Książka mi się zupełnie nie podoba :-)
Dawno nie czytałem GORSZEJ i NUDNIEJSZEJ książki. Zupełnie nie rozumiem zachwytów większości. W "Stu latach samotności" nie ma nic interesującego.
Po pierwsze książka jest o niczym. Trochę wojny, trochę polityki, trochę miłości, trochę samotności, trochę codzienności, trochę przygody, trochę fantastyki, trochę smutnego realizmu. Nic więcej. Nie ma żadnej akcji. Autor stworzył kilku(nastu?) potomków założyciela rodu, których w większości doświadcza tym samym: pierwsze zauroczenia-wojna-ślub-śmierć. Wszystko staje się przewidywalne. Mam wrażenie, że ród jest tak liczny, bo autor chciał sztucznie wszystko poprzedłużać, nie mając nic do powiedzenia...
Po drugie, uważam że styl, który budzi na forum zachwyty, jest bardzo zwyczajny. Po prostu: ani zły, ani wspaniały, normalny. Nie lepszy od Robinsona Crusoe czy Hrabiego Monte Christo (właśnie z takimi książkami mi się kojarzył...) Jeśli ktoś chciałby dowiedzieć się, czym według mnie jest dobry styl pisarza, niech przeczyta jakąś książkę pani Jelinek albo, żeby daleko nie szukać, pana Sapkowskiego:) U nich czuć kunszt, jakiś warsztat. Ich powieści można nazwać magicznymi!
Po trzecie, książka jest bardzo nudna i nie zachęca do wrócenia do niej. Ja się zmuszałem, bo liczyłem na to, że może znajdę w końcu coś, co pozwoli mi podzielić nad nią zachwyt.
Po czwarte, nienawidzę książek absurdalnych. Uważam, że jeśli powieść traktuje o rzeczywistości, to latające dywany czy duchy, z którymi wszyscy sobie wesoło gaworzą, są nie na miejscu. Po co wprowadzać takie zamieszanie?
Po piąte, książka jest pozbawiona jakichkolwiek oddziaływań emocjonalnych. Jest w niej tylu bohaterów, że żadnego dobrze nie poznajemy, co skutkuje tym, że właściwie nie obchodził mnie los żadnego z nich. Ponadto powieść nie wpływa na czytelnika, nie niszczy, nie buduje, nie zmienia twoich uczuć. Po przeczytaniu jesteś taki sam jak przedtem i cieszysz się, że to koniec męczarni.
Podsumowując: nie polecam, chyba że ktoś lubi nudne książki, od których można nabawić się depresji. Albo po prostu nigdy nie będzie miał na żaden temat własnego zdania i będzie podzielał zachwyty innych, chociażby emocjonowali się oni wierszykiem "Wlazł kotek na płotek..."
To wszystko. Dodam jeszcze, że nie czytałem żadnej innej książki autora, ale wierzę, że są dużo lepsze, bo Nobla daje się autorom wybitnym (np. komuś takiemu jak pani Jelinek).
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.