Dodany: 14.03.2010 21:18|Autor: misiak297

Książka, która broni się własnym (jedenasto)głosem


Gejdar – tytuł książki stworzonej przez Dominikę Buczak i Mike’a Urbaniaka nawiązuje do pewnego elementu kultury gejowskiej. Być może najlepiej będzie, jeśli posłużę się słownikiem zamieszczonym w niniejszej pozycji:

gaydar – od angielskiego gay + radar; w języku środowiskowym osób nieheteroseksualnych pojęcie odnoszące się do umiejętności intuicyjnego rozpoznawania osób homoseksualnych/nieheteroseksualnych po spojrzeniu, wyglądzie, zachowaniu lub wypowiedziach, w efekcie kierowania się – często nieświadomie – dyskretnymi, najczęściej niewerbalnymi i nieczytelnymi dla większości osób heteroseksualnych sygnałami[1].

Ale czy rzeczywiście oni są autorami tej książki? Tylko w pewnym sensie. Ich rola właściwie sprowadza się do nakierowywania rozmów i skodyfikowania ich. Głos – właściwie jedenastogłos - mają ich rozmówcy – niedoszły ksiądz, chory na AIDS, nastolatek, znany pisarz-skandalista, gorliwy katolik, aktywista gejowski, kilku żonatych mężczyzn. Wszystkich łączy płeć, miejsce zamieszkania oraz homoseksualizm. Różni podejście do życia, światopogląd. Jedni uważają homoseksualizm za dar, inni za grzech, jedni chcą adopcji dzieci, inni o tym nawet nie myślą. Jedni szukają jednonocnych przygód, inni budują związki na całe życie. Część z nich jest pogodzona ze sobą, niektórzy nie do końca.

To oni właśnie odsłaniają przed dziennikarzami meandry swojego życia w szafie oraz jej opuszczenia. W swoich historiach prowadzą nie tylko do sypialni, biur czy klubów gejowskich, ale również do marzeń, niespełnień, dyskryminacji. To historie z życia wzięte, z życia gejowskiego, które dla wielu jest ciągle zagadką, dla innych stanowi coś złego, egzotycznego, coś zasługującego na wyplewienie. Tymczasem z kart tej książki wyłania się obraz „geja z ludzką twarzą”, człowieka borykającego się z takimi samymi problemami jak większość heteroseksualnej części społeczeństwa:

Grzegorz: „Jak spotykam się z ludźmi, którzy pierwszy raz rozmawiają z gejem, słyszę: »Naprawdę? I nie masz z tym problemu?«. Wiecie, takie sto pytań do. (…) I znowu muszę mówić: »Tak samo się kłócimy, tak samo się przytulamy, mamy takie same problemy. Wszystko jest tak samo, tylko w łóżku zamiast kobiety jest mężczyzna«”[2].

Dawid: „Bycie gejem nie polega na tym, kogo ma się w łóżku. To jest raczej cała konstrukcja w głowie. Inne odbieranie świata, inne potrzeby. (…) Mamy inne podejście do estetyki. Bardziej dbamy o siebie. Mamy inną wrażliwość na sztukę. Jest nas proporcjonalnie więcej w określonych zawodach i dziedzinach. Jesteśmy bardziej mobilni i trochę bezczelniej myślimy o życiu. Poza tym nie mamy dzieci, więc więcej czasu poświęcamy na swoje sprawy. Różnica między gejami a heterykami dotyczy głównie rzeczy, które są trudno nazywalne”[3].

Przed oczami czytelnika – a większość społeczeństwa jest przecież z natury ciekawa, zwłaszcza czegoś, co uznaje się za niespotykane, dziwne… takie po prostu queer – rozgrywają się ludzkie dramaty, tak dobrze znane, tyle że tu wyłącznie w męskiej obsadzie. Lektura „Gejdaru” właściwie przypomina pogawędkę przy piwie albo wręcz spowiedź. To wzbudza różne emocje – irytację, oburzenie, zrozumienie, a może nawet wzruszenie:

Wojciech: „Życie toczyło się pięknie. Chciałem się budzić i zasypiać obok niego. Byłem piątkowym studentem, szybko zostałem zatrudniony jako asystent na uczelni i znalazłem pracę. Robiłem badania, uczyłem studentów, żyłem z Andrzejem. (…) Nigdy nie musiałem go prosić o pieniądze. Schodził w nocy do garażu i sprawdzał czy bak w moim samochodzie jest pełen. Jeśli było mało benzyny, jechał na stację i tankował. Za to ja mu robiłem codziennie kanapki. Pewnego dnia w jego samochód wjechał pijany kierowca tira. Tak się skończyło. Tragicznie i nagle. (…) Przeżyłem całą tę tragedię bycia gejem zmuszonym do stania gdzieś w siódmym rzędzie na cmentarzu. Nie wiedziałem czy mogę zatrzymać jego zdjęcie, czy mam się wyprowadzić ze wspólnego mieszkania, czy mogę zabrać swoje rzeczy”[4].

Ma się czasem wrażenie, że ktoś przed nami odziera się cały, otwiera swoje życie na oścież. Nie zawsze są to historie łatwe do przełknięcia. Czyta się to nie gorzej od niejednej powieści, przy czym wszystko jest zupełnie autentyczne. Nie ma fikcji. Scenariusz napisało samo życie. To sprawia, że łatwo możemy postawić się w opisywanych sytuacjach – współodczuwać nie tylko z gejami, ale z ich rodzicami, żonami czy dziećmi.

Grzegorz: „Kiedy rodzice mojego znajomego dowiedzieli się od kogoś, że on jest gejem wybuchła wielka awantura. Ojciec go uderzył, otworzył drzwi i wyrzucił z domu. Krzysiek wyszedł, jak stał. (…) »On już nie jest naszym synem!«. (…) Któregoś dnia jego matka dzwoni do mnie z pytaniem, czy nie wiem, co się dzieje z jej synem. Powiedziałem: »Wiem. Bardzo jest pani teraz zainteresowana. Mogę wiedzieć dlaczego?«. A on siedział obok mnie i płakał. Ona mówi: »Przepraszam. Mój mąż taki jest, ale on kocha syna«. Ja: »Ale pozwoliła pani, żeby pani syn spał pod mostem«. Ona: »O Boże, gdzie on śpi?«. Ja: »Proszę się nie martwić. Jest cały i zdrowy. Są na szczęście ludzie, którzy się nim zaopiekowali«”[5].

Adrian: „Żona mówi, że przyjdzie do nas jej koleżanka z mężem. Przychodzą. Patrzę i myślę: o kurwa. Widzę faceta, z którym spałem. On też mnie, oczywiście, rozpoznał, ale zachowaliśmy pokerowe twarze. Potem wymyślił, że nasze żony będą spędzały razem czas, a my, kłamiąc, że chodzimy na siłownię będziemy ze sobą sypiać. Mówił, że to będzie zdrowy, świetny układ”[6].

Być może są to dylematy, z którymi tak naprawdę nie umielibyśmy się zmierzyć. Trudno też podczas czytania nie wyciągać wniosków ogólnych, nie szukać analogii w tych życiorysach bądź nie wyłapywać różnic. Nie sposób również nie zadawać sobie pytań: jak ci ludzie sobie poradzili? Jak się w życiu odnaleźli? Jak godzą pragnienie posiadania dzieci ze swoimi homoseksualnymi skłonnościami? Jak mogą znosić napiętnowanie społeczne? Odpowiadają oni sami.

Artur: „Tylko ludzie kompletnie naiwni twierdzą, że homoseksualizm może zostać zupełnie wyparty, że to kwestia wolnego wyboru. Każde niepowodzenie i napięcie w naszym małżeństwie powodowało, że odradzała się u mnie chęć do realizacji tamtych zainteresowań. (…) Jeśli gej ma wątpliwości, to ja mu mówię: ślub nie pomaga. Ale z drugiej strony, szczęście z posiadania dzieci jest ogromne, a proces wychowywania i przyglądania się swojemu dziecku – naprawdę wspaniały”[7].

Ci mężczyźni często mają świadomość braku samorealizacji bądź sprzeczności pragnień.

Jarek: „[Przyjaciele] uważają, że pedała trzeba skopać i dać mu w ryj. Wtedy im ulży. (…) Myślę, że gdyby się dowiedzieli, że gejem jest ich najlepszy kumpel czy przyjaciel, to może zmieniliby zdanie. Nie chcę zrywać z nimi kontaktu. Razem się wychowaliśmy, jeździliśmy na sankach, grzebaliśmy w piaskownicy. Mam nadzieję, że zawsze będziemy przyjaciółmi, a za kilka lat usiądziemy przy grillu i powspominamy stare czasy, a wokół będą biegały nasze dzieci"[8].

Czasami, aby je pogodzić, kroczą drogą oszustw, na czym cierpią nie tylko ich najbliżsi, ale – być może przede wszystkim – oni sami:

Jarek: „Nie jestem szczęśliwy i myślę, że nigdy nie będę. Nieważne, czy zbuduję związek z mężczyzną, czy z kobietą – zawsze będzie czegoś brakowało. Jeśli zwiążę się z facetem, będę tęsknił za normalnym domem. Jeśli się ożenię – zawsze mi będzie brakowało faceta. (…) Nie będzie grilla. Nie będzie dzieci”[9].

Adam: „Wielu z nich [znajomych homoseksualistów] wzięło ślub. Do dzisiaj mam do nich pretensje, że unieszczęśliwili swoje żony. Inni, którzy nie mogli żyć z kobietą, poszli do seminariów. Najbardziej mnie śmieszy, jak taki znajomy aktor występuje w telewizji i mówi: »Nigdy żony nie zdradziłem«. Ja siedzę przed telewizorem i płaczę ze śmiechu. Chyba nie z kobietą! I myślę sobie: co za skurwysyn”[10].

Czasem jednak w końcu odnajdują samych siebie:

Rafał: „Od kiedy uświadomiłem sobie, że jestem gejem i nie muszę tego ukrywać przed znajomymi, to czuję się naprawdę wolny”[11].

Warto podkreślić, że „Gejdar” absolutnie nie jest laurką. Został zupełnie odarty z tendencyjności, brak w nim retuszu. Uczciwie pokazuje konflikty wewnątrzśrodowiskowe, ujawnia sprawy, o jakich większość ludzi znajdujących się w środowisku wolałoby zapomnieć, a które - tak jak dyskryminacja czy Parady Równości – wydają się nieodłączne:

Tomek: „Stygmatyzowani geje sami stygmatyzują innych. Śmieją się z lesbijek, z kobiet, z przegiętych chłopaków. Kolejna sprawa to wiek. Kończysz trzydzieści pięć lat i wypadasz z rynku. (…) Mnie też nie wpuszczają do każdego klubu. Kiedyś – dziesięć kilogramów wcześniej (…) wpuszczali mnie wszędzie”[12].

Kuba: „Niefajny jest nieustający targ mięsny w klubach gejowskich. Ciągły flirt, jednoznaczne spojrzenia. Są ludzie, którzy się od tego uzależniają”[13].

Podsumowując, „Gejdar” to zbiór wywiadów niezwykle przejmujących, odważnych, uczciwych, wzbudzających skrajne emocje, a jednocześnie… ciekawych. Pozwala poznać z wielu stron środowisko właściwie niedostępne (pomaga w tym również rzetelny słownik umieszczony na końcu książki), przedstawia kilka historii, które z powodzeniem mogłyby się przekształcić w niezwykłe powieści (stara to prawda, że najlepsze scenariusze pisze samo życie). Książka na pewno niezwykle ważna na polskim rynku chyba nie tylko literackim. To pozycja niezwykle istotna w dyskursie medialnym i społecznym, a jednocześnie dobra technicznie rzecz, która po prostu broni się sama – przy pomocy jedenastu głosów.



---
[1] Katarzyna Bojarska, "Słownik" [w:] Dominika Buczak, Mike Urbaniak, "Gejdar", wyd. Korporacja Ha!art, Kraków 2008, s. 221.
[2] Dominika Buczak, Mike Urbaniak, "Gejdar", wyd. Korporacja Ha!art, Kraków 2008, s. 16-17.
[3] Tamże, s. 169.
[4] Tamże, s. 208.
[5] Tamże, s. 20.
[6] Tamże, s. 150.
[7] Tamże, s. 35-36.
[8] Tamże, s. 45.
[9] Tamże, s. 51-45.
[10] Tamże, s. 77.
[11] Tamże, s. 94.
[12] Tamże, s. 69.
[13] Tamże, s. 141.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1279
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: