Dodany: 13.07.2010 13:36|Autor: p.a.

Dramatis personae


To zadziwiające, jak mocno różni się "Powołanie trójki" od poprzedniego tomu "Mrocznej Wieży", "Rolanda". Zmienia się tu zupełnie klimat i nastrój opowieści, zmienia się krajobraz, a także miejsce zasadniczej akcji... O co chodzi? Ano o to, iż w tym tomie Roland trzykrotnie przenosi się do XX-wiecznego Nowego Jorku, by tam powołać tytułową trójkę. Przy okazji spełnia się przepowiednia człowieka w czerni z finału "Rolanda" - w USA bohater spotyka bowiem osoby odpowiadające wyciąganym w tamtej scenie kartom Tarota.

Więźniem jest Eddie Dean, młody narkoman, którego poznajemy w trakcie przemycania dragów do Stanów. Tajemnicza Władczyni Mroku to z kolei Odetta Holmes - cierpiąca na schizofrenię działaczka na rzecz praw Czarnych, której alter ego to agresywna Detta Walker. Inny znak szczególny? Kobieta w wypadku przed laty została pozbawiona obu nóg. A "Śmierć, lecz jeszcze nie dla ciebie"[1]? Symbol śmierci związany jest z seryjnym zabójcą, Jackiem Mortem, którego losy dziwnie splątane są zarówno ze znanym z "Rolanda" Jake'iem, jak i Odettą. Zanim jednak Roland odnajdzie na plaży Morza Zachodniego pierwsze drzwi prowadzące w inny wymiar, spotka go przykra niespodzianka - istota zwana homarokoszmarem pozbawi go dwóch palców w prawej dłoni, co wkrótce doprowadzi do zakażenia. Rewolwerowiec powoli gaśnie...

Z pewnością jest to pozycja dojrzalsza niż "Roland". W kilku miejscach widać mistrzowską rękę Kinga - bo największa siła drugiego tomu "Mrocznej Wieży" tkwi w różnych drobnostkach i smaczkach. Weźmy chociażby ciekawe - a miejscami bardzo zabawne - zderzenie obrazu XX-wiecznej cywilizacji ze sposobem myślenia rewolwerowca. Z fabułą bywa różnie. Część pierwsza, poświęcona Eddiemu, może się podobać. Bohaterowie muszą tu uporać się z ludźmi Enrico Balazara, dla których pracował świeżo upieczony kompan Rolanda. Akcja siada wraz z introdukcją Detty-Odetty. Czasami zastanawiam się, czy koniecznym było wprowadzenie wątku rozdwojenia jaźni? Odnoszę wrażenie, iż "Powołanie trójki" - nie mówiąc nawet o całej "Mroczej Wieży" - niewiele by straciło, gdyby bohaterka nie cierpiała na tę szczególną przypadłość. Na szczęście końcówka książki jest już znacznie ciekawsza.

Nie mogę odeprzeć wrażenia pewnego niedosytu, jaki wywołała we mnie lektura "Powołania trójki". Gdyż spora część akcji rozgrywa się - przynajmniej dla mnie - nie w tym świecie, w którym powinna. Bo odnosiłem wrażenie, iż Roland na drodze do swojej Wieży drepcze w miejscu. Przy tym wszystkim brakowało mi tu również surowego piękna "Rolanda" i surrealistycznej atmosfery tamtej powieści. Na szczęście w przyszłości się to zmieni.



---
* Stephen King, "Roland", przeł. Andrzej Szulc, wyd. Albatros, Warszawa 2004, s. 251.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1179
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: