Dodany: 08.04.2010 19:47|Autor: in_dependent

Książka: Busz po polsku
Kapuściński Ryszard

2 osoby polecają ten tekst.

Polska A i B


Literatura podróżnicza ma to do siebie, że jest nieprzeciętnie tajemnicza i intrygująca. Pachnie egzotyką, aromatem przypraw, bezkresem pustkowi, dzikością miejsc. Dalekie kraje, inne kultury, obce klimaty zawsze fascynują. Jednakże nigdy nie pomyślałabym, że można napisać cudowny zbiór reportaży z podróży po zimnej, szarej i niekiedy, nie oszukujmy się, jakże nieciekawej Polsce.

To moje trzecie spotkanie z Ryszardem Kapuścińskim. Trzecie i na pewno nie ostatnie, a przy tym bardzo niezwykłe. Kapuściński oprowadził mnie już po cesarskiej Etiopii w dobie puczu oraz po kilku krajach dzikiej Afryki. Po to, by teraz zabrać mnie na wyprawę do różnych zakątków Polski. Ukazał świat, którego nie zobaczymy z okna samochodu bądź pociągu czy autobusu. Pokazał, że ciekawe historie tkwią w ludziach, a nie w pięknych widokach, miłych dla oka krajobrazach. Sam wyszedł do ludzi, dużo rozmawiał. Nie bojąc się wyzwań, niekiedy wręcz chodził i szukał dobrych rozmówców. Znalazł ich bardzo wielu i na podstawie swoich przeżyć napisał cykl reportaży, które niezmiennie od ponad 45 lat zachwycają. Mnie też zachwyciły.

Każda opowieść Kapuścińskiego ze zbioru "Busz po polsku" jest inna. Poznajemy dzięki temu starsze i młodsze pokolenia naszych Rodaków, żyjących zarówno w tych mniejszych, jak i większych mieścinach polskich. Na wstępie jednak autor przenosi nas w świat własnych wspomnień z okresu dziecięcego, z czasu wojny i tego, co było po wojnie. Udowadnia czytelnikowi, że raz rozpoczęta wojna nigdy nie przemija. Mimo że zakończona, zawsze żyje w umysłach, w sercach, w pamięci ludzi, tak jak żyje w Kapuścińskim.

Po tym, jakże poruszającym, wstępie nie pozostało mi nic innego, jak ochoczo zabrać się do lektury kolejnych reportaży, jednak z delikatną nadzieją, że nie będą tak bardzo bolesne i wstrząsające. Niestety, niektóre takie właśnie były.

Historia dwóch kobiet, matki i córki niemieckiego pochodzenia, zagubionych w obecnym świecie, które nagle postanawiają uciec z Domu Starców i odzyskać swój majątek, bardzo szokuje. Nie mniej niż historie kalekiego rolnika z Grunwaldu, młodej dziewczyny porzucającej swoje wcześniejsze plany i wstępującej do zakonu, długiej i niezbyt honorowej ostatniej drogi młodego górnika z Mazur czy różnych przypadłości dręczących małą mieścinę o nazwie Pratków.

Są też oczywiście w tym zbiorze reportaże inne, niewzbudzające takich emocji. Zauważyłam jednak, że zaśmiałam się szczerze, bez ironii czy wielkiego zaskoczenia dopiero przy ostatniej relacji, którą Ryszard Kapuściński kończy to wejrzenie w polskie domy, w polskie gospodarstwa, w polskie szkoły, uczelnie, kopalnie, zakłady przemysłowe, w pracę wykonywaną przez Polaków.

Zakończenie jest jednocześnie innym spojrzeniem autora na swój własny kraj. Spojrzeniem z dalekiego miejsca, z Ghany, gdzie o Polsce mało kto słyszał i gdzie Polska traktowana jest jako miejsce bardzo egzotyczne, którymi rządzą reguły niekiedy śmieszne oraz szokujące, zwłaszcza dla Afrykańczyków. Zastanawiając się, dlaczego Kapuściński aż z Ghany mógł dokonać podsumowującej oceny swojej Ojczyzny zrozumiałam, iż chciał chyba pokazać wszystkim Czytelnikom, że chociaż Polska dla swych mieszkańców jest krajem mało atrakcyjnym, dręczonym przez różne problemy społeczne, miejscem, gdzie żyje się ciężko, trudno jest osiągnąć sukces, a ci, którym się to udaje, zwykle okupują to ciężką, morderczą, wręcz heroiczną pracą, to jednak może być interesująca, ciekawa, nawet niezwykła. Choćby dla mieszkańców Ghany, dla których codzienna rzeczywistość PRL-u była bardzo egzotyczna i niezmiernie podniecająca.

Budząc się zatem o 7 rano w mglisty, deszczowy i zimny poranek, gdy w głowie huczą mi wciąż najważniejsze obecnie w politycznym świecie, śmieszne jak skecz Kabaretu Moralnego Niepokoju, propozycje zmiany Konstytucji, zagłuszające pandemię gryp: ptasiej, świńskiej, sezonowej, bezrobocie i to, że prawdopodobnie nie będę miała przyszłości po skończeniu studiów w roku przyszłym, bo egzaminy na aplikacje stoją pod znakiem zapytania, czuję ulgę i uspokajam się dopiero powtarzając za mistrzem Kapuścińskim: "Pięknie jest"*.



---
* Ryszard Kapuściński, "Busz po polsku", wyd. Agora, 2008, str. 28.


[Tekst opublikowałam wcześniej na swoim blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1197
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: