Dodany: 23.08.2017 23:50|Autor: Kuba Grom

Morderca, o którego nie chodzi


Początek lat 60. Zmęczony życiem, upałami i wojennymi wspomnieniami komisarz florenckiej policji zostaje wezwany do podupadłej willi na obrzeżach miasta, gdzie właśnie skonała żyjąca w samotności, bogata wdowa. Wszystko wydaje się z początku wskazywać na śmierć z przyczyn naturalnych, pewnie był to tylko fatalny atak astmy, nic nadzwyczajnego. Nieoczekiwanie pojawia się jednak poszlaka sugerująca zupełnie inny przebieg zdarzeń.

Starając się dociec, w jaki sposób morderca dokonał zbrodni, Bordelli odwiedza brata, nauczyciela, w którego uporządkowanym życiu zachodzą niepokojące zmiany. W trakcie śledztwa zaczyna podlewać kwiaty u znajomej prostytutki oraz spotyka znajomego złodzieja, będącego też genialnym kucharzem. Nieocenioną pomoc stanowi dla niego nowy policjant, jak się okazuje – syn jego przyjaciela z okresu wojny. Wraz z nim podczas długich narad w gabinecie odsłania tajemnice walk partyzanckich i dziwnego czasu wojennej zawieruchy...

Macie wrażenie, że zgubiłem wątek? I dobrze, bo ja miałem identyczne. W początkowych rozdziałach poznajemy wszystkich podejrzanych oraz ich alibi. W tym momencie staje się jasne, że całość opiera się na jakiejś prostej sztuczce pozwalającej zrobić coś w czasie, gdy jest się gdzie indziej. Potem pojawiają się liczne wątki poboczne, nowe postacie wpadają i wypadają, a zarówno autor, jak i komisarz zapominają, o co chodziło. Ważne jest teraz tylko dodanie objętości powieści kolejnymi dialogami i opisami. Nagle parę rozdziałów przed końcem detektyw przypomina sobie o zasadniczej sprawie i od razu wpada na rozwiązanie, ujawnione w klasycznej scenie konfrontacji wszystkich podejrzanych.

Wcale nieodległą paralelą wydaje się "Północ w ogrodzie dobra i zła" – i tu, i tu za sprawą pretekstowej sprawy kryminalnej poznajemy galerię ciekawych i nieźle napisanych postaci oraz portret miasta, jednak o ile będąca zamkniętą całością powieść Berendta opowiedziała o wszystkim, co chciała przedstawić, o tyle kryminał Vichiego raczej napomyka o pewnych sprawach, starając się wykreować szkicową przestrzeń i postaci, o jakich będziemy jeszcze czytać w kolejnych tomach.

Najwięcej miejsca autor poświęcił oczywiście samemu komisarzowi. Z początku wydaje się on postacią skrajnie stereotypową – zmęczony życiem i pracą w policji niczym włoski Wallander, chodzący w prochowcu, palący jak lokomotywa i trzymający w biurku butelki po alkoholu. Potem poznajemy sporą część jego życiorysu, w tym dużo wspomnień wojennych. Gdy dotarłem do opisów walk na froncie przeciwko Niemcom uświadomiłem sobie, że nie bardzo pamiętam, jak to z Włochami było podczas II wojny światowej. Mussolini, partia faszystowska i przystąpienie do wojny jako jedno z państw Osi, a potem... Oczywiście doczytałem, co się stało później i dlaczego ostatecznie kraj ten stanął po stronie aliantów, ale zastanawia mnie, czy nie byłoby dobrze, gdyby tłumacz lub wydawca objaśnił rzecz w przypisie.

Z tym opisywaniem życiorysu komisarza momentami Vichi przesadza, dając rozwlekłe opisy pewnych wydarzeń i dość uproszczony obraz psychiki, trochę na siłę sugerowany. Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu Momentami staje się to wręcz niesmaczne. Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu

A rozwiązanie – cóż, dość sprytne, ale pozostawia nas z uczuciem pewnego niedosytu. Informacje umieszczone przez wydawnictwo na okładce za dużo zdradzają.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 315
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: