Dodany: 03.03.2017 13:49|Autor: misiak297

Powiedz mi, jak tworzysz


W ostatnich dniach w naszych księgarniach pojawił się zbiór wywiadów Agaty Napiórskiej. Inspiracją do ich przeprowadzenia stała się poniekąd książka Masona Curreya "Codzienne rytuały. Jak pracują wielkie umysły", którą właśnie ona przetłumaczyła na język polski. Rozmówcami autorki w "Jak oni pracują. Rozmowach o pracy, pasji i codziennych sprawach polskich twórców" są przede wszystkim pisarze, ale także malarze, graficy, fotografowie czy reżyserzy – ogółem sześćdziesiąt cztery osoby.

Niektórzy spotykają się z dziennikarką w kawiarniach, inni w swoich mieszkaniach, pracowniach. Jeszcze inni, nie przerywając codziennych czynności, odpowiadają na pytania na spacerze czy w samochodzie. Niektórzy udzielają wywiadu korespondencyjnie bądź za pośrednictwem Skype'a. Przeważnie mamy do czynienia z klasyczną formą: pytanie – odpowiedź. Wszystko obraca się wokół tworzenia, inspiracji, rytuałów, stosunku do pracy i pasji.

Nie ma tu prawd uniwersalnych (zresztą byłoby o nie trudno). Każdy artysta inaczej patrzy na sztukę/pracę, ma własne zwyczaje, przesądy i sposoby na tworzenie. Jedni pracują przy muzyce, inni potrzebują ciszy. Jedni potrafią tworzyć w miejscach publicznych, inni w fazie twórczej nie wychodzą z domu. Ktoś wyłącza telefon i odcina się od sieci, ktoś inny traktuje dzwonek telefonu jak wybawienie, a Internet jako narzędzie inspiracji. Ktoś dokładnie planuje, zbiera fiszki, rozrysowuje projekty, ktoś inny idzie na żywioł, nie uznaje planu. Ktoś ustala ścisły harmonogram pracy, ktoś inny pracuje spontanicznie. Komuś lepiej się tworzy nocami, ktoś inny na pracę twórczą przeznacza dnie. Ktoś wierzy w wenę, ktoś inny uważa, że to mit. Jedni zapisują pomysły w notatnikach, w telefonach, na książkach, inni przechowują je w pamięci. Prawie każdy ma swoje artefakty (może to być dzbanek osłodzonej herbaty, polar czy rozgwiazda). Jedni potrzebują twórczego bałaganu, inni porządku.

Oto kilka z wielu ciekawych wypowiedzi:

"Natomiast jeśli chodzi o wyobraźnię, to szczególnie dobrze pracuje mi się przed samym zaśnięciem, a właściwie zasypiając nad klawiaturą – wtedy, mam wrażenie, że mózg przestawia się na inne tory i pojawiają mi się w tekście nieoczekiwane metafory i obrazy, na które kiedy indziej, przy trzeźwiejszym umyśle, pewnie bym nie wpadł"[1].

"Artysta ze swej pasji czyni powołanie. Pasja traci więc funkcję życiowego ozdobnika, czegoś, co jest nam potrzebne do życia, a nie jest treścią życia – i staje się dolą artysty. Praca artysty jest paradoksalna, ma zdolność zawłaszczania elementów życia, które innym kojarzą się wyłącznie z odprężeniem. Przykład: pojechałem do Afryki na wakacje i napisałem książkę – byłem więc w Afryce w pracy czy na wakacjach?"[2]

"Proces twórczy polega na ciągłym przechytrzaniu siebie i zapędzaniu w ślepą uliczkę, przechodzeniu kolejnych etapów, które prowadzą w głąb, a nieodłącznym skutkiem ubocznym są euforia i frustracja. Dla pisarza nawet zwykłe życie może być formą pracy. Chodzi o to, aby się nażyć i wyciągnąć z tego wnioski. Wierzę, że trzeba dużo żyć, a doświadczenia przerabiać na pisanie, ale nie dostarczam sobie bodźców za wszelką cenę"[3].

"W związku z festiwalem literackim w Hadze poproszono nas, pisarzy, byśmy wybrali ważny dla nas fragment książki, tekst życia. Dla mnie to kawałek ze »Stu lat samotności« Márqueza, gdy Piękna Remedios ulatuje do nieba. Po raz pierwszy czytałam tę książkę na wagarach, siedząc na dachu wieżowca w Piaskowej Górze. Miałam wtedy szesnaście lat, nigdy do tej lektury nie wróciłam, ale siła rażenia została na całe życie. To dla mnie esencja literatury – czyta się i wierzy, że tak dokładnie było – Piękna Remedios uleciała do nieba, bo świat stworzony jest prawdziwy. Tym dla mnie jest też pisanie – pisząc, czuję się jak Piękna Remedios, która odrywa się od ziemi, na której nigdy nie mogła znaleźć dla siebie miejsca, i frunie. Pisanie jest ciężką robotą, boli kark, wyrodnieją palce, ale bywa przyjemne właśnie w tych momentach, kiedy czuje się w dłoniach, unoszące się prześcieradło. Na przykład ten moment olśnienia, kiedy wiem już, jak książka się zakończy!"[4]

"Komercja jest dla mnie zabawą, ćwiczeniem, zadaniem. W projektach, które robię na zlecenie, jestem oczywiście sobą, bawią mnie, ciekawią, staram się je robić najlepiej, jak umiem, ale zapominam się zupełnie, kiedy robię swoje własne rzeczy"[5].

"Łatwo zachwycić się możliwością zarabiania pieniędzy na sztuce. W szerszej perspektywie jest to postrzegane jako hobby, czyli odbierani jesteśmy jako ludzie niepoważni, niezajmujący się niczym szczególnie istotnym. Kiedy mówię, że idę do roboty, ludzie czasem pytają »Ale jakiej roboty?«"[6].

"Kiedy pracuję nad książką, staram się wokół robić wszystko, co do mnie należy. Zawsze tak robiłam (…). Dopiero potem zajmowałam się swoimi rzeczami, czyli książkami. Ale gdy już się do nich zabieram, zatracam się i nagle jest piąta rano. Zresztą i tak nie mogę spać (….), wtedy [w transie] wywołują się duchy. Nie chcę brzmieć jak osoba nawiedzona, ale często czuję wręcz obecność kreowanych przez siebie postaci. Jakbym była jakimś medium i ktoś mną kierował"[7].

"Pisanie jest rzemiosłem, tego nauczyli mnie moi pozytywiści, niestety. Na szczęście zdarzają się chwile »uniesienia«. Najbardziej je lubię. Nagle wpadają z wizytą usłużne i przyjazne słowa, często zupełnie nie z mojego repertuaru. Te cieszą najbardziej. Jest we mnie jakiś słownik, którego nie znam. Otwiera się sam i w takich momentach pisanie przestaje być pracą, a nawet prozą. Staje się przygodą, a ja zwykłym czytelnikiem, niepewnym, jak zakończy się rozdział"[8].

Tak jak wspomniałem na początku, inspiracją do powstania tej pozycji była książka Masona Curreya. Jednak to, co było świetne jako ciekawostki podane w formie krótkich, prawie encyklopedycznych notek, chyba nie do końca sprawdziło się w tego typu wywiadach. Sztywne ramy tematyczne mocno ograniczyły ich przestrzeń. Rzecz w tym, że wszystko obraca się w zasadzie wokół tych samych pytań i rzadko wychodzi poza nie. Dodam, iż niektóre z nich bywają trywialne (w stylu "co dziś jadłeś na śniadanie" albo "co by pani zrobiła, gdyby wygrała pani w totolotka") i można się zastanawiać, czy koniecznie trzeba było je zadać. Trochę to kultura przedstawiona w wersji "pop", przynajmniej na płaszczyźnie pytań. Cała siła w zasadzie tkwi w rozmówcach Agaty Napiórskiej; ci, na szczęście, odpowiadają przeważnie niebanalnie i z pasją.

Zbiór "Jak oni pracują" pozwala podejrzeć artystów przy tworzeniu, wyjść poza ich dzieła. A jednak – choć ciekawy – pozostawia z uczuciem niedosytu. Jeden z recenzentów na skrzydełku przyrównał go do Pudelka dla inteligentnych. Nie jestem tylko przekonany, czy akurat owa "Pudelkowość" się książce przysłużyła.


---
[1] Jacek Dehnel, "Nie da się być skupionym przez osiem godzin", w: Agata Napiórska, "Jak oni pracują. Rozmowy o pracy, pasji i codziennych sprawach polskich twórców", wyd. W.A.B., 2017, s. 75.
[2] Łukasz Orbitowski, "Robię wyłącznie rzeczy pożyteczne", tamże, s. 13.
[3] Małgorzata Rejmer, "Trzeba się nażyć", tamże, s. 48.
[4] Joanna Bator, "Prześladują mnie zdania", tamże, s. 96.
[5] Zuza Krajewska, "Przestałam czuć, że pracuję", tamże, s. 330.
[6] Barbara Wrońska, "Sama ustalam rytm pracy", tamże, s. 356.
[7] Iwona Chmielewska, "Książka wsiada mi na plecy", tamże, s. 237.
[8] Barbara Kosmowska, "Mnogość spraw do załatwienia", tamże, s. 255.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 669
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: