Dodany: 27.12.2017 10:08|Autor: Krzysztof

Czytatnik: Zapiski

2 osoby polecają ten tekst.

Motoryzacja i moralność


Po raz trzeci oddałem samochód do naprawy hamulców z tyłu. Trzy razy naprawiano mi zapalanie silnika, którego trzeba trzymać na rozruchu kilka sekund nim się odezwie. Za każdą naprawę sporo płaciłem, po każdej odmawiano mi przyjęcia samochodu do ponownej naprawy w ramach reklamacji. Ostatnio usłyszałem, że „ten typ tak ma, nigdy nie będzie zapalał od razu, bo taka jego konstrukcja”, czyli usłyszałem bezczelne kłamstwo, zwykłą drwinę człowieka, który po prostu oszukał mnie, biorąc pieniądze za byle jak wykonaną pracę. Albo i nie wykonaną wcale, bo czasami mam takie podejrzenia. Ostatnio zadaję sobie pytanie, czy z taką ilością oszukanych napraw tylko ja mam do czynienia, czy taka jest krajowa norma. Wydaje mi się, że swoje robi obca, to znaczy z drugiego końca Polski, rejestracja mojego samochodu. Sposób myślenia mechanika może być taki: „jest przejazdem, moim stałym klientem nie będzie, więc można go naciągnąć”. Analizując dalej sytuacje, doszedłem nie tylko do pewnych wniosków ogólnych, ale i do mojej winy, o ile można mówić o winie tutaj. Otóż w rozmowie jestem zbyt cichy, zbyt ugodowy, nie chcę urazić rozmówcy wyrażonym podejrzeniem czy niechby swoją niepewnością uczciwości, jak ognia unikam nieporozumień, sprzeczek, sytuacji nerwowych, a taka postawa traktowana jest jako zachęta do oszukania. Już ten jeden fakt bardzo dużo mówi mi o ludziach.
Gdy próbowałem wybadać kolegów z pracy, okazało się, że wszyscy oni mają bardzo dobrych i bardzo tanich mechaników, ale też wiem, że w istocie znaczy to tyle, co powiedzenie, iż ich nikt nie oszuka, albo wstyd przyznania się do bycia oszukanym. Przy okazji powiem o spokrewnionej ciekawostce. Otóż moje samochody zawsze bardzo dużo paliły w stosunku do takich samych lub podobnych samochodów znajomych. Moja mała angielska micra paliła 7 l na setkę, a duże samochody tamtych palą pięć, góra sześć litrów. Ciekawe…
Podobnie jest z zakupem części czy z kosztami napraw – tamci mają szczęście kupować i naprawiać wyjątkowo tanio. Ciekawe…

Wiele razy widziałem „szykowanie” pojazdu do sprzedaży: zamieniane są dobre podzespoły na wadliwe, a bywa, że maszyna jest najzwyczajniej szabrowana. To, co szokuje mnie najbardziej, to uznawanie przez wielu ludzi takich praktyk za normalne. Nikomu z nich nie przyjdzie do głowy już nawet nie krycie się z tym procederem, ale nawet zwykłe zmieszanie, czy zaprzeczanie, gdy zobaczy się ich przy takim zajęciu. Wprost, bez cienia skrępowania, mówią o szykowaniu się do oszukania innego człowieka. Normą stały się swoiste podchody między sprzedającym a kupującym. Pierwszy ukrywa fakty, oszukuje, drugi wie, że pierwszy tak robi, więc próbuje dociec stanu faktycznego, na przykład biorąc ze sobą znajomego mechanika, ale – co bardzo dla mnie dziwne – nie ma za złe, ani nie potępia sprzedającego. W moim pojmowaniu w ten sposób akceptuje stan rzeczy, czyli i samo oszukiwanie.
– Ty mnie teraz próbujesz naciągnąć, ale później ja będę tak robić wobec innego człowieka, i rachunek się wyrówna – zdaje się myśleć kupujący, a już na pewno według tego schematu postępuje. Tę okropność, tę paranoję, ludzie przywykli traktować jak coś zwykłego, normalnego!
Nikt już nie uwzględnia stanu licznika, bo wszyscy wiedzą, że w każdym samochodzie jest cofany, ale też nie widziałem oburzenia z powodu takich praktyk. Doprawdy, nie wiem, czy łatwiej niż mnie jest ludziom akceptować paskudny status quo, czy może po prostu uznają prawo sprzedających do cofania licznika, ponieważ i oni zlecają takie odmłodzenie swojego samochodu.
Czasami, gdy zdarzy mi się wyjawić swoją dezaprobatę, widzę wzruszenie ramion i słyszę słowa, które w ich rozumieniu wszystko wyjaśniają, a ich rozgrzeszają: „wszyscy tak robią, to i ja”. Otóż nie jest to żaden powód i nawet odrobinę nie rozgrzesza. Dobro czy zło czynu, to znaczy jego ocena, nie jest i nie może być skorelowana z częstością jego występowania. Oszustwo pozostaje oszustwem także wtedy, gdy wszyscy oszukują. Oszukanie jest czynem niemoralnym. Tę oczywistą konstatację chciałem tutaj podkreślić, jako że faktu oszukania na ogół nie wiąże się w moralnością. Człowiek niemoralny jest człowiekiem niegodnym, a więc nie zasługującym na szacunek.
Właściwie jest jeszcze gorzej, ponieważ coraz częściej w oszukaniu innego człowieka dla pieniędzy nie dostrzega się nic nagannego, a przeciwnie – dobrego. Mówi się, lub myśli, o takich ludziach jako o sprytnych, mających głowę do interesu, potrafiących zarobić, natomiast w oszukanych widzi się zwykłych głupków. Dlaczego tak jest? – zastanawiałem się. Wydaje mi się, że to rezultat przewrócenia ocen: obecnie mniejszym wstydem (o ile w ogóle bywa odczuwany) jest oszukanie, niż bycie oszukanym. Łatwiej się ludziom przyznać do oszukania, niż do „frajerstwa”. Podobnie jest, nota bene, z przyznaniem się do nienawiści i miłości.

Coraz trudniej mi z takimi ludźmi i z ich światem, coraz bardziej mi nie po drodze z nimi. Ich systemy wartościowania i oceniania, a coraz częściej i oni sami, napawają mnie obrzydzeniem, budzą odruch ucieczki, albo przynajmniej omijania ich szerokim łukiem.

Na koniec coś z lekka humorystycznego. To wyjątek z mojego słownika, który chyba tutaj opublikowałem. Wklejam fragment związany z samochodami.

– w.
Czy można przekręcić znaczenie najprostszego, bo jednoliterowego słowa? Można, a pokazali to niektórzy miłośnicy motoryzacji. Samochód może być w garażu, w rzece, ostatecznie w naprawie, a nawet ktoś może mieć samochód w d… Owszem, ale to nie wszystko. Otóż okazuje się, że samochód można mieć jeszcze w metaliku, w skórze, w diesel’u , można też mieć go w benzynie. Jakim sposobem? Nie wiem. Nie wiedzą tego też ludzie mający samochód w metalicznie skórzanej diesel’owskiej benzynie, ale wiedzą, że można, bo oni tak mają.
I już.

Jeśli już zmieniłem temat, dodam nową perełkę. Kilka dni temu kupiłem jajka w tekturowym pudełeczku. Na etykiecie wielkimi literami wydrukowana jest informacja, iż są to jaja wielozbożowe.
Jaja ktoś sobie robi.
Tylko patrzeć, jak będziemy kupować wieprzowinę ziemniaczaną lub otrębową, a wołowinę będziemy mieć do wyboru kiszonkową lub trawową.

Późniejszy dopisek.
Z powodu braku czasu utarł się u mnie zwyczaj czytania książek w czasie jedzenia i w czasie przerwy w pracy. Niewiele tych minut lektury, może razem pół godziny, ale niejedną książkę w ten sposób przeczytałem. Jedną z nich była książka Miłość i nienawiść: Historia naturalna elementarnych sposobów zachowania się (Eibl-Eibesfeldt Irenäus)
Rzecz jest z zakresu etologii, autor próbuje dojść najgłębszych przyczyn istnienia w nas agresji i nienawiści, ale też i miłości. Tak, pisałem już o tej pracy, ale tutaj chciałem zamieścić parę krótkich cytatów, ponieważ są związane z tematem mojego tekstu. Analizując czynniki utrudniające dobre stosunki międzyludzkie, autor wskazuje jedną z przyczyn:

„Rozwój od związku zindywidualizowanego do anonimowego społeczeństwa masowego, wobec którego jesteśmy niedostatecznie wyposażeni emocjonalnie.”

Hmm – zastanawiałem się – o jakie wyposażenie chodzi? Czego nam brakuje? W czym trudność? Gdy poznałem wyjaśnienia, zrozumiałem, że znając tylko jedno środowisko, te, które mnie i nas wszystkich otacza, nie mam możliwości zauważenia i docenienia różnic, zwłaszcza przy niedostatecznej wiedzy. Dalej Irenaus E-E. pisze wprost:

„W stosunku do obcych w żadnym razie nie czujemy tak silnych więzi jak w stosunku do znajomych i znaczą oni dla nas mniej, a nasza agresywność wobec nich ma słabsze hamulce.”
(…) Przede wszystkim w anonimowych zbiorowiskach czujemy się znacznie mniej związani z obcymi ludźmi niż z naszymi znajomymi: wobec obcych zachowujemy się znacznie mniej uprzejmie. Sprzeczki z nimi przebiegają w znacznie ostrzejszej formie, co szczególnie wyraźnie przejawia się w pięciu się do wyższych rang.”

Ależ tak, krzyknąłem! Te właśnie nasze cechy, a są one uwarunkowane genetycznie, nie kulturowo, są wspomnianym wyżej naszym niedostatecznym wyposażeniem emocjonalnym.
W posłowiu autor wraca do tego tematu:

„Lęk i nieufność dawniej panowały jedynie w stosunkach z członkami społeczności obcych. Dopiero jednak wraz ukształtowaniem się społeczeństw anonimowych zaczęliśmy przejawiać nieufność wobec naszych bliskich. Strach zaostrza walkę o władzę i wyklucza wszelkie względy. Wzajemne oszukiwanie się należy niemal do dobrego tonu. Tak więc powierzchowne wrażenie przemawiałoby przeciwko temu, że trwale dorośliśmy do wymagań społeczeństwa masowego.”

Oszukiwanie to niemal dobry ton…
W ten sposób, dość charakterystyczny dla mnie, bo szerokim kołem po naukowych dziedzinach, doszedłem do prawdy, jaką zna Kowalski mimo nieznajomości etologii: należy mieć znajomego mechanika i dbać o tę znajomość, jeśli chce się mieć dobrze i niezbyt drogo naprawiony samochód.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 261
Dodaj komentarz
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: