W sposób nieoczywisty o sprawach w większości prostych
Czytając "188 dni i nocy" wielokrotnie łapałam się na niepohamowanym zdziwieniu, jak można w taki (!) sposób pisać do siebie maile. Internetowa korespondencja prowadzona w sposób "mało internetowy" - mnie zachwyca. Domagalik i Wiśniewski piszą do siebie wiadomości, które przypominają tradycyjne, piękne listy w wersji nowoczesnej, on-line.
Ale to tak naprawdę nieważne. Bo najważniejsze jest to, o czym oni piszą w tych listach. A piszą o wszystkim. O tym, jak można palić znicze w dzień Wszystkich Świętych, o strachu przed lataniem samolotami, o niewartościowych magazynach dla nastolatków, o powyciąganej koszulce Domagalik. Przyjemna jest dla mnie jako odbiorcy płynność w tych tematach, nadzwyczajna elastyczność. Ale tym, co najbardziej mnie fascynuje w "188 dniach i nocach", jest nadawanie rzeczom zwykłym niezwykłości. Ten korespondencyjny duet w swojej wymianie maili potrafi zaczarować rzeczywistość. Czyni ją trochę lepszą.
Mimo tych niewątpliwych zalet, nie jest to dla mnie łatwa pozycja. Nie da się jej szybko przeczytać i równie szybko zapomnieć. Ode mnie wymaga przemyśleń, przerw w lekturze. Czasem na godzinę, czasem na dwa dni.
Nie polecam wszystkim, a szczególnie odradzam tym, którzy mają o sobie wygórowane mniemanie. Po takiej książce mogą poczuć się dziwnie, nie rozumiejąc, o czym w niektórych miejscach piszą p. Małgorzata i p. Janusz. Ja również wszystkiego nie rozumiałam, ale po pierwszym uczuciu wstydu z powodu niewiedzy postanowiłam po prostu wiedzę uzupełnić.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.