Nawet owce były zaskoczone rozwiązaniem zagadki kryminalnej...
George Glenn był dobrym pasterzem dbającym o swoje składające się z czarnego, czwororożnego barana hebrydzkiego, górskiej owcy czarnogłówki, merynosa i owiec rasy Cladoir skrzyżowanej z czarnogłówkami stado, ostatnie takie w Irlandii. Owce, mimo pewnych pretensji do niego, lubiły swego starego pasterza, który im czytał książki i który był jedynym człowiekiem, jakiego rozumiały, gdy do nich mówił. Toteż kiedy znalazły go nieżywego, przebitego szpadlem, stwierdziły, że musiał zostać zamordowany i postanowiły odnaleźć sprawcę, by wymierzyć mu sprawiedliwość.
Zadanie to nie było łatwe, gdyż stado, zmuszone teraz samo walczyć o przetrwanie, a na dodatek podjąć walkę z pasterzem Gabrielem, który okazał się dla nich Wilkiem, zaczęło się zniechęcać, zwłaszcza że tropy mnożyły i rozbiegały w różne strony, co komplikowało bardzo dochodzenie do prawdy. Ale wówczas panna Maple, najmądrzejsza z owiec George'a, przypominała im, ile mu zawdzięczają – skutecznie je w ten sposób motywując do działania.
Nie będę się rozpisywać o tej sympatycznej opowiastce kryminalno-filozoficznej, w której owce dowiadują się, że ludzie też tworzą stada, że wśród nich znajdują się Wilki wzbudzające strach, że bywa, iż ktoś jest wykluczany ze stada i staje się samotnikiem, jak ich nieżyjący pasterz. A to dlatego, że "Sprawiedliwość owiec" doczekała się zaskakująco wielu opinii.
Sama jednak muszę stwierdzić, iż powieść, którą czytałam z dużą przyjemnością, ma wszystkie atrybuty dobrego, lekkiego kryminału, gdzie jest trup, a nawet dwa, są zwroty akcji, jak również tropy prowadzące donikąd, zaś nietypowi i wzbudzający sympatię śledczy swą naiwnością i prostotą w "dedukowaniu" sprawiali, że często w trakcie czytania uśmiech gościł na mojej twarzy. Wyjaśnienie się zagadki kryminalnej zaskoczyło mnie nie mniej niż owce, Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu
Kończąc swoją opinię nie mogę się powstrzymać, by się nie odnieść do wydania "Sprawiedliwości owiec" (Amber, 2007 r.). O ile okładka książki z tą owieczką jest przyjemna dla oka, to tekst niestety niechlujny jak rzadko. Nie tylko zawiera dużo literówek, ale również stylistyczne błędy się pojawiają; nie jestem na nie jakoś szczególnie wyczulona, jednak tym razem mnie irytowały.
[Opinia pochodzi z mojego bloga]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.