Dodany: 10.02.2005 21:43|Autor: verdiana

"Kryminalista"


Pierwszym moim zetknięciem z Głębskim była "Kuracja" - świetny opis (choć nie obyło się bez wpadek i - jak mi się zdawało - naciągania scenerii) polskiej rzeczywistości szpitala psychiatrycznego (na podstawie "Kuracji" zresztą zrealizowano IMHO jeszcze lepszy niż książka spektakl dla TVP). Tym razem Głębski zabrał się za rzeczywistość więzienną. Nie mnie oceniać, czy oddał ją poprawnie (na więzieniach, na szczęście, się nie znam), więc skupię się na własnych wrażeniach tego, co przeczytałam.

Narratorem książki uczynił Głębski Cichego, recydywistę, byłego polonistę, o dość wysokim statusie wśród więźniów. Do jego celi, w której mieszkało jeszcze innych pięciu recydywistów, trafia Adam Wydrzycki, którego Cichy szybko przemianował na Wydrę. Razem z Wydrą w ten paskudny świat zostają wrzuceni czytelnicy i od razu z dylematem.

Z jednej strony Adam, 20-letni student polonistyki, grzeczne dziecko, chłopiec z dobrej rodziny, który nigdy nie zrobił nic złego, nie miał styczności z więzieniem, nie łamał prawa, nie miał absolutnie żadnej wiedzy, jak przetrwać w brutalnym i okrutnym świecie kryminalistów. Kiedy tak o nim myślałam, było mi go żal.

Ale zaraz uświadamiałam sobie, jak to wygląda z drugiej strony. Ten biedny, delikatny polonista nie trafił do więzienia przez przypadek, nie został niewinnie skazany, miał to wszystko wyłącznie na własne życzenie, naprawdę po pijanemu zabił pasażerkę samochodu, który prowadził, a za to należy się kara najwyższa, a nie zaledwie pięć lat...

Wyzbywszy się dylematów moralnych, mogłam się skupić na walorach poznawczych książki. :) Nie przeczytałam słowniczka grypsery zamieszczonego na końcu książki. Postanowiłam poznawać ją razem z Wydrą [po lekturze, z posłowia, dowiedziałam się, że to zalecał autor, rychło w czas :)]. I nie, nie podzielałam zachwytów Cichego, że Wydra "tak chyżo wszystko jorga", bo w owym "kumaniu" nie widziałam żadnego problemu - Cichy, wbrew temu, co mówił, wprowadzał Wydrę powoli.

Ciekawym zabiegiem autora było zmuszenie swoich postaci do zabawy w teatr - bo oto do więzienia przybywa ambitny reżyser-doktorant i postanawia z więźniami zrealizować "Romea i Julię". Wątek interesujący i nie pozbawiony humoru.

"Kryminalista" to nie jest wprawdzie "Cud róży", ale da się czytać. Wciąga. Dołuje, acz na krótko. Chwilami przypominał mi "Mechaniczną pomarańczę" (a raczej tę grypserę - zabawę tłumacza). Język tutaj w ogóle z początku wydawał mi się nie na miejscu. Dialogi grypsowane, natomiast reszta pisana zupełnie poprawną polszczyzną, literacką wręcz. Zgrzytało. Bo albo narratorem jest więzień i mówi więziennym językiem, albo narratorem jest autor i mówi polszczyzną, a jedynie więzienne dialogi wtrąca grypserą. Żeby te zgrzyty zaakceptować, musiałam sobie wytłumaczyć, że Cichy był polonistą i poprawną polszczyznę zna, umie się nią posługiwać, więc to robi, a dialogi... cóż, cytuje przecież kryminalistów. Ostatecznie wg regulaminu z frajerami nie rozmawia się grypserą, a kim są czytelnicy, jeśli nie frajerami? ;>

Generalnie - git książka napisana przez git-człowieka dla frajerów. ;)

[Kryminalista, Jacek Głębski; L&L, Gdańsk 2000]

[pl.rec.ksiazki]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 10590
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: buziaczekpyska 01.01.2006 23:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Pierwszym moim zetknięcie... | verdiana
Przeczytałam tę książke, jest naprawde świetna!!! Jeśli kogoś interesuje taka tematyka POLECAM!!!
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: