Dodany: 16.08.2015 19:02|Autor: kuska

oceniaj książkę po okładce


Wszyscy wiedzą, o co chodzi. I że nie tylko o książki. Tylko, że "Houston, mamy problem". Bo właściwie przecież i racja: osoby trochę głębsze niż opady deszczu na Saharze zwykle nie mają kiedy przesadnie o siebie dbać, a dzieła wybitne zdarzają się i za szarymi okładkami. Również tymi od zeszytów w szufladzie.

Tylko, że dzisiaj mamy czasy takie a nie inne i mamy tyle czasu, ile mamy. Co innego najpierw przyciąga uwagę, jeśli nie okładka i tytuł? A okładki potrafią być piękne.
Choćby ta: http://s19.postimg.org/wqsfh4d37/12793708.jpg

Można też okładkę spartolić, jak np. tutaj:
1. http://s19.postimg.org/sdtvyp4cj/12701618.jpg
2. http://s19.postimg.org/3ylnxn5fn/13011828.jpg
i potem trochę ją poprawić:
http://s19.postimg.org/e9y0qax4z/25614068.jpg

Oczywiście, wiem, że istnieją różne sposoby na docieranie do dzieł wybitnych (co też i czynię), ale kto mi od czasu do czasu zabroni dać się omamić okładce? No i obrazkom w środku. Koniecznie. Ilustrujcie książki!

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1767
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 17
Użytkownik: Aquilla 17.08.2015 02:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Wszyscy wiedzą, o co chod... | kuska
Ależ to nie są jeszcze tak tragiczne okładki. W każdym razie daleko im do mojego aktualnego numeru jeden z ostatnich lat (konkretnie z 2008) http://www.antykwariatdomowy.pl/environment/cache/​images/0_0_productGfx_a64e0bdedf76575870ee571b4f43​2c23.jpg . Już go tu kiedyś pokazywałam, ale ten kolaż mnie zachwyca za każdym razem :D
Użytkownik: kuska 17.08.2015 12:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Ależ to nie są jeszcze ta... | Aquilla
Faktycznie, koszmarek :D Byłby w sam raz na powieść przygodowo-erotyczną ^^
Użytkownik: Lwiica 17.08.2015 12:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Ależ to nie są jeszcze ta... | Aquilla
Bogart chyba się w grobie przewraca :D
Użytkownik: Aquilla 17.08.2015 14:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Bogart chyba się w grobie... | Lwiica
Ej - tu przynajmniej z dobrą serią trafili, bo to fragment plakatu z Wielkiego Snu (pytanie za 100 punktów, czy mogli go od tak sobie użyć ;) ). Tutaj http://www.antykwariatdomowy.pl/environment/cache/​images/0_0_productGfx_257885b9c56a8ced0a870f29206a​b87e.jpg polecieli z Casablancą :D
Użytkownik: Lwiica 17.08.2015 15:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Ej - tu przynajmniej z do... | Aquilla
Ta druga okładka ma przynajmniej jakiś sens - w tytule jest przecież "laleczka". A co ma pani jedząca lody do pożegnania? Nie wiem jakimi torami chodziły myśli człowieka, który się tą okładką zajmował :D

A swoją drogą "Wielki Sen" jest wspaniały i to nie tylko ze względu na Bogarta, ale i Bacall. A za "Casablancą" nigdy nie przepadałam.
Użytkownik: kuska 17.08.2015 16:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Ta druga okładka ma przyn... | Lwiica
no ja tam chyba wolę nie wiedzieć, co mają lody do pożegnania. Pewnie "grafik płakał jak projektował". ;D
Użytkownik: Aquilla 17.08.2015 16:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Ta druga okładka ma przyn... | Lwiica
Dobrze, przepraszam, poprawiam się :P https://proxy1.pebx.eu/?url=naforum.zapodaj.net%2F​thumbs%2F784053de5aaf.jpg
Użytkownik: Lwiica 17.08.2015 18:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobrze, przepraszam, popr... | Aquilla
Chyba nie łapię głębokiej wymowy tej okładki :D
Użytkownik: kuska 17.08.2015 19:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Chyba nie łapię głębokiej... | Lwiica
na upartego da się dopasować :D woda jest głęboka, a dziewczynę powoli sen nachodzi ;) btw, z którego roku ta piękna edycja?
Użytkownik: Aquilla 17.08.2015 19:47 napisał(a):
Odpowiedź na: na upartego da się dopaso... | kuska
Mam z tej serii Sen i Laleczkę i na obu rok wydania to 2003
Użytkownik: Lwiica 17.08.2015 20:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam z tej serii Sen i Lal... | Aquilla
A jakie to wydawnictwo się tak "napracowało" z tymi okładkami? Bo na zdjęciach nie widać żadnego loga.
Użytkownik: kuska 17.08.2015 21:08 napisał(a):
Odpowiedź na: A jakie to wydawnictwo si... | Lwiica
grubo, myślałam, że to jakieś zapyziałe lata 90 :D
Użytkownik: Aquilla 17.08.2015 22:47 napisał(a):
Odpowiedź na: A jakie to wydawnictwo si... | Lwiica
Muza
Użytkownik: miłośniczka 27.08.2015 11:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Ależ to nie są jeszcze ta... | Aquilla
Przecież to nic innego jak sztuka współczesna! :D
Użytkownik: FiloBook 22.08.2015 05:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Wszyscy wiedzą, o co chod... | kuska
Mój całkiem krytyczny komentarz zacznę od tego: "ale kto mi od czasu do czasu zabroni dać się omamić okładce?". Moja odpowiedź: Nikt.

Raczej naiwnością jest powiedzieć, że człowiek nie ocenia książki po okładce(nawet ci, którzy twierdzą przeciwnie). Nasz mózg zalany masą informacji i ogromem możliwości wyboru, domaga się czasem pójść na skróty, niż za każdym razem podejmować w pełni świadomą i logiczną do bólu decyzję. Dlatego nie dziwię się, że ludzie od czasu do czasu wolą pójść drogą intuicji.

Podejrzewam, że ja również dokonuję świadomego/nieświadomego oceniania książki po okładce. Jednak na poziomie świadomości staram się ograniczać ocenianie(zgadywanie) jedynie w jakim stylu jest pisana(beletrystyka, poradnik, autobiografia, historyczna, SF, kryminał, romans, thriller, książka popularnonaukowa itd.), do kogo jest skierowana(dzieci, dorośli) i jaki klimat będzie przeważał (humorystyczny, poważny, refleksyjny itd.). Można powiedzieć, że to jest całkiem praktyczne podejście, ale pewnie parę razy złapię siebie na błędzie. Na poziomie świadomości staram się unikać zgadywania czy książka mi się spodoba czy nie(choć niewykluczone, że na poziomie nieświadomości to właśnie robię). Od tego są głównie recenzje i rekomendacje(nie tylko na okładce! Często wydawcy unikają pisania z tyłu okładki krytycznych lub zrównoważonych opinii, wybierając głównie te, które są wyłącznie pozytywne. A to wszystko w jednym celu: aby zwiększyć sprzedaż za wszelką cenę).

Możliwe nawet, że sporadycznie to obrazek na okładce najpierw przykuwa moją uwagę(to jest bardzo zła tendencja!), jednak zaraz potem czytam recenzję z tyłu okładki(a czasami nawet sprawdzam spis treści i losowo wybrane strony), aby dokonać wstępnej oceny i zazwyczaj odkładam książkę z powrotem na półkę.

Mimo tego wszystkiego, nadal będę się trzymał powiedzenia "Nie oceniaj książki po okładce". Branie obrazka okładki jako czynnika decydującego przy wyborze książki wydaje mi się krótkowzroczne. Zwłaszcza, że żyjemy w coraz bardziej skomercjalizowanych czasach, a producenci i wydawcy(nie mówię tu tylko o książkach) coraz bardziej starają się znaleźć na nas psychiczne backdoory, aby sprzedać nam nawet najgorszy kicz. Jeżeli ktoś konsekwentnie wybierałby książki zawsze biorąc pod uwagę tylko okładkę, to natrafiałby głównie na przeciętność(poza może kilkoma wyjątkami na 100 lub 1000 książek, gdy trafi się na coś wyjątkowego). Przeciętność, proponowaną zazwyczaj przez korporacje, którym zazwyczaj zależy głównie na hajsie, a nie czymś więcej. Takie jest moje zdanie.




Tak swoją drogą przypomniała mi się pewna recenzja w biblioNETce, która po okładce spodziewała się dostać zacne romansidło, a dostała... thriller psychologiczny ( Thriller psychologiczny zamiast... romansu ). Co prawda recenzentce spodobało się to zaskoczenie i odmiana, to można sobie wyobrazić pełne zawiedzenie i rozpacz, jeżeli ktoś szczerze nienawidziłby thrillerów psychologicznych. Nie zdziwiłbym się, jeżeli takich sytuacji było więcej. Tak więc trzeba zdawać sobie sprawę, że okładka czasem kłamie.



Użytkownik: kuska 22.08.2015 14:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Mój całkiem krytyczny kom... | FiloBook
Nie sposób się nie zgodzić. Myślę jednak, że ogólnie ilustracje i projekty okładek są mimo wszystko traktowane po macoszemu. To, co dorzuciłeś, tylko to potwierdza. Z chęcią natomiast cieszyłabym się dziełem podwójnym: nie tylko na wysokim poziomie literackim, ale i graficznym. Zrobić dobrą ilustrację do książki jest nie lada sztuką. O okładce już nawet nie mówię.

Niestety, problemem dość znacznym jest też ograniczenie rynku w mniejszych miastach. W dużych można sobie pójść do salonu książki i poprzeglądać. W małym to zazwyczaj wygląda tak, że wchodzisz np. do Matrasa, prosisz o tytuł (którego oczywiście nie ma). Sprzedawca odpowiada, że zamówią. Zamówić do salonu to ja sobie mogę przez internet (i jest taniej). Ja chcę poznać książkę, a nie brać ją w ciemno.

Recenzje bywają pomocne, ale to zależy dużo od gatunku książki i jej ogólnej dostępności. Jeśli recenzja ma skrajne opinie, to mogę założyć, że szkoda pieniędzy. Jeśli opinie są mniej skrajne, to już różnie bywa. Najlepsze są mimo wszystko te krytycznoliterackie, ale nie dla każdego gatunku i rodzaju będą pisane. Chyba największe odniesienie mają działki "specjalistyczne", czyli np. s-fic. Jeśli chciałbyś poczytać literaturę lżejszą, możesz się nieźle naciąć.

A na Amazonie w ogóle odchodzi jakaś Amerykanka. Przy niektórych książkach o psach np. mam wrażenie, że to przeciwne obozy piszą sobie te nieprzychylne recenzje. Albo pojawiają się zarzuty, że książka jest nudna. No, tylko, że to ma być pozycja bardziej akademicka. I co teraz autor recenzji miał na myśli? Na szczęście tam zazwyczaj są fragmenty dostępne. Gorzej jak akurat trafi się jakiś fragment tylko ze spisem treści i wstępami ;)

To wszystko w kontekście rozmów o piractwie budzi trochę mój niesmak. Nie jestem zwolennikiem piractwa, żeby nie było. Ale jeśli wydawca nie zadaje sobie trudu, żeby dostarczyć mi wystarczająco długi fragment książki, to dla mnie on jest oszustem, który liczy na to, że kupię coś w ciemno a potem nie będzie mi się chciało pieklić o 30zł.
Użytkownik: FiloBook 27.08.2015 10:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie sposób się nie zgodzi... | kuska
"Myślę jednak, że ogólnie ilustracje i projekty okładek są mimo wszystko traktowane po macoszemu." Mogę uszanować to, że lubisz "dzieła podwójne", jednak mnie osobiście nie drażni jeżeli okładki są traktowane po macoszemu. Znacznie bardziej drażni mnie, jeżeli to treść jest traktowana po macoszemu.

Kiedyś miałem okazję napotkać książkę z bardzo dobrze wykonaną okładką i starannie przygotowaną szatą graficzną. Sama grafika była wręcz arcydziełem. Książka stała się bestsellerem. Nie mówiłbym tego, gdyby nie fakt, że w książce było (w mojej opinii) mnóstwo bzdur. Nie jest to problemem w przypadku SF lub fantasy... tyle że książka ta mieniła się jako... poradnik popularnonaukowy! W mojej opinii ta książka ma negatywny wpływ na społeczeństwo. Nie chcę mówić jaka to książka bo nie chcę jej promować (a poza tym nie chcę obrażać tu czyiś "uczuć czytelniczych"). Mówię to wszystko dlatego, aby pokazać, że nie należy kierować się opakowaniem. Po stokroć wolę jeżeli książka ma wartą swego treść i koszmarną grafikę niż vice versa. Formę mogę podziwiać w filmach, muzyce i innych sferach, ale od książek oczekuję treści.

Na deser udało mi się znaleźć prezentację gdzie facet pasjonująco i inspirująco mówi o... niczym. Dosłownie o niczym - i nawet sam to kilkukrotnie przyznaje. Filmik wydaje mi się całkiem pokrewny z tematem, bo dotyczy formy, a nie treści i jest w sumie całkiem zabawny, ale jakby się nad tym głębiej zastanowić, to jest to STRASZNE.
http://joemonster.org/filmy/66714
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: