, a nawet powinni pouczać i nauczać. Nauczyciel może największe komunały wygłaszać tak, jakby były to jego własne epokowe odkrycia, a uczniowie… mają prawo podziwiać te perełki mądrości z rozdziawioną paszczą i w zachwycie. Wydaje mi się, że czytelnicy, którzy mają w rodzinie nauczycieli, będą wiedzieli, o co mi chodzi. Poza tym sam Pausch przyznaje się do zamiłowania do kredek białych i czarnych ze wszelkimi konsekwencjami tegoż.

Krótko mówiąc, moja ocena książki brzmiałaby w skrócie tak: być może urokliwa i romantyczna, ale w sumie mocno naiwna i bez większej wartości merytorycznej.

Na początku wspomniałem o eksperymencie i – ewentualnie – doświadczeniu.

Z rozmysłem i celowo, pisząc o „Ostatnim wykładzie”, nie wspomniałem o elemencie, który tu jest bardzo ważny, może najważniejszy, choć nie jestem pewien, czy takim być powinien… A chodzi o to, że ostatni wykład Pauscha w Carnegie Mellon jest faktycznie ostatnim wykładem w jego życiu, bowiem Pausch jest śmiertelnie chory – umiera na raka trzustki. Przeszedł operację, paskudną chemioterapię, ale ostatecznie nic to nie pomogło – pojawiły się przerzuty. Wiadomo, że szans nie ma już absolutnie żadnych. Pauschowi zostało kilka miesięcy życia, na pewno jednak nie więcej niż pół roku.

W tym momencie dokonuje się cudowna metamorfoza: zawartość książki nie uległa zmianie, ale jak z takiej perspektywy postrzegać treść? Randy Pausch umiera, to jego ostatnie wystąpienie, rzec by można, że jego ostatnie słowa. Coś takiego MUSI mieć istotne, a nawet wielkie znaczenie i głęboki sens. Po prostu MUSI – z założenia.

Naiwniutkie (delikatnie mówiąc) i problematyczne rady życiowe w stylu „przyjaciołom kupuj w prezencie pluszowe zabawki”, nabierają jakiegoś specjalnego sensu i nieomalże metafizycznego znaczenia. Wypowiedział je przecież w swoich ostatnich słowach umierający Randolph Pausch, a więc…

„Wypowiedział”? Oczywiście, że „wypowiedział”! A nawet „wygłosił”! On umiera, a to znaczy, że zwykłe „powiedział” lub „stwierdził” wydaje się niewystarczające i jakieś takie… przyziemne.

Czy fakt choroby i bardzo bliskiej śmierci odmienia zawartość książki i jej znaczenie? Czym byłby „Ostatni wykład”, gdyby jego autor cieszył się świetnym zdrowiem, a zrealizował go po prostu z okazji przeniesienia na podobne stanowisko na innym uniwersytecie?

Co ja ostatecznie oceniam? Czy poradnik na dobre życie Randolpha Pauscha, czy może jego… umieranie?



---
* Randy Pausch i Jeffrey Zaslow, „Ostatni wykład”, przeł. Jan Kabat, Wydawnictwo Nowa Proza, 2008, str. 11.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3346
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 4
Użytkownik: Meszuge 02.04.2009 06:23 napisał(a):
Odpowiedź na: W ściśle określonym i bar... | Meszuge
Ostatni wykład Pauscha można obejrzeć i posłuchać tu: http://www.youtube.com/watch?v=ji5_MqicxSo
Użytkownik: agaciau 21.06.2009 08:21 napisał(a):
Odpowiedź na: W ściśle określonym i bar... | Meszuge
W zupełności podzielam Twoje zdanie, Meszuge. I również dałam 4+.
Użytkownik: Meszuge 21.06.2009 10:04 napisał(a):
Odpowiedź na: W zupełności podzielam Tw... | agaciau
Czy Twoja ocena jest efektem tego, że książka Ci się podoba, czy że jest - według Ciebie - wartościowa? Bo, jak się pewnie domyślasz, jedno i drugie nie zawsze idzie w parze. :-)
Użytkownik: aprilka 09.01.2010 22:40 napisał(a):
Odpowiedź na: W ściśle określonym i bar... | Meszuge
Ja dałam 6. Nie dlatego że autor jest umierający. Dałam 6 za to, że pod przykrywką żartobliwości jest dużo głębokich treści. Myślę, że Randy pisząc do spełnianiu dziecięcych marzeń zachęcał do stawiania celów i dążenia do nich mimo przeciwności losu. Poza tym, sam autor pisze, że książka powstaje w dużej mierze jako spadek dla jego dzieci. Mnie poruszyła, znalazłam w niej perełki...
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: