Dodany: 11.04.2010 13:14|Autor: tytus o czytaniu

12 doktorów Jekyllów i 12 panów Hyde'ów


Daniel Keyes jest pisarzem kojarzonym głównie z literaturą science fiction, a jego „Kwiaty dla Algernona” uznawane są za klasykę gatunku. W wydanej po raz pierwszy w 1981 roku książce „Billy Milligan” opisuje on historię tak nieprawdopodobną, że gdyby przedstawił ją w konwencji SF, prawdopodobnie po raz kolejny powalczyłby o nagrody Hugo i Nebula (zdobył je za wspomniane „Kwiaty”). Szkopuł polega na tym, że tym razem Keyes opisał wydarzenia prawdziwe.

W 1977 roku William Stanley Milligan aresztowany został za trzy gwałty, których dopuścić się miał na terenie campusu uniwersyteckiego w stolicy stanu Ohio - Columbus. Pomimo udowodnienia winy (został bezdyskusyjnie rozpoznany przez ofiary) i wcześniejszych kolizji z prawem, nie trafił jednak do więzienia. Sąd uznał, że w trakcie popełniania przestępstw Milligan nie był poczytalny. Zdiagnozowano u niego dysocjacyjne zaburzenie tożsamości, czyli osobowość wieloraką.

Specjaliści z zakresu zdrowia psychicznego odkryli, że Billy Milligan posiada dwadzieścia cztery niezależne osobowości, które okresowo przejmują kontrolę nad jego ciałem i podejmują w tym czasie działania zgodnie ze swoim charakterami, o których Billy – osobowość podstawowa nie ma pojęcia i na które nie ma żadnego wpływu. Każda z nich ma odrębne cechy i umiejętności: Artur to wykształcony Anglik (mówi z brytyjskim akcentem), Ragen jest niezwykle silnym jugosłowiańskim specjalistą od broni posługującym się językiem serbochorwackim (znów akcent), Allen umie grać na bębnach i maluje portrety, Tommy specjalizuje się w elektronice i malarstwie pejzażowym, a David, pomimo zaledwie ośmiu lat, przejmuje cierpienie wszystkich alter ego Billy'ego. Jest jeszcze trzyletnia Christene, drobni przestępcy – Philip i Kevin, dziewiętnastoletnia lesbijka Adalana, ortodoksyjny Żyd Samuel i inni, rzadziej lub częściej przejmujący we władanie umysł tytułowego bohatera książki. Ujawniając się, żadna z osobowości nie wiedziała, jak gospodarował czasem poprzednik i często znajdowała się w zaskakującej dla siebie sytuacji. Allen budził się w Londynie, dokąd poleciał Arthur, a w miejsce twardego Ragena niespodziewanie pojawało się płaczące dziecko. Gwałtów, które doprowadziły do aresztowania Milligana, nie dokonał żaden z zamieszkującyh jego psychikę rzezimieszków, ale szukająca bliskości z kobietą Adalana. Wiedzę o działaniach wszystkich osobowości Keyes uzyskał od ostatniej z nich – Nauczyciela, który pojawił się w trakcie pracy nad książką. Jego relacja, a także rozmowy z psychiatrami i rodziną Billy'ego doprowadziły do obszernego udokumentowania tego najbardziej znanego przypadku osobowości wielorakiej.

Daniel Keyes bez wątpienia wykonał olbrzymią pracę. Walory poznawcze jego książki są imponujące, jednak, według mnie, mogłaby ona być o połowę krótsza. Zwłaszcza że językowo „Billy Milligan” jest bardzo prosty, żeby nie powiedzieć prostacki. Nie oczekiwałem od literatury faktu fajerwerków; moim zdaniem, powieść Keyesa jest po prostu kiepsko napisana.



(recenzję opublikowałem wcześniej na moim blogu)

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3950
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: Astral 16.12.2012 00:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Daniel Keyes jest pisarze... | tytus o czytaniu
"Walory poznawcze"??? Nie przeczę, że to znakomita książka, ale czy aby na pewno oparta na faktach? Tzn. mam na myśli to, że niektórzy psychiatrzy w ogóle negują istnienie zjawiska rozszczepienia osobowości. Nie mówiąc już o tym że jeśli w ogóle realnie występuje, to jest b. rzadkie. No coś jak na tym filmie sensacyjnym o mordercy, kt. sąd uniewinnił (dużą zasługę miał w tym adwokat, który szczerze wierzył, że jego klient ma dwie osobowości), a po fakcie uniewinniony mrugnął oczkiem i przestał udawać... Teraz stało się niemal zasada, że mnóstwo książek i filmów jest opartych na "faktach", bo to często ma wpływ na sprzedaż. Albo jest to po prostu nadużycie (znany casus pomysłu na filmy i książki o nawiedzonym domu, Amityville), albo, jak w tym wypadku, owe "fakty" to tak naprawdę legenda rozdmuchiwana przez media (coś jak istnienie rzekomej sublimacji, czyli odbierania informacji podprogowo, czyli bez udziału świadomości - to akurat bezsprzeczny mit, chętnie podtrzymywany do dziś, podobnie jak kompletne bajdurzenie o rzekomych przypadkach spontanicznego samospalenia czy pozytywnych skutkach bezkrwawych operacji filipińskich). Nie przesądzam tu kwestii rozszczepienia osobowości, ale zgłaszam poważną wątpliwość.
Użytkownik: drwww 21.02.2016 15:24 napisał(a):
Odpowiedź na: "Walory poznawcze"??? Nie... | Astral
"Walory poznawcze" tej książki nie ulegają wątpliwości już przez samo to jak niejednoznaczny przypadek opisuje Keyes. Nie musi być przy tym w 100% prawdziwa. Postać Billy'ego Milligana jest prawdziwa i ciężko uwierzyć, żeby był tak dobrym aktorem i oszukał praktycznie wszystkich, z którymi miał do czynienia, ale... No właśnie - ale - przez sposób przedstawienia historii nie da się w to uwierzyć. Autor tylko początkowo poddaje pod wątpliwość zachowanie Milligana, by później przyjąć za pewnik osobowość wieloraką. Czytając, byłem na to wręcz zły.
Co do samej choroby, ja wierzę, że jest prawdziwa, przypadek Milligana - nie jestem przekonany.
To, że "Lęk pierwotny" - bo ten film masz na myśli, opowiadał o oszuście, nie oznacza, że każdy z przypisaną osobowością wieloraką jest oszustem.
Szkoda, że nie ma dostępnych archiwalnych materiałów z rozmowami z Milliganem (trafiłem jedynie na krótkie urywki, gdzie mówił ze słowiańskim akcentem), bo tylko ich obejrzenie pozwoliłoby na wyrobienie sobie opinii o tym przypadku. Książka Keyesa nie spełnia tego zadania.
Użytkownik: tomp 13.11.2017 09:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Daniel Keyes jest pisarze... | tytus o czytaniu
Najlepsze historie pisze życie, jak zwykle. Nawet jeśli przypadek Milligana to tylko sprawna gra, to i tak temat warty jest świetnej powieści. Choroba bohatera budzi wiele kontrowersji, choć obecnie jednak jest bardziej akceptowana niż trzydzieści czy czterdzieści lat temu, choćby dlatego, że udoskonalono instrumentalne metody diagnozy chorób psychicznych (rezonans elektromagnetyczny, tomografia).
Książka trzyma nieustannie w napięciu. Pokazuje, jak niewiele wiemy o naszych umysłach - tych kosmosach zamkniętych w czaszkach. Polecam.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: