Dodany: 14.01.2014 15:04|Autor: AnnRK
Ofiara terapii
"Kiedyś był tutaj kościół parafialny Matki Boskiej Częstochowskiej, zniszczony w czasie wojny, jedno z miejsc powstańczego oporu. Przez dekady nieodbudowany, straszył mrocznymi ruinami, kikutami kolumn, otwartymi piwnicami. Kiedy w końcu go wskrzeszono, stał się wizytówką chaotyczności miasta. Każdy przejeżdżający Trasą Łazienkowską widział tę ceglaną chimerę, skrzyżowanie kościoła, klasztoru, fortecy i pałacu Gargamela. A teraz właśnie znaleziono trupa"[1].
Tu, gdzie brutalnie zakończono życie Henryka Telaka, zaczyna się nasza historia. "Jeden trup, czworo podejrzanych - trzeźwych i dobrze sytuowanych"[2]. W budynku, w którym znaleziono zwłoki, znajduje się nie tylko kościół. Szereg firm i organizacji wynajmuje w nim pomieszczenia. "Akurat teraz wynajął pokoje na trzy dni terapeuta z czwórką pacjentów. Pracowali w piątek, pracowali w sobotę, po kolacji się rozstali"[3]. W niedzielę jednego z pacjentów znaleziono w stanie wykluczającym jego uczestnictwo nie tylko w terapii, ale i jakichkolwiek innych aktywnościach. Żona Telaka usłyszała wersję o napadzie rabunkowym i ciosie tępym narzędziem. Prawda jest jednak nieco inna, bo choć Henryka bez wątpienia napadnięto, niczego nie skradziono, a wystający z prawego oka rożen, który ostatecznie utkwił ofierze w mózgu, nie do końca jest tym, co przychodzi na myśl w związku z uderzeniem tępym narzędziem. Śledztwo prowadzi prokurator Teodor Szacki i to właśnie z nim stopniowo będziemy zbliżać się do zaskakującej prawdy.
Słyszeliście o terapii ustawień? Polega ona na porządkowaniu relacji rodzinnych. Wyobraźcie sobie, że jest wam źle. Nie jesteście pewni, dlaczego. Może czujecie się niedoceniani przez kogoś z bliskich? Może gorsi, ignorowani, zawstydzeni? Coś jest nie w porządku w waszych stosunkach z rodzeństwem, dziećmi, rodzicami czy dziadkami? Macie wrażenie zaburzonej hierarchii, równowagi? Czujecie, że coś jest nie tak, ale co? W czym tkwi problem? Terapia ustawień pomoże wam w uświadomieniu sobie, gdzie leży przyczyna waszego złego samopoczucia. Opowiadacie terapeucie ogólnie o swojej rodzinie, o jej bliższych i dalszych członkach, także tych nieżyjących. Oprócz was w terapii biorą udział obcy wam ludzie. Będą oni symbolizować waszych bliskich. Ustawiacie ich w przestrzeni kierując się własnymi odczuciami, bierzecie za rękę i prowadzicie w odpowiednie miejsce, wskazujecie, w którą stronę mają patrzeć.
Analiza rozmieszczenia ludzi pozwala ocenić, w którym miejscu porządek rodzinnych relacji został naruszony. "Wystarczy ustawić ich prawidłowo i pacjent wychodzi z terapii jako inny człowiek"[4]. Terapeuta dokonuje zmian, uczestnicy ustawienia dzielą się swoimi odczuciami. Co ciekawe, osoby jedynie odgrywające rolę członków rodziny często faktycznie odczuwają emocje reprezentowanych przez siebie osób. Zmiany w ustawieniu pozwalają dostrzec źródło problemów. Tyle w nieco chaotycznym skrócie.
Z jednej strony podchodzę do tego dość sceptycznie, bo o ile jestem w stanie zrozumieć, że np. ustawienie córki między małżonkami może sugerować problem z małżeńskimi relacjami, o tyle to, że obca osoba czuje lęk córki czy złość matki (osób kompletnie jej nieznanych), wydaje mi się kompletnie nierzeczywiste. A jednak podobno tak to działa, więc wiszę pomiędzy tym sceptycyzmem z jednej strony i fascynacją zaskakującymi możliwościami ludzkiego umysłu z drugiej i sama nie wiem, co mam myśleć.
Jedno jest pewne, Zygmunt Miłoszewski kupił mnie tym pomysłem i wprowadzeniem do fabuły kryminału, sporej dawki psychologii. Henryk Telak brał udział w terapii ustawień. Wygląda na to, że cała "zabawa" wymknęła się jednak spod kontroli. Nie dość, że trzeba ją było przerwać, bo od emocji aż kipiało, co wręcz odebrało Telakowi przytomność, to jeszcze następnego dnia jej główny bohater został znaleziony z rożnem w oku. Co mogło się stać? Czyżby emocje popchnęły któregoś z uczestników do zbrodni? A może mordercy i motywu należy szukać zupełnie gdzie indziej? Jedno jest pewne, przeszłość kryje w sobie wiele tajemnic.
"Uwikłanie" zostało wyróżnione w 2008 roku Nagrodą Wielkiego Kalibru. Wcale się nie dziwię, bo ta powieść nie tylko wciąga i intryguje, ale przede wszystkim jest czymś więcej niż tylko rozrywką. Uwielbiam, gdy kryminały nie ograniczają się do rozwiązania zagadki zbrodni, ale także kierują uwagę czytelnika na pewne ciekawe lub ważne zjawiska. Ot, jak choćby te autorstwa Tess Gerritsen, która porusza problem handlu narządami ("Dawca") lub żywym towarem ("Autopsja"), czy Johana Theorina, dającego czytelnikowi genialny wgląd w ludzką psychikę ("Święty Psychol"). U Miłoszewskiego takim ciekawym motywem jest terapia ustawień.
Kolejnym plusem kryminału Zygmunta Miłoszewskiego jest zgrabne połączenie głównego wątku z dodatkowymi śledztwami. Na placu zabaw wykopano zwłoki nastolatki, pewna kobieta w samoobronie zabiła swego męża. Wszystko ładnie się ze sobą splata, wrażenie nadmiaru zdarzeń i zbędnych "wypełniaczy" w tej powieści nie istnieje. Nie brak też wątków osobistych, a drobiazgowa relacja z prowadzonego śledztwa wywołuje wrażenie uczestnictwa w jego przebiegu.
Postać Teodora Szackiego to jeszcze jedna zaleta tej powieści. Doskonale nakreślona sylwetka błyskotliwego prokuratora, a jednocześnie - zwykłego faceta, który ma wady i zalety, a pragnienie przełamanie monotonii popycha go w ramiona dużo młodszej od niego dziennikarki. Szacki z jednej strony bawił mnie swoimi wątpliwościami, nieporadnością, sztubackim postępowaniem, z drugiej - tymi samymi zachowaniami mnie drażnił. Zwłaszcza gdy w jego myślach pojawiło się pragnienie, by "nie drżeć na randkach, że żona zadzwoni. Nie oszukiwać jednej i drugiej strony"[5]. Biedactwo.
"Uwikłanie" Miłoszewskiego zasługuje na uwagę każdego wielbiciela kryminałów. Intrygująca fabuła, zgrabne połączenie wszystkich wątków, ciekawe postaci, spora dawka psychologii i zaskakujące zakończenie, a to wszystko na tle tętniącej życiem stolicy. Każdy rozdział zaczyna się od krótkiego doniesienia prasowego na temat wydarzeń, jakimi żyje Warszawa - od lokalnych po światowe. Jest więc 5 czerwca 2005 roku, temperatura w stolicy nie przekracza 20 stopni, na ulicy Kinowej wywróciła się karetka, Zbigniew Religa ogłosił chęć kandydowania na prezydenta, a w zabudowaniach klasztornych w centrum miasta odnaleziono zwłoki Henryka Telaka.
---
[1] Zygmunt Miłoszewski, "Uwikłanie", wyd. W.A.B., 2013, s. 17-18.
[2] Tamże, s. 19.
[3] Tamże, s. 18-19.
[4] Tamże, s. 68.
[5] Tamże, s. 154.
[Recenzję wcześniej opublikowałam na moim blogu]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.