Dodany: 14.05.2004 11:02|Autor: Karla

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Los utracony
Kertész Imre

bez tytułu


Piętnastoletni mieszkaniec Budapesztu, chłopiec o problemach charakterystycznych dla jego wieku, syn rozwiedzionych rodziców siłą rzeczy uwikłany w ich wzajemne żale i pretensje. To bohater i narrator „Losu utraconego”. Pierwsze pocałunki, pierwsze dyskusje światopoglądowe – jednym słowem przeciętny świat, przeciętny los przeciętnego nastolatka, takiego, jakich tysiące codziennie wyruszają i wyruszały do szkół w Budapeszcie, Paryżu, Londynie, Warszawie. To temat książki. Jako zwyczajne koleje losu przedstawił bohater wypadki swojego życia. Wypadki, które wcale zwyczajne nie są.

Wszystko, co go spotyka, narrator opisuje jako naturalne składniki istnienia, coś, co wydarzyć się musiało, co było oczywiste jak sam fakt dorastania, chodzenia do szkoły, codziennych powrotów do domu. Każda inność, każde odstępstwo od stałych rytuałów i przyzwyczajeń zastanawiają chłopca, ale tylko przez chwilę, by wkrótce zostały uznane za następną oczywistość. Bezimienny bohater Kertesza nie walczy z rzeczywistością, nie sprzeciwia się jej, nie próbuje wyjaśniać niezrozumiałych jej praw. Przyjmuje ją taką, jaka jest, bo taka wydaje mu się najwłaściwsza. Z pełną aprobatą słucha porad religijnego wujka, całą nadzieję pokładającego w Bogu, choć sam nigdy się nie modli. Podobnie przytakuje drugiemu krewnemu, rozwodzącemu się na tematy dotyczące politycznej sytuacji w Europie okupowanej, choć sam nie ma żadnej wiedzy na ten temat. Czy jest to kwestia młodego wieku, czy charakteru – akceptuje w pełni świat, jaki został mu dany, poglądy głoszone przez innych, zasady przez nich reprezentowane. Podczas rozmowy ze starszą koleżanką, przejętą i urażoną koniecznością naznaczania żydowskich ubrań żółtą gwiazdą, kwituje jej słowa stanowczym stwierdzeniem: „Zresztą człowiek nie decyduje sam o pewnych różnicach, w końcu właśnie po to, jak wiem, są żółte gwiazdy [...]”. Na temat, który dla wielu osób był kwestią godności, wypowiada się naiwnie: „Długo dyskutowaliśmy, nie wiem po co, przecież prawdę mówiąc, sprawa nie wydawała mi się aż tak ważna.”

Późniejsze represje, jakie spadły na węgierskich Żydów, dotknęły go zbyt bezpośrednio, by mógł uznać je za mało ważne. W drodze do pracy został zaaresztowany i po kilku dniach spędzonych w murach starej cegielni, w bydlęcym wagonie przewieziony do Oświęcimia. Tutaj stanął przed osławionym doktorem Mengele, który część jego znajomych wysłał na śmierć w komorze gazowej. Tu dowiedział się o przeznaczeniu krematoriów, patrzył na nieustannie buchające dymem kominy. Jednak ani Oświęcimia, ani obozu koncentracyjnego Buchenwald, do którego został wywieziony po trzech dniach, mimo że były dla niego absolutną nowością, nie uznał za nic szczególnego. Nie kwestionował - ani podczas morderczej pracy, ani w czasie egzekucji, którym przyglądał się w tłumie innych więźniów, ani nawet wtedy, gdy bliski śmierci został załadowany na wózek z trupami – praw rządzących otaczającą go rzeczywistością. Po krótkim zastanowieniu każdorazowo dochodził do wniosku, że mają one swoje uzasadnione racje, że inne być nie mogą.

Temat Zagłady omawiany jest bardzo intensywnie od wielu lat. Dotycząca go literatura – niezwykle bogata. Dlatego, gdy pojawia się kolejna pozycja dotycząca holocaustu, wraz z nią rodzi się pytanie, czy w ogromie prac podobnych w treści czymkolwiek się wyróżnia. Jest faktem, że opisywane w tych utworach przeżycia i wydarzenia są podobne – ale trudno wymagać sztucznego urozmaicenia w tekstach powstałych na podstawie autentycznych doświadczeń, a autentyzm jest nieodzownym składnikiem literatury Holocaustu. Opis drogi do Oświęcimia, podróży w bydlęcym wagonie, selekcji przeprowadzanej przez doktora Mengele znamy również z innych pozycji. Nie przebieg wydarzeń jest jednak najważniejszy w powieści Kertesza, a kształtowanie się psychiki młodego człowieka, które przypadło na czasy i rzeczywistość nieludzkie, sposób patrzenia na świat chłopca, który w momencie dorastania, a więc przyswajania sobie prawideł świata, dostał lekcję życia nieludzkiego. I właśnie to odkształcone życie uznał za sobie przypisane. Za swój los.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 12942
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: dawitt 29.05.2005 01:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Piętnastoletni mieszkanie... | Karla
ostatnie 30 stron ksiazki jest powodem dla ktorego powinno sie ja przeczytac.Swietny koniec-obrazujacy,prawdziwie podsumowujacy.Poczatek ksiazki taki jak inne:(ale ogolnie na 5+ :)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: