Dodany: 07.05.2010 21:23|Autor: szafir

Czytatnik: tytuł zastępczy

Gry i zabawy


Powody są dwa:
1. On 1 ma pasję, a ja nie. Czy jest coś okropniejszego niż przebywanie w pobliżu osoby dotkniętej autentyczną pasją, podczas gdy samemu się raczej niczym szczególnym nie emocjonuje? Czy można sobie jednak wymyślić pasję? Czy można się zaprogramować na zapał?
2. On 2 nie chce ze mną gadać. Jest usprawiedliwiony, bo ma osiem miesięcy, no ale przebywanie całymi dniami ze śliniącym się niemowlakiem tępi nieco mój umysł. (I powoduje wzmożone ślinienie!)
Stąd: jak pączki na wiosennym drzewie (przed plagą deszczy) zaczęły powstawać kolejne odsłony moich przywatnych wynurzeń: jeden pamiętnik, jeden kalendarz, jeden zeszyt dla Piotrusia (jak już go nauczę czytać, to niech sobie poczyta o sobie samym z czasów, kiedy nie umiał czytać. fascynujące), jeden.... Cóż.
Pora więc powrócić do czytatnika.
A w nim propozycja pewnej zabawy, którą wymyśliłam po to, by przekuć choć trochę w pasję fakt, że lllllubię czytać.
Zabawa jest prosta - bierzemy książkę. Następnie ją czytamy. W trakcie czytania odkrywamy, że w książce tej występuje inna książka. Więc w kolejnym kroku sięgamy po tę wzmiankowaną. Wygrywa ta rozgrywka, w której uda się wykonać więcej literaturowych kroków.
Start.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1831
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: miłośniczka 11.05.2010 13:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Powody są dwa: 1. On 1 m... | szafir
Ależ właśnie umiłowanie książek to jest autentyczna pasja! Dlaczego sądzisz, że mogłaby w ogóle nią nie być? Owszem, masz pasję, i to jak cenną!

Zabawa przednia! Sama kiedyś o tym myślałam. Ale potem pojawiła się biblionetka. A za nią (czy raczej: z nią) biblionetkowicze. Zerkający czasem do mojego schowka. A, bo nie wspomniałam jeszcze: pojawił się i schowek...

I tak oto od niemalże czterech lat już jestem zawalona taaaaaką ilością pożyczonych książek, że nie wiem, jak mam to zrobić: jak, co i kiedy! Ale to wspaniałe jest. Naprawdę. Z tym, że moje kolejki czytania nie mogą być już takie beztroskie jak ta, którą proponujesz... ;-)
Użytkownik: szafir 17.05.2010 19:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Powody są dwa: 1. On 1 m... | szafir
No dobra, dobra. Czytanie to pasja. A ja teraz próbuję pójść krok dalej - czytać z planem....

POLE PIERWSZE. Książka wyjściowa: Amelie Nothomb "Biografia głodu".
Odkąd prowadzę zajęcia, notorycznie zadaję moim grupom pełne niedowierzania pytania: "A to czytaliście?", "Naprawdę nie mieliście okazji jeszcze tego pochłonąć?" - zawsze z tym samym lekko zarozumiałym westchnieniem. Puhh, przecież to oczywiste, że wykształcona osoba czyta. A tu proszę - moja uczennica pyta mnie: "A to pani czytała?". A ja nie czytałam!!!! Ładne kwiatki. No, spuściło to trochę ze mnie powietrze nadęte. Popędziłam do biblioteki i pożyczyłam.
A.N. jest jedną z tych pisarek, które w moim odczuciu, nazwać można "kobiecymi" (nie "babskimi", nie "żeńskimi", nie "damskimi" - fajnie mieć związanych z płcią tyle różnych określeń, biedni tylko "męscy" mężczyźni). Gdzieś obok M. Atwood i C.J. Oates. Książka..... hm.... smaczna. Autorka zaś wspomina, że największe wrażenie wywarła na niej lektura:
POLE DRUGIE. de Montherlant "Dziewczęta".
Nie wiedziałam, że już na początku wpadnę w pułapkę. W mojej bibliotece jedyną książką de Montherlanta są "Chłopcy"
SKOK W BOK. - chyba najdziwniejsza książka, jaką czytałam w ostatnich czasach. Z jednej strony tylko zarys opowieści, z drugiej rozwlekłe opisy. No i temat taki fikuśny. Cały czas nie mogę się pogodzić z faktem, że mój odbiór rzeczywistości kształtowany jest przez miejsce i czas, w którym żyję. Tak bardzo zależy mi na tym, by uważać się za skrajnie obiektywną - guzik z pętelką. To, co w określonych warunkach uważane jest za normę, w innych może ocierać się o patologię. A nos skrajnego obiektywa maleje przycierany boleśnie.
A "Dziewcząt" brak....
SKOK W BOK DWA. Kolejne trzy książeczki A. Nothomb: "Kosmetyka wroga", "Dziennik jaskółki" i "Rtęć". Zawód. Dość tania psychologia. Ale trzeba jej przyznać, tej Amelii, że płodną jest.
A "Dziewcząt" brak....
W tym samym czasie, w innym miejscu - mój synek pożarł swoje pierwsze słowo pisane - liryczny opis wiosny zawarty w jakimś kolorowym pisemku. On to dopiero chłonie literaturę. Martwię się tylko jego nonszalanckimi tendencjami - czyżby negował fakt NIEISTNIENIA wiosny?????
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: