Czy lubię jeszcze Chyłkę?
Już od kilku kolejnych tomów postać utalentowanej pani adwokat zaczynała mnie drażnić. Mrozowi udało się stworzyć postać inteligentną, złośliwą, pyskatą i odważną, ale zrobił to chyba zbyt dobrze, po przeczytaniu bowiem kolejnej części przygód Chyłki, zaczyna mnie ona drażnić.
Inwigilacja (
Mróz Remigiusz (pseud. Løgmansbø Ove))
- to już wręcz niechęć do bohaterki i do bohatera, są bowiem tacy sami, a Zordon nawet gorzej, bo staje się wręcz papierowy. Jakiś taki blady i niewyraźny.
Natomiast zawiązany wątek terrorystyczny bardzo interesujący. Szkoda tylko, że nasze biedne, poprzetrącane służby u Mroza plasują się tak wysoko w hierarchii skuteczności i możliwości. Przecież politycy ostatniej zmiany tak je ubezwłasnowolnili, wyświetlając niemalże wszystkich agentów, że aż żal mi się robi tych formacji. Jeden ze znajomych opowiadał mi, że kiedyś chciał napisać opracowanie o agentach wywiadu francuskiego w Warszawie podczas powstania kościuszkowskiego. Zwrócił się więc do Surete z prośbą o dostęp do materiałów. W odpowiedzi usłyszał tylko jedno zdanie: "My nigdy nie ujawniamy naszych agentów".
U mroza nasze służby są finezyjne i jeżeli zapomni się o ich sytuacji, to przyjemnie czytać o intrydze, którą uknuły. Końcowy suspens ma bardzo komercyjne znaczenie, ale to już dobre prawo autora.
W sumie nieźle się czyta.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.