Dodany: 19.09.2004 00:26|Autor: Ariel
Spisek w Królestwie Czarów
"Najlepsza «magiczna» pisarka dla czytelników w każdym wieku", głosi napis na okładce książki. Nie byle kto tak określił panią Jones, lecz sam Neil Gaiman. Diana Wynne Jones zasłynęła w Ameryce wiele lat temu, wydając "Światy Chrestomanciego": cykl o przygodach z pozoru roztargnionego czarodzieja, którego zadaniem jest kontrolowanie magii w pokrewnych światach. W jej najnowszej książce Chrestomanci niestety nie występuje, natomiast pociągnięty został pomysł pokrewnych światów, w których magia może być czymś najzupełniej zwyczajnym, a wędrówki z jednego do drugiego uniwersum - wyjątkowo proste (o ile ma się odpowiedni talent).
Świat, w którym żyje Roddy, jedna z bohaterek, to alternatywna Anglia: różni się nieco geografią, a król korzysta z usług Merlinów i cały czas podróżuje po kraju. Roddy jest dwórką w Królewskim Objeździe, a jej rodzice pełnią funkcje nadwornych czarodziejów. Nikt oprócz jej najlepszego przyjaciela, Mruka, nie wierzy jej, gdy zauważa, że w otoczeniu króla dzieje się coś bardzo dziwnego... Najwyraźniej ktoś spiskuje, a wszyscy są pod władzą magii i nic nie dostrzegają. Roddy i Mruk muszą działać zatem sami.
Z kolei Nick pochodzi z naszej Ziemi. Mniej więcej: tak naprawdę jego rodzice są z innego świata, którym władają, zaś on i jego ziemski tata adoptowali się nawzajem po śmierci mamy: w ten sposób chłopiec określa swoją sytuację. Któregoś dnia przenosi się w bardzo dziwne miejsce, a potem nieustannie popada w kolejne tarapaty.
Narracja prowadzona jest albo z punktu widzenia Roddy, albo Nicka. Oczywiście splot rozmaitych wydarzeń doprowadza do ich spotkania - tuż przed najbardziej dramatycznymi wydarzeniami.
Powieść jest długa (423 strony) i wciągająca. Na uwagę zasługuje nie tylko akcja, ale i zręczne nawiązania do mitologii i legend Wysp, interesujące postacie (Romanow, który dość skutecznie zastępuje Chrestomanciego na stanowisku najpotężniejszego maga... poza tym, że przez większość czasu widzimy go w łóżku, złożonego chorobą) oraz niesamowite miejsca (a wśród nich wyspa Romanowa, złożona z fragmentów z dziesięciu różnych światów, ulokowana częściowo w przeszłości, a częściowo w teraźniejszości). Należy jednak czytać ją uważnie, gdyż łatwo zabłąkać się w czasie lub przestrzeni.
Przyjemna lektura. Chociaż osobiście wolę zachwycać się szlafrokami, w których paraduje Chrestomanci, to nie mogę nie odmówić "Spiskowi" pewnych zalet... Moim zdaniem jest troszkę głębszy i bardziej zróżnicowany niż poznane dotąd przeze mnie książki Jones.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.