Dodany: 18.05.2013 17:00|Autor: Literadar

Książka: Małe miasteczko
Zalewski Adam

1 osoba poleca ten tekst.

Małe miasteczko


Okładka

Rec. Roksana Krysa
Ocena: 5/6

Każdy ma jakiegoś trupa w szafie. Ale o tym, kto ile ich ma, najlepiej wie Adam Zalewski, który z chęcią jeszcze dokłada ciał. I dobrze, bo robi to w niebezpiecznie świetny sposób.

Począwszy od pierwszej, debiutanckiej powieści Biała Wiedźma, wydanej w niszowym wydawnictwie Red Horse, którą autor raczej bez większych efektów chciał się wkupić w łaski dość ciasnego i hermetycznego światka polskiego horroru, a skończywszy na Małym miasteczku z wydawnictwa Prószyński i S-ka, komentowanej przez Roberta Ostaszewskiego, Adam Zalewski pnie się po szczeblach polskiej literatury grozy i spokojnie może się rozsiąść w loży szyderców, którzy perfidnie bawią się ludzkimi emocjami.

Małe miasteczko w Nebrasce. Wszyscy się znają, wszyscy się lubią, każdy ma swoją historię i swój „domek z ogródkiem”. Ot, prosta społeczność, która w żadnym wypadku nie prosi się o kłopoty, niechętnie wita wszelkie sensacje, wiosną rozpala grill, a zimą kominek. Starzy dają przykład młodym, a młodzi starają się nie uprzykrzać im życia. I pośród tych miłych, przyjaznych twarzy, czai się zło. Proste, pragnące nieszczęścia, krzywdy, cierpienia, mało wyrafinowane, ale w najczystszej postaci. Takie, które mrozi krew w żyłach. I takie, które nie oszczędza nawet małych miasteczek…

I choć akcja rozgrywa się - jak we wszystkich powieściach Zalewskiego – w Stanach Zjednoczonych, które po raz kolejny są opisane w precyzyjny, może nawet nazbyt, ale za to bardzo wiarygodny i prawdziwy sposób, problematyka powieści mogłaby spokojnie dotknąć każdego innego miejsca na świecie, bo wszędzie tam, gdzie są ludzie, są też psychopaci, którzy, co tu dużo mówić, gatunkowi ludzkiemu ujmują. Takich właśnie upodobał sobie Zalewski – wykolejeńców, socjopatów, którzy… są wśród nas. Na tym polega magia powieści pisarza – nie wymyśla, nie koloryzuje, po prostu ma odwagę pisać o najciemniejszej stronie „ludzkiej” natury, która jak nic innego potrafi stworzyć najmocniejszy horror, o wiele gorszy od wszystkich zjaw, zombie i wampirów. Z ludzkich słabości Zalewski czerpie siłę na niezwykle wciągające, trzymające w napięciu, okrutne historie, które mrożą krew w żyłach i na długo pozostawiają po sobie powidoki, nocne koszmary i powątpiewania… bo przecież to, co czytało się na kartach powieści, wcale nie jest niemożliwe…

Tym, co działa jak magnes w powieściach Adama Zalewskiego, jest prawdziwość i szczerość, zarówno w tworzeniu wspomnianego miejsca akcji, jak i w konstrukcji bohaterów. Jest ich wielu, każdy inny, żaden nie jest pomijany czy traktowany z mniejszą dbałością. Proste, pełne wad i zalet postaci w każdej powieści są takie same – zawsze dokładne, wielowymiarowe, dające się lubić lub nie, przede wszystkim pełne charakteru i silnie psychologizowane. Znając autora i jego powieści, da się też w nich znaleźć wiele prywatnych, osobistych nut pisarza. Szczególnie silnie da się to zauważyć w Małym miasteczku, w charakterach Alfa Oldera i Bernarda Travisa… Ową prawdziwość i szczerość widać również – i aż ciężko powiedzieć, czy na szczęście, czy niestety – w tworzeniu czarnych charakterów, choć to dość łagodne określenie. To nie jest tak, że bohater lubi zabijać, jest jakąś nieodgadniętą siłą, jakimś drugim tłem czy bohaterem mniej znanym. Przeciwnie – jest tak samo dokładnie opisany, tak samo dobrze znany, a czasem… tak samo dający się lubić. To jest siła powieści Zalewskiego – nieprzewidywalność, dreszcz i podsycanie uczucia prawdziwego strachu, zagrożenia życia, niebezpieczeństwa wynikającego z obcowania z kimś, kto nie waha się popełnić zbrodni. To uczucie, ten thrill, a więc podstawa istnienia gatunku reprezentowanego przez Zalewskiego, jest doskonale realizowana. Tak dobrze, że czasem czuje się ulgę, że to tylko powieść… chyba… no tak, na pewno… prawda…?

Z każdą kolejną powieścią czuć coraz większą dojrzałość pisarza, jego stały rozwój i chęć doskonalenia oraz świadomość, że być może jest jednym z bardzo niewielu, którzy piszą… prawdę o ludziach, tworzą prawdziwy thriller, horror, ale daleki od fantastyki. Czuć też silne przywiązanie, wierność swoim ideałom, jak pozostanie przy amerykańskiej scenerii czy przywiązanie do szczegółu. To sprawia, że i do autora łatwo można się przywiązać. I chce się to zrobić. A już na pewno warto.



(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1594
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: aprilka 19.10.2014 13:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Rec. Roksana Krysa ... | Literadar
Jeśli w tej książce czuć dojrzałość autora to chyba wolę go jako nie oszlifowany diament... Książka dobra, ale jak na Zalewskiego to bardzo "miękka". Po Grizzli i cyklu Biała wiedźma spodziewałam się więcej grozy, więcej dramatu. Mam wrażenie, że Zalewskiemu bardziej zależało na obyczajowym przedstawieniu struktury małej miejscowości, sieci powiązań i zależności, co udało się na pewno trafnie. Podobało mi się też wodzenie za nos czytelnika, któremu wydaje się, że wie od razu "kto zabił", a jednak czeka go zaskoczenie. Na pewno zachęcam do lektury.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: