o feminizmie
„W emancypacji kobiet chodzi o wyzwolenie spod panowania i opieki mężczyzn. Jest ona walką o równe prawa i równe obowiązki dla obu płci. […]
Feminizm to coś istotnie innego niż emancypacja. Zakłada ją, ale idzie znacznie dalej. Po osiągnięciu tych samych praw i uznaniu równej wartości, kobiety nie chcą przejmować panujących w społeczeństwie struktur myślenia i działania. Jeśli emancypacja chce wyzwolić od dyskryminacji i ucisku, to feminizm szuka celu tego wyzwolenia. Chodzi mu o nowy sposób wartościowania obowiązujących norm i wartości, poddaje on krytyce całe społeczeństwo i kulturę, a więc także Kościół. Profesor Halkes uważa, że najgorszy błąd kultury, religii i polityki nie leży w ich jednostronności i połowiczności, ale w przekonaniu, że ta połowiczność oznacza całość. Można więc porównać dążenia emancypatoryjne do chęci równego dzielenia upieczonego już ciasta. Feminizm za to pragnie upiec zupełnie inny, nowy wypiek…
Feminizm nie jest więc ruchem historycznym, stawiającym sobie za cel osiągnięcie większych możliwości dla kobiet. Nie chodzi w nim o nienawiść do mężczyzn, czy o obarczanie winą za taki stan rzeczy konkretnych osób płci męskiej. O wiele bardziej chodzi o tworzenie wartości i form życia nowych w porównaniu z obowiązującymi w kulturze patriarchalnej. Staje się przez to szansą także dla mężczyzn, którzy również są ofiarami jednostronności naszej kultury. Kobiety natomiast tak dalece zaakceptowały i uwewnętrzniły obrazy, stereotypy i modele narzuconych im ról i oczekiwań, że często nie są nawet świadome swojego zniewolenia i nieświadomie imitują mężczyzn. Mężczyźni także nie są świadomi, że faktycznie wzorce naszej kultury odnoszą się wyłącznie do nich. Feministki zauważając tę sytuację nie chcą stawiać sobie pytania „za kogo mnie inni uważają?”, ale: „kim jestem?”. One chcą siebie same określać. Feminizm jest więc poszukiwaniem własnego „ja”, ruchem do wewnątrz. Jest poszukiwaniem tego, co w człowieku-kobiecie najgłębsze, naszych korzeni (łac. radices). […] Rozwija się więc feminizm jakby dwoma nurtami. Jeden to proces uświadamiania kobiet, że dotąd inni decydowali za nie, kim one mają być, i wypływający stąd proces wyzwalania się do samostanowienia. Drugi to krytyka struktur, które doprowadziły do systemu ucisku kobiet, utrzymywały i utrzymują go”.
* Elżbieta Adamiak, „Błogosławiona między niewiastami. Maryja w feministycznej teologii Cathariny Halkes”, Lublin 1997, s. 23–25.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.