Autor: Jeffery Deaver
Tytuł: Błękitna pustka
Wydawnictwo: Prószyński i S-Ka
Liczba stron: 416
Przeczytana przeze mnie: luty 2016
Oceniona przeze mnie na: 5,5
Błękitna pustka (
Deaver Jeffery)
Ilekroć czytam książkę tego autora, nie mogę wyjść z podziwu. Zawsze mnie zaskoczy, zawsze zrobi to tak, że wgniata w fotel i nie mogę się otrząsnąć.
Siedzisz w domu przed komputerem i spokojnie surfujesz po Internecie. Nie masz pojęcia o tym, że jakiś haker-socjopata może śledzić każdy twój krok: obserwować maile, czat, wiedzieć, ile płacisz za dom, samochód, czy masz dzieci i do jakich chodzą szkół. A gdy już cię wyśledzi i osaczy, może najzwyczajniej w świecie cię… zabić!
Tak mniej więcej można streścić tę książkę. Przez 416 stron drżymy o bohaterów, żeby na koniec dostać tak w łeb rozwiązaniem, że siedzimy z opuszczoną szczęką i zastanawiamy się, jak to możliwe?
No i ci bohaterowie, moje uczucia co do nich skakały jak piłeczka ping-pongowa. Raz ich lubiłam, potem podejrzewałam, następnie zwracałam im honor i twierdziłam, że to na pewno nie oni.
Naprawdę, czytanie tej powieści, to lepsze, niż oglądanie nawet najlepszego thrillera.
A już najlepszy jest właśnie efekt zaskoczenia. Jedyne co mnie zraziło, to komputerowy żargon, którego było nieco za dużo. Owszem, było wszystko wyjaśnione, ale mnie to osobiście męczyło.
A jaką miałam minę, jak stwierdziłam, że morduje pewien facet, a okazało się, że to nie on? Oj Genialny autor, chyba jeden z tych, co mnie nigdy nie zawodzą.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.