o potrzebie lub braku potrzeby oraz o psie co (może kiedyś) książki czytał...ale zakręciłam:))
Jestem mile zaskoczona, bo nie sądziłam, że ktoś będzie miał ochotę na przeczytanie mojej czytatki, a tym bardziej na dodanie swojego komentarza. Dziękuję;) Chciałam tylko dodać, że nie jestem tak zamknięta w sobie jak może zasugerowałam w pierwszej czytatce. Świetnie rozumiem racje Tess, jak i Caroline. Caroline przypomina mi trochę (sądząc na podstawie jej wypowiedzi) główną bohaterkę "Trzynastej opowieści" i nie mogę nie przyznać jej racji, że świat książek jest światem pięknym i niezwykle pociągającym, toteż łatwo zamieniamy szarą rzeczywistość na wspaniałe historie z naszych lektur.Zgadzam się również z Tess. Drugi człowiek oczywiście też się przydaje ( zwłaszcza, gdy trzeba skoczyć do biblioteki lub ugotować obiad dla wygłodniałego bibliofila :) To chyba zależy od indywidualnych potrzeb każdej jednostki. Nie znam się na psychologii i nawet nie będę próbowała wnikać w te kwestie.
A tak na marginesie...Brytyjski kocurek pozostanie w sferze marzeń, bo raczej nie dogada się z dwuletnim wilczurem...Kiedyś Wam opowiem jak uczyłam psa czytać (no co? pies jeździł już koleją to i kochać książki też może.może nie? )
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.