Dopiero co czepliwy czytelnik sugerował, że pewnemu debiutowi literackiemu młodego polskiego autora przydałoby się powtórne zredagowanie przez uważny i staranny zespół, a tu znów wpadł mu w ręce kolejny debiut, sprzed kilku lat wprawdzie i z innego wydawnictwa, ale równie niedopracowany (
Apsara (
Litmanowicz Marek R.)
).
Duża wiedza autora, jego werwa publicystyczna i umiejętność konstruowania spójnych fabularnie wątków mogą niestety pozostać niezauważone, istnieje bowiem poważne ryzyko, że czytelnicy, zrażeni uchybieniami technicznymi, zarzucą lekturę w połowie lub wcześniej.
A między tymi uchybieniami należy wyliczyć:
1. banalność opisów postaci i sytuacji i/lub nieporadność w ich konstruowaniu:
"…do opery stojącej jak żaglowiec nad rzeką tuż przy słynnym moście”[11]
"Zobaczył, że nie tylko dym, ale i szary pył zaczynają przykrywać jego i całe ogromne, zdemolowane pomieszczenie. (…) Poszarpana podłoga odsłaniała wielką dziurę, w której zobaczył plątaninę metalu i plastiku poprzetykaną szczątkami ludzi. (…) Drut wychodził jej [ofierze zamachu - przyp. cz.cz.] przez klatkę piersiową jak na japońskim filmie" [104]
"Dziewczyna była jakby przeniesioną z XII wieku kopią jednej z tancerek zamurowanych w ścianach świątyń Dżawajarmana. Różniła się od nich tym, że nie była półnaga i tym, że żyła" [164]
"... rosło dużo palm, a między nimi co jakiś czas pojawiały się typowe khmerskie zabudowania”[174]
"Wychodziła razem z wysokim brunetem w długim, rozpiętym czarnym płaszczu sięgającym prawie do ziemi, o typie urody Alaina Delona z jego młodych lat. A może wyglądał jak sturmbahnführer z filmów o kapitanie Klossie" [268]
„Fale morza odsłaniały na wpół zatopione wejścia do podwodnych jaskiń, nad nimi górowały skały o rozmaitych, czasem dość niezwykłych, kształtach. Słońce odbijało się od błękitnej wody i podkreślało jaskrawą kolorystykę białych skał wapiennych porośniętych tropikalną, ciemnozieloną roślinnością. Trzy tysiące takich skał i wysepek tworzyło fragment raju na ziemi”[378]
"… ubrana w sukienkę do kolan – kremową w ciemnobeżowe kwieciste wzory na cienkich ramiączkach – i ..." [345]
"Brakowało jeszcze ze dwadzieścia centymetrów, gdy Robert przestał pchać pojazd, bo zobaczył, jak z bocznej uliczki, na wprost niego, wychodzi Wietnamka w powiewającym kapeluszu umocowanym na kolorowym sznurku. Na rękach trzyma nienaturalnie wiszące dziecko i pada na kolana, krzycząc z rozpaczy. Woda zalewała Robertowi oczy" [372-374]
"…była ubrana po europejsku, w obcisłą białą spódniczkę, długą jedwabną turkusową bluzkę, a włosy fantazyjnie przeplotła wstążką w takim samym odcieniu, w uszach długie kolczyki z orientalnym wzorem i chyba prawdziwymi turkusami i buty na dość wysokim obcasie, w których śmiesznie chodziła" [378]
"…miał na sobie typowe afrykańskie kolorowe łaszki…" [422]
… Arab nagle gwałtownie się poruszył, przechylił najpierw na bok, potem do przodu i ku zdumieniu Roberta niezdającego sobie sprawy, co się dzieje, wypadł za balustradę. Do Roberta dobiegł krzyk lecącego w powietrzu i machającego rękami człowieka, który błyskawicznie się zmniejszał, aż w końcu uderzył o ulicę. Po chwili Robert usłyszał krzyki wielu osób z tamtego hotelu, ujrzał niezwykłe poruszenie na sali, kilku facetów w czerni wybiegło na balkon, za moment zobaczył i usłyszał, że strzelają z pistoletów, pokazując coś w górze, zapewne na dachu jego hotelu [423]
"… zespół stał pod wielkim, glinianym samowarem, pomalowanym jak cerkiew na placu Czerwonym i wypełniał ich uszy melodią rosyjskich pieśni. Dziewczyny śpiewały znakomicie, a chłopak jeszcze tańczył. Było po prostu fantastycznie" [559]
2. permanentne, czasem wielopiętrowe, potknięcia na podmiocie domyślnym:
"Wysokie regały sięgające sufitu wypełniały całkowicie książki, leżały także na stole stojącym po lewej stronie i na biurku. Kurz z nich i z nieczyszczonego dywanu unosił się w powietrzu, efektownie prześwietlany przez światło wpadające przez okno"[105]
"Koszula była rozpięta pod szyją, na której zobaczyła gruby złoty łańcuch. Miał gładką twarz bez zarostu i jasnoniebieskie oczy" [115]
"Deszcz wspomagany huraganowym wichrem smagał Roberta boleśnie po twarzy. W lewej ręce trzymał swoją walizkę (…). Upadł na twarz prosto w brudnożółtą wodę. Nie zdążył zakląć, bo znów miał twarz pod wodą. (…) Deszcz uderzający Roberta w twarz z dużą siłą doprowadzał go do furii. Pomagał podnosić się z kolan kobiecie, klnąc jak afroamerykański lump (…). Robert nie poczuł nic, wchodząc do wody, bo i tak był zupełnie przemoczony. Po minucie dotarł do ratującego swą rykszę człowieka. Wyciągał też bagaż Roberta" [372-374]
"Robert roześmiał się głośno i pociągnął Sokantię za sobą do autobusu, zostawiając chłopaka wśród krzewów. Za chwilę wybiegł za nimi ścigany przez starego Wietnamczyka wymachującego kijem i krzyczącego straszne przekleństwa po wietnamsku" [392]
3. nieumiejętne – a w większości chyba nieświadome – stosowanie powtórzeń:
"Teraz zastygła bez ruchu jak kamienna apsara z Bayon, a Robert zastygł z łyżką rambutanów uniesionych z talerza" [164]
"(...) apsary ozdabiały smukłe kolumny. Różowe nenufary w niebieskiej fosie ozdabiały odbicie świątyni w spokojnej wodzie" [168]
"Koledzy coś o niej mówili. Właściwie często o niej mówili, i to same brzydkie rzeczy. Zdaje się, że chcieli takie z nią robić, ale ona nie chciała" [243]
"… wyciągnął długą cygarniczkę z szufladki w małym mahoniowym stoliku, który stał obok jego dużego skórzanego fotela. (…) Odpakował cygaro i zaczął je obracać w palcach. (…) nie śpiesząc się, sięgnął do tej samej szufladki, wyciągnął obcinaczkę do cygara, przyłożył do jego końca i obciął ów koniec jednym sprawnym ruchem. Obcinaczkę, nie spiesząc się, odłożył do szufladki i zamknął ją bezszelestnie" [303]
"Upadł na twarz prosto w brudnożółtą wodę. Nie zdążył zakląć, bo znów miał twarz pod wodą"[372]
"Stał w rzędzie sobie podobnych domków na niewysokich palach, może pół metra nad ziemią. (…) Z gaju dobiegał głośny trzask cykad lub im podobnych świerszczy" [394]
"Wysoki brunet (…) odbił się od ściany, ale zaraz machnął ręką w powietrzu, usiłując zbagatelizować zdarzenie. (…) Zachwiał się i Robert złapał go w powietrzu za rękę, pomagając utrzymać równowagę. [423]
"Otworzył drzwi i od razu poczuł, że coś jest nie tak. Właściwie to nic nie poczuł, a powinien czuć (...)" [434]
4. innego rodzaju błędy stylistyczne, frazeologiczne i logiczne
"Dygotał teraz i wymiotował wraz z fontanną krwi lejącą mu się z gardła" [8]
"…doleciał go delikatny zapach fiołków zmieszany z różą"[9], "zapach potu zmieszany z tanimi perfumami" [10]
"Mężczyzna był najwyższym celem każdej reinkarnacji, nagrodą za dobre uczynki i nakarmienie mnichów"[10]
" Poszarpane ubrania i krwawe plamy na twarzach świadczyły o precyzji przesłuchań" [23]
"…pijący wciąż heinekena ojciec siedzący ciągle przed telewizorem dla kolarzy i piłkarzy"[116]
"Jedzenie było wykwintne z wyczuwalnym tureckim smakiem" [117]
"Podała mu szklankę płynnym ruchem, z miękkim nadgarstkiem, na którym (...)" [ ]
"Oczy dziewczyny ciskały gromy i dziesiątki kul, które powinny zamienić jego ciało w miazgę" [371]
"Pokazał ręką na Roberta i gestykulując wyraźnie nie po przyjacielsku, dość głośno wyrzucał z siebie słowa po khmersku z ogromną szybkością" [397]
"Pachniał dobrymi perfumami o znanym mu, ale nierozpoznawalnym charakterystycznym zapachu"[424]
" Aromat przez receptory w nosie wypełnił całe jego osiemnastoletnie ciało i spowodował błyskawiczne dojrzewanie niektórych ośrodków w mózgu [463]"
5. błędy gramatyczne
"…pożądających ją mężczyzn" [116]
"Nieodłączne bogom i wężom (...)" [168]
6. niekonsekwencja w stylizacji językowej dialogów: podawszy informację, że większość używanych na Dalekim Wschodzie języków nie zawiera głoski "r", zatem tamtejsi autochtoni nie potrafią jej wymawiać, autor nie stosuje tej zasady do wszystkich postaci; jedne cały czas zniekształcają angielskie słowa, inne wypowiadają się zupełnie poprawnie, zaś jeszcze inne tak:
"Ty zabrać siostra do Amelyka?" [396]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.