Dodany: 20.04.2010 14:40|Autor: in_dependent

Ludzie listy piszą


Na José Carlosa Somozę chrapkę miałam od dawna, ale nie byłam pewna, czy to rzeczywista chęć, czy może raczej nastawienie związane z tym, iż do hiszpańskojęzycznych pisarzy mam słabość oraz z tym, iż okładki książek Somozy do złudzenia przypominają mi oprawę graficzną powieści mego ukochanego Márqueza (wszak to samo wydawnictwo - Muza). Ale pod wpływem jednego mocnego impulsu uległam i zabrałam ze sobą do domu jednego Somozę, który w dodatku z racji swej objętości nie wzbudził u mnie niepokoju - jeżeli miałabym się męczyć, to przynajmniej krótko.

I męczyłam się. Z "Listami do zabójcy bez znaczenia" męczyłam się bardzo, gdyż za wszelką cenę starałam się powstrzymać, by nie czytać tego cieniutkiego cuda. Miałam w końcu ściśle ułożoną kolejność, terminy mnie goniły, a w dodatku nie lubię czytać kilku książek w jednym czasie. Gdy już jednak dorwałam się do powieści Somozy, to nie mogłam się oderwać.

Mimo niewielkiej objętości powieść ta to ogrom treści - kończąc czytać ostatnią stronę ma się niesamowite i zarazem bardzo osobliwe wrażenie, że przeczytało się coś wielkiego, zarówno objętościowo, jak i literacko. Może sprawia to swoista forma, może styl, w jakim pochodzący z kubańskiej Hawany Hiszpan napisał swą powieść.

Zaczyna się bardzo obiecująco. List, który pisze Carmen del Mar Poveda wydaje się listem normalnym, spokojnym, stonowanym, i byłby taki - gdyby nie adresat. Carmen pisze bowiem do swego domniemanego przyszłego zabójcy. Nie, Carmen nie jest jakąś tam pierwszą z brzegu wariatką, nie jest też masochistką czy pragnącą śmierci dekadentką. Carmen jest pisarką, która cierpiąc na brak natchnienia przyjeżdża do nadmorskiego Roquedal mając nadzieję na chociaż łyk inspiracji. To, że Carmen pisze do swego zabójcy, to przecież nic, wszak ktoś, kto ma takie niecne zamiary, nie bawi się zwykle w gry słowne, w sentymenty. Dziwne jest to, że przyszły zabójca Carmen odpisuje. Korespondencja nabiera tempa, Carmen, która początkowo domniemywa, że zabójca jest jednym z mieszkańców miasteczka, przyznaje jednak w końcu, że to jej bogata wyobraźnia - że sama sobie odpisuje - i postanawia zaprzestać tej zabawy. Wówczas dostaje list od kogoś trzeciego. Od człowieka, który twierdzi, że będzie jej zabójcą. Zabawa przeradza się w nieco ostrą grę, bo kim jest ten człowiek? Czy czytał on listy pisarki? Czy chodząc za nią po ulicach jest jednym z tych ludzi, których ona dobrze zna i którym kłania się serdecznie na ulicy, z którymi idzie się napić do pubu, wymienia swoje spostrzeżenia, czy też jest obcym, który po prostu wypatrzył ją sobie? A może to nadal jej wyobraźnia, może to jej druga natura do niej pisze?

Te wszystkie pytania przemykały przez mą głowę, gdy czytałam powieść Somozy. Na większość znalazłam odpowiedź, płynęła ona wprost z kart książki. Inne pozostały nierozwiązane, jakby pozostawione wyłącznie mej wyobraźni.

I tym zachwycił mnie Pan Somoza. Bardzo zaintrygował i zachwycił, bo sam styl, sama forma były dla mnie tak wartościowe i tak intrygujące, że zapragnęłam sięgnąć po inne jego lutwory od razu, bo być może tam znajdę odpowiedź na te wszystkie dręczące mnie pytania pozostawione bez odpowiedzi.
Rozpieścił mnie też autor wpleceniem w ten króciutki utwór elementów magicznych, opowiedzeniem niezwykłej legendy przypisanej miastu Roquedal, która to mityczna historia jeszcze bardziej pobudziła mą fantazję.

Tym, którzy nie mieli jeszcze styczności z książką Somozy wyda się, jakbym opowiedziała wszystko, całą treść i pozostawiła ich bez szans na samodzielność w zetknięciu z "Listami od zabójcy bez znaczenia", ale musicie mi uwierzyć na słowo - praktycznie nic Wam nie opowiedziałam. I tak samo jak Wy teraz, i ja byłam zła czytając opis wydawcy z okładki, wzdychałam: "Przecież przedstawił już całą historię. Po co mam to czytać?". Mocno się pomyliłam jednak w tych moich założeniach. Bo ta książka jest taka jak jej tytuł: "Listy zabójcy bez znaczenia" - tylko czy to te listy są bez znaczenia, czy może ów zabójca? A może po prostu wszystko jest bez znaczenia?



[Tekst opublikowałam wcześniej na swoim blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 813
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: