Dodany: 12.10.2010 15:08|Autor: iamone

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Apte: Niedokończona powieść
Głuchowski Piotr, Kowalski Marcin [dziennikarstwo]

1 osoba poleca ten tekst.

Apte: Rekonstrukcja


"Apte. Niedokończona powieść" to wspaniała publikacja - zarówno pod względem treści, pracy wykonanej przez autorów, jak i formy wydawniczo-edytorskiej.

Autorzy - Piotr Głuchowski i Marcin Kowalski, na co dzień dziennikarze, napisali, a raczej zrekonstruowali historię młodego żydowskiego geniusza - Ryszarda Aptego w sposób, którego nie można jednoznacznie sklasyfikować. Nie jest to powieść, nie jest to zwykły reportaż. Krytycy zarzucają książce pomieszanie form. Moim zdaniem, to wyjątkowe i piękne zjawisko na rynku wydawniczym, za które tak autorom, jak i wydawnictwu dziękuję.

Historia jest krótka, bo krótkie było życie Ryśka. Poznajemy jego młodość, dzieje gimnazjalne, zainteresowania i rozliczne talenty. Liczyło się dla niego przede wszystkim pisanie i rysowanie. Świat, jaki dotąd znał, był bezpieczny i przewidywalny, ale zarazem wymagający. Ryszard uczęszczał do elitarnego gimnazjum, był prymusem. Grał na fortepianie, rysował, pisał. Rozrywką takich dzieci jak on było w tamtych czasach na przykład tłumaczenie tekstów na języki obce i odwrotnie. Nie wiem, czy my dziś w ogóle możemy sobie coś takiego wyobrazić. Ryszard ciężko pracował nad swoją edukacją i rozwojem, aby zadowolić wymagających rodziców. A w wolnych chwilach oddawał się własnej twórczości. Miał kolegów, ale nie interesował się dziewczynami, których setki do niego wzdychały.

Ten mały świat żydowskiego chłopca wkrótce zmienił się w piekło. Ryszard wyemigrował wraz z rodziną z Krakowa do Lwowa, uciekając przed Niemcami. Późniejszy powrót do Wieliczki, miasta mającego być dla Żydów azylem, okazał się dla niego tylko krótkim przystankiem, a dla większości ostatnim oddechem. Rodzice Ryszarda zginęli. Widział on, jak ludzie zabijani są na ulicach, a ich ciała układane przed domami. Był młody, więc trafił do obozu pracy. Nie martwił się o swoje wiersze - powielił je i rozdał różnym osobom, zaczął też pisać powieść. Obawiał się natomiast o swoje rysunki. Wiedział, że nie przeżyje wojny, że już niedługo czeka go śmierć. Nie martwił się o siebie, chciał ocalić swoją sztukę. Bo Ryszard właśnie przez sztukę wyrażał siebie i w niej opisywał czasy, w jakich przyszło mu żyć. Odbija się w niej to, czego być może nie chciał powiedzieć. Albo się bał, by nie wywołać żadnych potworów. Potwory umieszczał na swoich rysunkach, wykonanych perfekcyjną kreską.

Można powiedzieć, że Ryszard Apte mimo wszytko miał szczęście. Trafił do obozu pracy, więc miał szansę na przeżycie. Jego odwaga, gdy podjął decyzję o ucieczce, jest godna podziwu. Ale ostatni promyk światła zgasł, niestety... Wiemy, że Ryszard uciekł z obozu, a po kilku dniach wrócił do niego martwy. Są na to pisane dowody. Co działo się podczas ucieczki, jak sobie radził, co myślał - tego nie dowiemy się zapewne nigdy. (Chyba że na czyimś strychu odnajdą się jakieś zaginione dokumenty lub wspomnienia innych ludzi, tak jak cudem ocalały i odnalazły się rysunki Ryszarda). Autorzy książki podjęli się rekonstrukcji wydarzeń, czy raczej na podstawie zebranych informacji napisali najbardziej prawdopodobny scenariusz. Mnie ta historia porwała i poruszyła do samych wnętrzności.

Ile żyjących dziś osób wiedziało do tej pory, kim był Ryszard Apte? Dwie, pięć, dziesięć? Na szczęście jego los i twórczość zostały ocalone od zapomnienia i utrwalone na kartach książki. Na pewno na długo zostaną w pamięci czytelników, tym bardziej że autorzy nie chcą poprzestać tylko na tej publikacji. Jak sami podkreślają, informacje, które udało im się zebrać oraz samo odkrycie dzieł Aptego - przedstawiających holocaust i tworzonych właśnie wtedy, podczas tych okrutnych wydarzeń - to ewenement na skalę europejską, a nawet światową. Mam nadzieję, że polscy czytelnicy docenią ich pracę w równej mierze co zagraniczni.

"Apte. Niedokończona powieść" to poruszająca książka. Pokazuje życie pod okupacją niemiecką, losy Żydów w Polsce i na emigracji, ale przede wszystkim skupia się na jednej rodzinie, a właściwie na jednym człowieku - młodym, wrażliwym, zdolnym Ryśku Aptem. I właśnie to "wyłuskanie" wybijającej się z tłumu jednostki, zgniecionej przez bezsensowną ludzką zawiść i nienawiść, powoduje, że lektura jest tak bolesna.

Autorzy wykonali tytaniczną pracę. Mieli tylko teczkę z cudem ocalonymi, odnalezionymi na strychu rysunkami, podpisanymi imieniem i nazwiskiem. Znali też daty - 1939-1942. I nic więcej. Nie znają nawet daty urodzenia Ryszarda. Szukali jakiejkolwiek dokumentacji, ludzi, którzy pamiętaliby Aptego, wiedzieli o nim cokolwiek. Niewiele informacji udało im się zgromadzić, ale z tego, co jest udokumentowane, Głuchowski i Kowalski stworzyli piękną i zarazem straszną historię.

Na końcu książki znajduje się aneks, w którym zamieszczono wszystkie odnalezione rysunki Ryszarda Aptego oraz strony z gazet, w których publikowano jego prace. Całości dopełnia teczka wydana na podobieństwo zeszytu, w którym Ryszard gromadził luźne kartki ze swoimi rysunkami układającymi się w cykl "Niepokój". To bardzo dziwne uczucie, trzymać w ręce ten stary, zielony zeszyt, podpisany na okładce piórem, które w czasie pogromu Żydów być może pozwoliło komuś przeżyć, zjeść kawałek czerstwego chleba, oddalić od siebie śmierć o kilka dni, godzin, chwil... Choć wiem, że to tylko współczesna reprodukcja, jakieś lodowate igiełki wbijają mi się w serce.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2714
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: iamone 13.10.2010 08:40 napisał(a):
Odpowiedź na: "Apte. Niedokończona powi... | iamone
Na stronie książki pokazuje się bladożółta okładka. Może to niektórych wprowadzić w błąd. Publikacja sprzedawana jest jako zafoliowany komplet: bladożółta książka + zielony "zeszyt" z reprodukcjami rysunków Aptego. Zeszyt jest na wierzchu, z opaską. W księgarni należy więc szukać zielonej "zeszytowej" okładki, a nie tej kremowej. A naprawdę warto.
Użytkownik: verdiana 16.10.2010 00:22 napisał(a):
Odpowiedź na: "Apte. Niedokończona powi... | iamone
Piękna recenzja, z przyjemnością ją polecę. Książka na mnie czeka na półce, zdążyłam tylko obejrzeć niesamowite obrazki i już się cieszę na lekturę. Świetnie, że o tym piszesz! Warto!
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: