Dodany: 18.12.2016 21:55|Autor: misiak297

Książka: Zakochane kobiety
Lawrence David Herbert

3 osoby polecają ten tekst.

W miłosnym wielokącie


Książka zakazana. Jak na swoje czasy (1920 rok) szokująco pornograficzna. Literacki skandal. Powieść z kluczem (podobno w niektórych postaciach można się dopatrywać autentycznych osób). Mimo wszystko przystępowałem do lektury "Zakochanych kobiet" Davida Herberta Lawrence'a nie bez obaw. Rzecz wydana w "Bibliotece romansu", ozdobiona serduszkiem i piórem (na szczęście spis innych tomów serii przekonał mnie, że w trochę kiczowatych okładkach kryją się pełnowartościowe powieści). Blisko czterysta stron drobnym drukiem. Niska średnia na Biblionetce (daleko do 4,0). Na rozmaitych portalach obok wyważonych recenzji lapidarne, bardzo krytyczne zdania: to nuda; nie da się przebrnąć; nie wiadomo, o co chodzi bohaterom. Tak, w obliczu takich opinii (choć zawsze przyjmuję je z pewną ostrożnością) dosyć niepewnie przewracałem stronę tytułową. Tym większe było moje zaskoczenie. To jedna z najlepszych pozycji, jakie czytałem w tym roku.

Najkrócej ujmując, powieść mówi o miłosnym wielokącie. Dwie siostry – Ursula i Gudrun – wchodzą w intensywne relacje z Geraldem Crichem i Rupertem Birkinem. Wydaje się jednak, że między tymi ostatnimi również istnieje silne napięcie miłosne, wzajemna fascynacja może nawet większa niż siostrami Brangawen. A na scenie są jeszcze inni – byli partnerzy (świetna postać Hermione Roddice), rodzice, pracodawcy, sąsiedzi.

Można by pomyśleć, że to romans, tani melodramat. Zresztą czy nie tego spodziewalibyśmy się po książce pod tytułem "Zakochane kobiety"? A jednak tak nie jest. Zakochane są nie tylko kobiety, lecz także mężczyźni (i to przede wszystkim w sobie nawzajem). Akcji nie ma wiele. Bohaterowie snują się, spędzają czas głównie na przemyśleniach, analizach i rozmowach – o ideach, o prawdziwej miłości, o związkach, o śmierci (Eros często idzie tu w parze z Tanatosem), o filozofii życia. A wszystko napisane pięknym, subtelnym językiem. Dla przykładu przytoczę fragment rozważań Ruperta, rozmyślającego o potencjalnym związku z Ursulą:

"Tak bardzo chciał być wolny! Nie chciał żyć pod presją konieczności zawarcia związku z drugą osobą, dręczony niezaspokojonym pożądaniem. Człowiek powinien zdobywać przedmiot żądzy bez tej całej udręki, tak jak we współczesnym świecie, w którym jest pod dostatkiem wody, nikt nie cierpi z powodu pragnienia zaspokajając je niemal bezwiednie. Chciał być z Ursulą równie swobodny jak z sobą samym, zachować własną osobowość, jasną i chłodną, chciał, żeby się nawzajem równoważyli i dopełniali. Miłość polegająca na opleceniu się wokół partnera, na łapczywym, zaborczym współżyciu przejmowała go szalonym wstrętem. Miał jednak wewnętrzne przekonanie, że kobieta zawsze jest łapczywa i zaborcza, że ma przemożną potrzebę dominacji w miłości. Chce mieć, posiadać, rządzić, górować. O wszystkim ma decydować Ona, Kobieta, Wielka Matka Wszechrzeczy, z której wszystko się wywodzi i której wszystko musi się w końcu poddać. Do obłędnej furii doprowadzała go spokojna pewność, z jaką Magna Mater uważa, że wszystko do niej należy, bo z niej się zrodziło. Mężczyzna do niej należy, bo go urodziła. Urodziła go Mater Dolorosa, a Magna Mater rości sobie nadal do niego prawo, do jego duszy i ciała, seksu, myśli i całej reszty"[1].

Wydaje się, że narrator znajduje się tuż za bohaterami i uważnie obserwuje – nie umknie mu żaden ruch, żaden grymas, żaden zdradliwy ton w głosie. Żadna emocja nie pozostanie niedostrzeżona. Tak jak w scenie, w której Gudrun i Ursula przyglądają się pływającemu Geraldowi:

"Zafascynowana patrzyła na falującą taflę wody. Pływak w pewnej odległości zawrócił i płynął na wznak, spoglądając ponad wodą na dziewczęta, które przystanęły pod murkiem. W lekkim wirze, jaki wzniecał wokół siebie, dostrzec mogły jego rumianą twarz; widziały, że on też im się przygląda.
– To Gerald Crich – powiedziała Ursula.
– Wiem – odrzekła Gudrun.
Stała bez ruchu, wpatrzona ponad wodą w twarz, która raz po raz wyłaniała się z toni w rytmie miarowych ruchów Geralda. Zanurzony w innym żywiole, widział je, uszczęśliwiony własną przewagą i światem, który posiadł na własność. Był wolny i doskonały. Kochał swoje mocne, zamaszyste ruchy, zetknięcie rąk i nóg z bardzo zimną wodą, utrzymujące go na powierzchni. Był zadowolony, że dziewczęta przyglądają mu się z daleka. Dał im znak uniesioną ręką. (…) Nie spuszczały z niego wzroku. Znów dziwnym gestem dał im znać, że poznaje je, choć przebywa w odmiennym świecie. (…)
Gudrun stała w milczeniu i patrzyła na wodę. Gerald nagle zawrócił, odpływał szybko na boku. Był teraz samotny i wolny wśród wodnej przestrzeni, którą miał wyłącznie dla siebie. Nieskrępowany i niezależny, upajał się samotnością wśród nowego żywiołu. Był szczęśliwy, że unosi się sam jeden w świecie wody tylko dzięki ruchom nóg i ciała, bez żadnych więzi i obowiązków. Gudrun zazdrościła mu niemal boleśnie. Ta idealna samotność w płynnym żywiole, choćby nawet przelotna, wydawała jej się tak godna pożądania, że stojąc na szosie poczuła się jak wyklęta.
– Boże, jakie to szczęście być mężczyzną! (…) Wolność, niezależność, swoboda ruchów! – zawołała Gudrun z twarzą w wypiekach i dziwnie podniecona. – Mężczyzna, jeśli chce coś zrobić, po prostu to robi. Nie musi pokonywać tysiąca przeszkód, które piętrzą się przed kobietą.
Ursula zadawała sobie pytanie, co skłoniło Gudrun do tego wybuchu. Nie rozumiała, o co jej chodzi"[2].

Narrator jest równie błyskotliwy i uważny w charakterystykach; oto na przykład opis Hermione:

"Wydawało się, że Hermione, jak księżyc, jest odwrócona do świata tylko jedną stroną. Moneta bez awersu. Zawsze zajmowała się wąskim, ale dla niej kompletnym światem rozjaśniającej wszystko świadomości. W ciemnościach przestawała istnieć. Jak u księżyca, jedna jej połowa była stracona dla życia. Cała jej osobowość mieściła się w głowie, nie miała pojęcia, co znaczy spontanicznie biegać lub ruszać się, jak ryba w wodzie czy łasica na łące. Zawsze musiała wiedzieć. (…) Hermione, która rozmyślała bez przerwy, do ostatecznego wyczerpania z bólu, jakiego doznawała od tego ciągłego myślenia, Hermione z ciałem udręczonym i spopielałym, Hermione, która tak powoli i z takim trudem dochodziła do ostatecznych i jałowych wniosków poznawczych, skłonna była w obecności innych kobiet, jeśli uznała je po prostu za baby, obnosić owe wnioski gorzkiej pewności siebie jak klejnoty, przydające jej niewątpliwej dystynkcji i świadczące o jej przynależności do wyższej sfery ducha. (…) Biedna Hermione nie posiadała nic prócz bolesnego przeświadczenia o własnej wyższości – to był jej jedyny tytuł do chwały. Musiała być pod tym względem pewną siebie, gdyż jeden Bóg wie, jak bardzo pod innymi względami czuła się odrzucona i niepotrzebna. W świecie myśli, w świecie ducha należała do wybranych. I chciała być uniwersalna. Ale drążył ją niszczący cynizm. Nie wierzyła we własne uniwersalia – trąciły blagą. Nie wierzyła w życie wewnętrzne – była to gra pozorów, a nie rzeczywistość. Nie wierzyła w świat ducha – była to egzaltowana poza. (…) Była kapłanką bez wiary, bez przekonania, uczepioną piersi przebrzmiałej religii, skazaną na głoszenie wszem i wobec tajemnic, które nie miały w sobie nic boskiego. Ale nie ma ucieczki. Jest liściem na usychającym drzewie. Znikąd nie oczekuje pomocy, może jeszcze tylko walczyć o dawne, obumarłe prawdy, umrzeć za dawną, przebrzmiałą wiarę – trwać jako święta i niezbezczeszczona kapłanka sprofanowanych tajemnic. Dawne wielkie prawdy są prawdziwe. A ona jest liściem na usychającym już starym wielkim drzewie poznania. Musi więc być wierna ostatniej dawnej prawdzie, choć w głębi duszy jest cyniczna i drwiąca"[4].

I może z powodu specyficznej (trochę hipnotyzującej) narracji to proza w gruncie rzeczy trudna. Jest tak gęsta, tak duszna! Prawie nic się nie dzieje, a napięcie panuje ogromne. Sami bohaterowie zdają się zagubieni w swoich myślach, pragnieniach, pomysłach na życie. Jedni próbują iść utartymi drogami, inni łamią zasady, jeszcze inni boją się podążyć za własnym szczęściem. Powieść jest ponadto naładowana erotyzmem – dziś może już nie szokującym, ale zaskakująco śmiałym jak na czas jej powstania. Nawet homoseksualne uczucie między Rupertem a Geraldem autor wielokroć podkreśla wprost ("Nagle znalazł się w obliczu całkiem nowego problemu: problemu miłości i wiecznej spójni dwóch mężczyzn. Musiał oczywiście – odczuwał tę potrzebę przez całe życie – kochać drugiego mężczyznę miłością czystą i pełną. I naturalnie zawsze kochał Geralda i zawsze się tego wypierał"[3]). Literacki paradoks polega na tym, że "Zakochane kobiety" mówią być może najdobitniej o zakochanych mężczyznach, którzy mimo miłości nie potrafią przekroczyć pewnych granic. Rozdział opisujący ich erotyczne zbliżenie (ubrane w formę zapasów) jest tu jednym z najpiękniejszych.

"Zmagali się i mocowali, coraz ciaśniej ze sobą spleceni. Obaj byli biali i jaśni, ale skóra Geralda pod uciskiem czerwieniła się jaskrawo, podczas gdy Birkin pozostawał biały i napięty. Zdawał się cały wnikać w masywną, wielką bryłę ciała Geralda, własne ciało stapiając z jego ciałem, jakby chciał chytrze poddać je swojej woli, przez cały czas przewidując z góry z bystrą, magiczną wręcz intuicją następny ruch przeciwnika, kontrolując go i odpierając, niczym mocny wiatr targając członkami i tułowiem Geralda. Było to tak, jak gdyby cała inteligencja Birkina podporządkowała sobie ciało Geralda, jak gdyby jego wspaniała, sprężona energia przenikała w trzewia tęższego mężczyzny niby siła przeciągająca delikatną, krępującą sieć poprzez mięśnie do samej głębi jego jestestwa. Walczyli szybko, w uniesieniu, zawzięci i wreszcie na nic niepomni, dwie osobne białe postacie, splecione szczelnie w jedno walczące ciało z dziwnymi jak u ośmiornicy supłami i błyskami kończyn w przyćmionym świetle pokoju; napięty, biały węzeł ciał mocował się w ciszy wśród ścian zastawionych starymi książkami w brązowych oprawach. Od czasu do czasu słychać było odgłos chrapliwie wciąganego powietrza lub coś w rodzaju westchnienia, potem nagle głuchy łomot ciosów tłumionych przez gruby dywan pokrywający podłogę i wreszcie dziwne plaśnięcia ciała odrywającego się od drugiego dała. Często w ciasno splecionym kłębie pulsującego życia, który zataczał się w milczeniu, nie widać było głów, tylko szybkie, mocne nogi, masywne białe grzbiety, fizyczny związek dwóch ciał sczepionych w jedność. (…) W końcu na dywanie leżał Gerald bezwładny, dyszący ciężko i mozolnie, podczas gdy Birkin klęczał na nim, prawie nieprzytomny. Rubert był o wiele bardziej wyczerpany, z największym trudem łapał oddech, krótki i urywany. Ziemia pod nim kołysała się i zapadała. Kompletnie zamroczony nie rozumiał, co się stało. Bezwiednie osunął się na Geralda, ale Gerald tego nie zauważył. Nie odzyskał świadomości, wiedział tylko, że wokół niego przechyla się i wywraca świat. Świat toczył się, wszystko odpływało w ciemność. On sam też toczył się, bez końca toczył się w przestrzeń. Ocknął się słysząc gdzieś w pobliżu ogłuszające walenie. Co się stało, dlaczego, skąd te donośne uderzenia młota, od których huczy cały dom? Nic nie rozumiał. Nagle zdał sobie sprawę, że to bije jego serce. Wydawało się to niemożliwe, hałas dochodził przecież z zewnątrz. Lecz nie, rozlegał się w środku, w nim, to waliło tak jego własne serce. Uderzenia były bolesne, wytężone, rozdzierająco dokuczliwe. Czy Gerald je słyszy?"[5].

"Zakochane kobiety" Davida Herberta Lawrence'a to jedna z tych wieloaspektowych książek, które bardzo dużo wymagają od czytelnika, ale zarazem wiele oferują mu w zamian. Klasyka trudna, ciekawa, chyba trochę niedoceniona, a przecież fascynująca. Klasyka, którą warto odkryć.


---
[1] David Herbert Lawrence, "Zakochane kobiety", przeł. Irena Szymańska, Oficyna Wydawnicza Comfort, 1991, s. 153-154.
[2] Tamże, s. 34-35.
[3] Tamże, s. 159.
[4] Tamże, s.226-227.
[5] Tamże, s. 208-209.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 947
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 23.12.2016 08:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Książka zakazana. Jak na ... | misiak297
Kiedyś już zacząłem "Synów i kochanków", ale jakieś zawirowanie przerwało mi lekturę - widzę, że realizację planów na DHLawrensa w CSA trzeba będzie przyspieszyć, a może i rozszerzyć o recenzowaną wyżej książkę :)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: